ŻEGNAJĄC LETNI LETARG - OSIEM NAWYKÓW, KTÓRE CHCĘ WPROWADZIĆ PO ZAKOŃCZENIU WAKACJI

ŻEGNAJĄC LETNI LETARG - OSIEM NAWYKÓW, KTÓRE CHCĘ WPROWADZIĆ PO ZAKOŃCZENIU WAKACJI



Bez względu na wiek, wrzesień od zawsze uważany jest za granicę okresu wakacyjnego. Teoretycznie słoneczne światło lata wciąż się tli, ale złociste barwy jesieni już widnieją na horyzoncie. Zupełnie jakby pierwszy dzwonek budził z letargu nie tylko dzieci i młodzież w wieku szkolnym lecz zmuszał mózg ludzkości do przejścia z trybu błogi odpoczynek na system hard work. Tegoroczny wrzesień rozpocznie niezwykle istotny okres w moim życiu - klasa maturalna. Każdy kto sam przechodził przez ostatni rok nauki wie o czym mówię, więc nie widzę sensu opisywania uczuć jakie mi obecnie towarzyszą. Jednak wciąż staram się być dobrej myśli, w końcu im więcej mamy na głowie tym łatwiej nam zorganizować własne życie. Ostatnim czasem internet aż huczy od postów i filmów poświęconych tematowi dobrej organizacji i nawyków jakie warto wpleść w swoją codzienność. A jako, że wrzesień jest dla mnie drugim styczniem wpis o życiowych nowościach postanowiłam przedstawić u schyłku sierpnia. Mam nadzieję, że uda mi się Was zainspirować do wzbogacenia własnych dni o kilka nowalijek. 

 AUDIOBOOKI 

Długo pozostawałam wierna myśli, że audiobooki nie są dla mnie. Wydawało mi się, że nie poczuję historii wystarczająco dobrze, istotne szczegóły zaczną umyć, a imiona bohaterów niemiłosiernie się mylić. Wcześniej wysłuchiwałam jedynie darmowych fragmentów dostępnych dla potencjalnych czytelników, którzy mają ocenić czy książka warta jest zakupu. Do tej formy czytelnictwa przekonał mnie dopiero mój tato, któremu jestem niezwykle wdzięczna. Swoją przygodę z audiobookami rozpoczęłam pod koniec tegorocznej wiosny i tak wysłuchałam już dwie książki.

Z przerażaniem odkryłam jak wiele czasu marnuję na czynności, które muszę wykonać np. przejazdy autobusami, albo takie, które nie wymagają pełni skupienia - sport. Na sezon powakacyjny zaplanowałam więc regularne słuchanie audiobooków dzięki, którym urozmaicam swój czas i wciąż znajduję chwilę na literaturę. Oczywiście ta forma nie zastąpi mi tradycyjnej książki, ale muszę przyznać, że zmęczona taszczeniem z sobą opasłych tomisk postanowiłam czytać jedynie w domu. Słuchanie muzyki również bywa miłym zajęciem, ale piosenki nudzą się zbyt szybko, audiobook zaś zapewnia mi co rusz nową rozrywkę i nieco uprzyjemni przejazdy do szkoły.


 UROZMAICONA NAUKA JĘZYKA

Przez trzy lata uczęszczałam do gimnazjum językowego, gdzie od drugiej klasy uczyłam się trzech języków w sumie jedenaście godzin w tygodniu: angielski - pięć godzin, niemiecki - cztery godziny, hiszpański - dwie godziny. Nauka tylu języków jednocześnie oraz przedmiotów występujących w każdej, innej szkole była jednym z najgłupszych pomysłów z jakimi się zetknęłam. Na początku wystąpiła ekscytacja, ale w efekcie... z hiszpańskiego pamiętam zaledwie kilka słów i zwrotów, w przypadku niemieckiego jest nieco lepiej, bo ten język kontynuuję w liceum, ale moja niechęć do tego brzmienia i beznadziejny akcent znacznie utrudnia proces poznawczy. Zostaje, więc angielski, zdecydowanie mój ulubiony i najbardziej potrzebny język na świecie. Wciąż marzę o płynności posługiwania się nim tak jakby był moim językiem ojczystym, poza tym w maju przyszłego roku czeka mnie matura na poziomie rozszerzonym, więc na liście ląduje realizacja owej zachcianki. 

Nie należę do grona fanów tradycyjnego wkuwania i realizowania lekcji z podręczników językowych... Mam kilka własnych sposobów, które na pewno pomogą mi w nauce:

fiszki - ta forma nie do końca do mnie przemawia i znacznie bardziej wolę uczyć się obcych słów poprzez mapy myśli, ale wpadłam na pomysł aby za pomocą fiszek poznawać jedno słówko dziennie... podczas suszenia włosów. Tę czynność wykonuję każdego dnia i w ten sposób mam wolne pięć minut, które wystarczy mi na wzbogacenie swojego słownika.

artykuły - czytanie w języku obcym nigdy nie sprawiało mi radości, znacznie bardziej wolę dynamiczną naukę, ale wiem, że bez tej czynności ani rusz. Ustaliłam więc, że raz/dwa razy w tygodniu będę czytała artykuł w języku angielskim. Wiem, że lepiej byłoby pracować z tekstem częściej, ale przy czekających mnie siedmiu maturach z pięciu przedmiotów trudno będzie mi znaleźć więcej czasu na angielskie artykuły. Wpadłam już na stronę, która może mi pomóc w tym postanowieniu, ale póki nie przetestuję i uznam za pożyteczną nie będę Wam polecać.

podcasty z BBC - ta forma nauki zdecydowanie przypadła mi do gustu. Podcasty to świetne rozwiązanie nie tylko do nauki języków, ale w tym celu korzystam z nich najczęściej. Uwielbiam programy językowe z BBC ponieważ ich twórcy znają się na rzeczy, korzystam także z dostępnych podkcastów np. six minute english albo, the english we speak. Lektorzy posługują się czystym, płynnym językiem, mówią wyraźnie, a co najlepsze poruszają naprawdę ciekawe tematy.

seriale w oryginale - skoro mojemu życiu domowemu nieustannie towarzyszą Przyjaciele, równie dobrze mogę oglądać serial w oryginale, co najlepsze odcinki są mi na tyle bliskie, że nie muszę się obawiać niezrozumienia kontekstu. Z chęcią sięgnę także po inne twórczości, mam nawet na oku pewien serial, ale muszę przetestować czy oglądanie go w oryginale mnie nie przerośnie. 



PRZEMYŚLANY CZAS WOLNY 

W zeszłym roku szkolnym bardzo uważnie przyglądałam się sposobowi w jaki spędzam czas wolny i z przerażaniem odkryłam jak bardzo go marnuję... Do moich największych grzechów należą: snapchat, instagram, filmiki z youtube, a także gra na telefonie juice cubes. Nie twierdzę, że ta rozrywka jest zła, ale na pewno nie dość dobra aby resetować przy niej głowę. Często narzekam, że brakuje mi czasu na wyjścia ze znajomymi, książki czy bloga, a łapiąc wszystkie te cenne minuty marnowane na głupoty spokojnie skleiłabym z tego kilka godzin na wartościową rozrywkę. Zdecydowanie zamierzam bardziej kontrolować swój czas wolny.


 DZIEŃ SPA RUTYNĄ

Regularne dni spa wprowadziłam w swoje życie już jakiś czas temu, ale w ciągu minionego roku wielokrotnie z nich rezygnowałam czując się zbyt zmęczona na peelingi, maseczki i inne przyjemności. Nie mogę powiedzieć, że stan mojej skóry pogorszył się pod ich nieobecność, ale zdecydowanie odczułam brak relaksu do jakiego przyzwyczaiłam swoje ciało, ale także mózg. Podczas nakładania maseczki sięgam po herbatę i książkę, czekając aż lakier na paznokciach przeschnie odpalam filmy ulubionych youtuberów. Ten czas dla mnie, kiedy stosuję upiększanie i odprężanie działa na mnie niezwykle kojąco i zdecydowanie nie zamierzam poddawać się lenistwu, w końcu wieczór przed telewizorem wcale nie zapewni mi większego odpoczynku... Takie dni spa zamierzam praktykować dwa razy w tygodniu i liczę, że uda mi się dotrzymać tego postanowienia.


 SPIS POMYSŁÓW NA ŚNIADANIE

Jako dziecko jadłam śniadania wyłącznie ze względu na nakaz ze strony mamy, ale odkąd pojęłam sens pilnowania abym nie wychodziła z domu z pustym żołądkiem sama staram się nie omijać porannego posiłku. Nie należę do grona miłośników jedzenia, zdecydowanie jem aby żyć, a nie żyję aby jeść, więc przemyślany spis gotowych dań, które lubię na pewno okaże się pomocny. Rano nie mam apetytu ani czasu na nic wykwintnego dlatego planuję przygotować listę prostych, smacznych dań. Owsianka odpada, ale jeśli znacie inne, ciekawe przepisy na śniadanie z chęcią je przygarnę. 


REGULARNE GOTOWANIE

Wydaje mi się, że jeszcze o tym nie wspominałam, ale od maja zaczęłam urzędować w kuchni na poważnie i mam wrażenie, że obok pisania jest to moja druga życiowa słabość. Jak wspomniałam powyżej fanką jedzenia nie jestem, ale przygotowywanie posiłków to zdecydowanie inna para kaloszy. Uwielbiam gotować dla bliskich, do tej pory za swój największy sukces uważam trzydaniowy posiłek przygotowany dla pięciu osób, który ucieszył smakiem. Przygotowywanie nowych potraw zawsze napawa mnie ekscytacją, tak więc postanowiłam robić to przynajmniej raz w tygodniu. Na co dzień brakuje mi czasu na zabawę w kuchni, ale cotygodniowe pielęgnowanie umiejętności to zdecydowanie dobre rozwiązanie.


AKTYWNE DNI  

Na moim blogu znajduje się już seria postów poświęconych aktywnemu trybowi życia. Wiecie więc, że od pewnego czasu ten temat stał się dla mnie bardzo istotny i niezwykle zależy mi aby w mojej codzienności nie zabrakło miejsca na sport. Do tej pory dwa razy w tygodniu ćwiczyłam na siłowni, a przez trzy dni korzystałam z treningów na mięśnie brzucha, które znaleźć można w internecie (jeśli jeszcze nie widzieliście koniecznie zajrzyjcie do wpisu z listą moich top filmów z ćwiczeniami). Bardzo mi zależy aby nie rezygnować z tej rutyny, a dodatkowo chciałabym znaleźć dwadzieścia minut na jogę lub streaching, które mogłabym wykonywać po południu. Myślę, że po powrocie ze szkoły gdzie głównie siedzę, dobrze będzie nieco rozciągnąć ciało przed kolejną serią statecznego ślęczenia nad książkami. Ponadto planuję także raz, dwa razy w tygodniu (o ile pogoda dopisze) wysiadać dwa przystanki przed docelowym i pokonywać resztę trasy do domu na piechotę. W końcu czasem dobrze jest dotlenić mózg, zwłaszcza kiedy głównie przechodzi się z budynku do budynku.



 BLOGOWANIE NA POWAŻNIE

Ostatni, a zarazem niezwykle istotny punkt dotyczy samego prowadzenia bloga. Nie jest to mój sposób zarobku, więc nie mam nad sobą bata w postaci licznika odwiedzin, ale uważam że zaglądający tu regularnie czytelnicy to o wiele większa wartość, dla której warto zorganizować proces blogowania. Do tej pory starałam się pisać dwa razy w tygodniu, ale jak nietrudno zauważyć rzadko bywały tygodnie, w których zaplanowana liczba postów naprawdę by się pojawiła. Niezwykle ubolewam nad tym faktem i pluję sobie w brodę, że nie umiem zapanować nad stroną, którą sama prowadzę. Podczas przerwy wakacyjnej nieco przemyślałam kwestie związane z blogiem i postanowiła być bardziej regularną bloggerką, już staram przygotować zapas postów i zdjęć który pozwoli mi być z Wami na bieżąco.  Sprawne operowanie czasem wolnym pozwoli mi także na częstsze odwiedziny na obserwowanych blogach. Oby wszystko poszło zgodnie z planem, trzymajcie kciuki!


A jakie nawyki Wy planujecie wprowadzić na zakończenie lata?
_______________________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostszego! Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, fanpage'u (definiujeblog) oraz instagramie i snapchacie (definiuje_blog)
LIEBSTER BLOG AWARD #2

LIEBSTER BLOG AWARD #2


Zdecydowanie nie należę do grona fanów tak zwanych gotowych tagów, w wypadku, których raz wymyślone pytania są powielane tysiąckroć, a co gorsza bardzo często wydają się żenujące. Jednakże  Liebster blog award i tym podobne wyzwania są doskonałym sposobem na bliższe poznanie osób blogujących z ich czytelnikami. Pod koniec ubiegłego roku miałam już okazję uczestniczyć w przedsięwzięciu LBA (ten wpis możecie przeczytać tutaj), a dziś odpowiem na pytania zadane przez Martę z Mikrożycie, która nominowała mnie do dalszego udziały w wyzwaniu. Zaczynamy!

1. Jaka jest Twoja ulubiona postać z Harry’ego Pottera i dlaczego?
Muszę przyznać, że w odróżnieniu od wielu dzieciaków w historii o młodym czarodzieju zakochałam się dopiero pod koniec podstawówki i od tej pory uważam ją za najpiękniejszą młodzieżówkę na świecie, doskonałą także dla dorosłych. Moja odpowiedź nie będzie w żaden sposób oryginalna, bo od tego czasu jestem również wielką fanką Hermiony. Piękna, niezwykle inteligentna, odważna, a przy tym zabawna, dobra i zdolna do poświęceń, słowem postać idealna. 

2. Kim chciałaś zostać w przyszłości jako dziecko?
Jak większość małych dziewczynek wyobrażałam sobie przyszłą siebie na scenie wśród poklasku - planowałam zostać aktorką lub piosenkarką. Swego czasu rozważałam także karierę policjantki, lekarza, architekta (co zważywszy na brak zdolności artystyczno-matematycznych było przykładem czystego optymizmu). Myślałam także o własnej działalności w postaci... kiosku ruchu, ot mała fanaberia. Mniej więcej od dziesiątego roku życia zapragnęłam zostać dziennikarką i tak pozostało do dziś. Co prawda na horyzoncie mieniły się jeszcze prawo i psychologia, ale to tylko drobne zauroczenie. Ach! Oprócz wymienionych, w odległych czasach myślałam także o pozostaniu pełnoetatową mamą i jak widać na zdjęciach nie próżnowałam na szkoleniu.  


3. Jaki film zawsze poprawia Ci humor?
Nie tyle film co serial, ale bez wątpienia są to Przyjaciele. W serialu zakochałam się mniej więcej cztery lata temu i od tej pory mogę go oglądać non stop, co niektóre sceny znam nawet na pamięć... Przyglądając się seriom perypetii grupy amerykańskich przyjaciół nie sposób się nie roześmiać zwłaszcza kiedy swoje pięć minut ma akurat Joey.

4. Gdybyś mogła posiadać jakąś supermoc, co byś wybrała? Dlaczego?
Bez wątpienia wybrałabym moc teleportacji. Tylko pomyślcie: poranna joga na Bali, śniadanie w Paryżu, później spacer po malowniczych drogach Nowej Zelandii, pizza w Rzymie i romantyczny wieczór w Wenecji... żyć nie umierać! 


5. Jakiego koloru nigdy, przenigdy na siebie nie założysz?
Nie jestem typem osoby, która decyduje się na użycie kategorycznego nigdy, bo gust i życie są zbyt zmienne aby wiedzieć zawczasu jak się postąpi. Jednak na obecną chwilę nie widzę się w kolorze żółtym i pomarańczowym - to zdecydowanie nie moja bajka.  

6. Czy masz jakiś własny sposób na to, jak się zrelaksować po trudnym dniu? Co to takiego?
Niestety zwykle ląduję na kanapie w pozycji horyzontalnej i zaglądam na krańce internetu gdzie treści nie zawsze grzeszą inteligencją np. tagi z serii co jest w mojej torebce... Ale jeśli znajduję w sobie choć trochę siły wtedy najchętniej sięgam po książkę i herbatę - relaks idealny. 


7. Czy wierzysz w przesądy? Jeśli tak, to w jakie?
Oczywiście nie wierzę, ale chyba jak większość stosuję ludową zapobiegliwość tzn. uważam by czarny kot nie przeciął mi drogi, nie przechodzę pod drabiną, a piątek trzynastego niesie z sobą lekki dreszczyk...

8. Gdybyś mogła urodzić się w innej epoce, jaką byś wybrała?
Bardzo dobre pytanie! Muszę przyznać, że każdy kto zna mnie nieco dłużej stwierdza, że urodziłam się w nieswoich czasach i chyba coś w tym jest... To znaczy doskonale czuję się we współczesności i zdecydowanie nie zamieniłabym jej na inną epokę, ale gdzieś tam tęsknię do bali, długich sukien i dżentelmenów. Doskonale wiecie, że jestem zafascynowaną kulturą XX-lecia międzywojennego, ten rozwój bohemy, dekadentyzmu... ach. Niestety jednak życie w tych pięknych czasach oznaczało zmaganie się aż z dwiema wojnami, więc zdecydowanie jestem wierna współczesności, dobrze mi tu gdzie jestem. 


9. Twój ulubiony film na Boże Narodzenie to…?
Nie ma świąt bez To właśnie miłość, filmu który oglądam w tym okresie od lat. Ciepły, zabawny, ale niosący z sobą wiele mądrości i piękna, a do tego doskonała obsada i soundtrack. Aczkolwiek z przyjemnością sięgam także po kultowe Ja cię kocham, a ty śpisz, którego akcja również rozgrywa się w okresie świąt. 

10. Koty czy psy?
Zdecydowanie psy, wydają się znacznie bardziej przyjazne i milusińskie, poza tym jako właścicielka psiaka nie mogłabym odpowiedzieć inaczej. Westa imieniem Leon dostałam jako dziewięciolatka i nie wyobrażam sobie życia bez psa. 


11. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku? Dlaczego?
Bardzo szybko się nudzę, więc na początku danej pory roku uważam ją za ulubieńca, ale już pod koniec czuję się znudzona i marzę o kolejnej, którą znów uznam za faworyta. Uwielbiam zimę, za śnieg, święta, ferie i moje urodziny, ale największą przewagę ma jednak lato, w końcu to okres wakacji, który niestety dobiega już końca... 


Na koniec nadszedł moment puszczenia nominacji w dal. Muszę przyznać, że nigdy nie wiem komu powinnam przekazać pałeczkę, być może wybiorę osoby niechętne do podobnego przedsięwzięcia, a pominę tych zainteresowanych, dlatego aby uniknąć błędów podobnie jak poprzednim razem wybieram wszystkich. Do tagu nominuję każdą, zainteresowaną osobę, jeśli zdecydujecie się wziąć udział koniecznie dajcie znać w komentarzach, jestem ciekawa waszych odpowiedzi :) A oto lista pytań: 

1. Gdzie znajduje się Twoje miejsce na Ziemi, posiadasz takowe?

2. Przez jeden dzień możesz bez zobowiązań być kim chcesz, jaki zawód wybierasz? 

3. Twoja magiczna historia - czy istnieje film/ książka/ spektakl, który poruszył Cię dogłębnie? Co to takiego?

4. Trzy życzenia do złotej rybki brzmią... (Ps. bez oszukiwania, rybka nie może powielać ilości życzeń :D) 

5. Czy wyobrażasz sobie swoje obecne życie bez internetu, czułbyś tęsknotę? Uzasadnij. 

6.  Co jest Ci bliższe kino czy teatr? Dlaczego?

7. Jak brzmią tytuły Twoich ulubionych seriali?

8. W jakich językach obcych potrafisz się komunikować?

9. Kawa czy herbata?

10. Co należy do grona Twoich ulubionych potraw?

11. Rok szkolny za pasem, jaki przedmiot wspominasz najmilej, a o jakim wolisz nawet nie myśleć?


 Marta, serdecznie dziękuję za nominacje :)
________________________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostszego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 

GARŚĆ WSPOMNIEŃ Z WYSPY WIECZNEJ WIOSNY

GARŚĆ WSPOMNIEŃ Z WYSPY WIECZNEJ WIOSNY


Jeśli śledzicie na bieżąco informacje ze świata na pewno wiecie o tragedii z jaką zmagała się Madera. Pożary lasów w połączeniu z silnym wiatrem zmieniły życie mieszkańców w prawdziwy koszmar... Około tysiąc osób - tubylców oraz turystów zostało ewakuowanych, a ogień wciąż siał postrach na przedmieściach stolicy.  Wyspa wiecznej wiosny stanęła w płomieniach, a ja nie mogę się pogodzić, że tak piękne miejsce i tak przyjaznych ludzi spotyka okrucieństwo żywiołu. To przedziwne uczucie, kiedy przyglądasz się zdjęciom znajomych ulic, a nad nimi unoszą się kłęby dymu. Jednak mam wielką nadzieję, że wyspa szybko podniesie się z klęski, to nie pierwszy pożar lasów na Maderze, zdarzyła się również powódź, Ocean Atlantycki zniszczył wiele obiektów, a mimo to wyspa wciąż świetnie prosperuje. Oby i tym razem los sprzyjał mieszkańcom cudnej Madery. 

Jak doskonale wiecie pierwszą połowę lipca spędziłam na portugalskiej wyspie, która od pierwszych chwil skradła moje serce. Dwa tygodnie temu przedstawiłam Wam mój debiutancki filmik będący czymś w rodzaju praktycznego przewodnika po Maderze, a dziś chciałabym podzielić się z Wami przemyśleniami dotyczącymi samej wyspy. Muszę przyznać, że kiedy dotarłam na miejsce ciemność uniemożliwiła mi dostrzeżenie większych szczegółów, a zmęczenie nie pozwalało na dokładniejsze przyjrzenie się wyspie. Odkąd pojawiłam się na wrocławskim lotnisku około godziny 15:00 tak dane było mi zasnąć w hotelu dopiero przed 4:00 rano kolejnego dnia. Kiedy po kilku godzinach ponownie otworzyłam oczy i dostrzegłam kontury wyłaniające się zza okna wiedziałam, że Madera już mości sobie miejsce w moim sercu.


Pierwszą dobę spędziłam jak prawdziwy turysta z opcją all inclusive albowiem obracałam się pomiędzy posiłkiem, basenem, a snem... jednak ta prawie sześciogodzinna, głównie nocna podróż dała mi w kość. Prawdziwe poznanie wyspy zaczęło się dopiero kolejnego dnia. Podczas całego pobytu najwięcej czasu spędziłam w stolicy - Funchal, w której mieszkiałam, aczkolwiek udałam się także w podróż do Monte, Camara de Lobos,  São Lourenço, Santana oraz Santa Cruz, która jest drugą najczęściej zamieszkiwaną miejscowością przez turystów, choć muszę przyznać, że nie jest to najlepszy wybór. Samo miasto ma bardzo miły, wyspiarski klimat jednak przy tak niewielkich rozmiarach szybko zaczyna się nudzić. Po mniej więcej dwóch, trzech godzinach byłam gotowa do powrotu... 


Miejsce, które zrobiło na mnie zdecydowanie największe wrażenie to stolica wyspy - Funchal, uważana jest za największe miasto na Maderze, tu urodził się i dorastał kapitan portugalskiej reprezentacji piłki nożnej Cristiano Ronaldo. Piłkarz jest mocno związany z rodzinną wyspą, w stolicy otworzył nawet muzeum CR7, poświęcone... sobie (Swoją drogą jak bardzo trzeba się lubić aby stworzyć takie miejsce własnej osoby, aczkolwiek nie wnikam). Samo Funchal trudno przyrównać do jakiegokolwiek innego miejsca; momentami przypomina Francję, architektura jakby bawarska lecz klimat przywodzi na myśl Kubę. 


Kiedyś znana mi osoba opowiadała, że wracając od rodziny mieszkającej w Portugalii płakała na myśl o polskiej rzeczywistości. Choć kiwałam głową ze zrozumieniem nie do końca wiedziałam w czym rzecz dopóki sama nie wpadłam po uszy w kompot portugalskiej uprzejmości. Pierwszym zaskoczeniem była dla mnie życzliwość kelnerów hotelowych, którzy na każde Thank you odpowiadali tym samym, jednak od razu przeszło mi przez myśl, że to na pewno polityka hotelu, ale ludzie w mieście okazali się niemniej uprzejmi. Ponadto mieszkańcy Madery to niezwykle kulturalni kierowcy, zatrzymują się przed pasami jeszcze zanim przechodzień zdąży do nich dojść. Ponieważ wyspa jest niezwykle górzysta prowadzenie auta to nie przelewki, podobno porusza się tu głównie w trzech krokach: jedynka, dwójka, ręczny - powtórz. Kiedy jeden z kierowców niefortunnie zaparkował zabrał ze sobą poduszkę, która ułożona przy samochodzie miała zamortyzować tarcie i ustrzec go przed tragedią...


Pogoda na Maderze również potrafi zaskoczyć. Zwykle temperatura waha się w okolicy 20 - 26 stopni, choć odczuwalna jest o wiele wyższa. Słonko bywa tu niezwykle zdradliwe, więc bez względu na to czy leżymy plackiem nad basenem czy rzucamy się w wir zwiedzania warto użyć kremu z filtrem. Na początku wyjazdu postanowiłam pominąć ten krok i tak o to opaliłam sobie fason sukienki - od nóg, przez rękawy i aż po wzorek na placach... Wytchnieniem w upale jest przyjemny wiatr, który naprawdę niesie ukojenie i czyni codzienność bardziej znośną. Oczywiście nic w naturze nie ginie, dlatego nawet ta pogoda ma swoje minusy, otóż jak twierdziła pani rezydent na Maderze możesz wyjść z fryzurą, ale i tak przyjdzie Ci wrócić z włosami. Wieczory zaś bywają chłodne dlatego zabranie lekkiej kurtki na pewno nie zawadzi.

Na Maderze nie uświadczysz typowo rozumianych plaż, jeśli takowe w ogóle się pojawiają są przysypane gęstą masą ciężkich kamieni dlatego ludzie plażują głównie na platformach nad oceanem lub wybierają wypoczynek nad basenem. Sam Atlantyk zdawał się spokojny, niezwykle kojąco uderzając w skały potrafił zatrzymać mnie przy sobie na dobre kilka minut.


Dzisiejszy wpis to kilka ogólnikowych przemyśleń, zaś niedługo zaproszę Was na pierwsze wpisy z poszczególnych miejscowości, w pierwszej kolejności zdecydowanie boskie Funchal|!


Byliście kiedyś na Maderze? Jakie wrażenie wywarła na Was wyspa?
________________________________________________________________________

Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostrzego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 









SUBIEKTYWNA LISTA TOP TRENINGÓW DOSTĘPNYCH NA YOUTUBE

SUBIEKTYWNA LISTA TOP TRENINGÓW DOSTĘPNYCH NA YOUTUBE


Tuż przed rozpoczęciem sezonu wakacyjnego postanowiłam zapoczątkować na blogu nową serie wpisów, które poruszałyby temat aktywnego i zdrowego stylu życia. Do tej pory podzieliłam się z Wami własnymi przemyśleniami na temat motywacji i pierwszych korków w sportowym świecie, a dziś chciałabym zaproponować coś zdecydowanie bardziej praktycznego, a mianowicie listę treningów, które uważam za godne uwagi. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowa: ćwiczenia, trening albo płaski brzuch aby uzyskać wykaz kilkudziesięciu treningów poświęconych danym partiom ciała. Otrzymujemy przeróżne zestawy, rozciągnięte w czasie, dopasowane do poziomu zaawansowania, wieku, a nawet stanu fizycznego. Wybór jest ogromny, ale czasem warto postawić na coś sprawdzonego. Do tej pory zgromadziłam listę różnych ćwiczeń, które odpowiadają mi najbardziej i dziś z przyjemnocią się nią z Wami podzielę. Zapraszam! 

JOGA / STRETCHING: 

Zacznijmy od wykazu najspokojniejszych i zarazem najprzyjemniejszych ćwiczeń. Obecnie jestem niezwykle zaangażowana w treningi jogi i stretchingu, które mówiąc bardzo potocznie są swego rodzaju gimnastyką. Przygotowują nasze ciało na relaks, rozciągają mięśnie i dbają o to aby siedzący tryb życia nie wykończył naszego kręgosłupa. Oprócz niezwykłego odprężenia ciała zapewniają nam także odprężenie umysłu za co uwielbiam je jeszcze bardziej. Wiem, że znajdą się sceptycy owych dyscyplin bowiem swego czasu zrodziły się plotki na temat niebezpieczeństwa jakie może nieść uprawianie wspomnianych sportów... Osobiście nigdy nie myślałam o jodze i rozciąganiu jako o czymś złym, ale dla wszystkich wątpiących zamieszczam link do rewelacyjnego artykułu Agnieszki Maciąg, myślę, że rozwieje wątpliwości. A o to moja top lista gatunku:






ROZGRZEWKA:

Rozgrzewka stanowi niezwykle istotny element każdego treningu, to ona strzeże nas przed przykrymi dolegliwościami rozgrzewając nasze mięśnie, a także wprowadzając oddech w tryb sportowy. W internecie nie brakuje licznych ćwiczeń stanowiących wstęp do dalszego treningu, ale jak na mój gust trwają one zbyt długo. Jeśli sama rozgrzewka zajmie nam 20-30 minut często będziemy zbyt zmęczeni, zniechęceni bądź zabraknie nam czasu na ćwiczenia docelowe, a przecież nie o to w tym chodzi. Dwa filmiki jakie wybrałam do swojej listy stanowią serię krótkich, rozgrzewających ćwiczeń, które doskonale przygotują nas do dalszego treningu, a dla początkujących będą stanowić główny ruch, co jest naprawdę dobrym rozwiązaniem.




PILATES: 

Romans z pilatesem przeżywałam na przełomie jesieni i zimy jeszcze zanim na dobre zapisałam się na siłownie. W tym okresie byłam niezwykle zmęczona, ospała, a jednocześnie zapracowana. Poszukiwałam treningu, który będzie odprężający, powolny, ale wciąż nieco zadba o moje mięśnie. Z Olą z TrenerkaInfo ćwiczyłam już kilka lat wcześniej i pamiętałam, że na kanale znajdował się także trening pilatesowy, poszukiwania czegoś nowego okazały się więc zbyteczne. Co prawda obecnie zakończyłam przygodę z pilatesem na rzecz innych ćwiczeń, ale wciąż bardzo miło wspominam ten zestaw i serdecznie polecam.



TRENING CAŁEGO CIAŁA:

Jeśli szukasz treningu, który przysłuży się całemu ciału zdecydowanie postaw na Skalpel. Przedtem bardzo rzadko zaglądałam na filmiki Ewy Chodakowskiej, kojarzyły mi się z długim i żmudnym procesem kończącym się potwornym zmęczeniem, ale ten zestaw okazał się zupełnie inny. Co prawda Skalpel trwa około 40 minut, ale zawiera w sobie zarówno rozgrzewkę jak i końcowe rozciąganie. Sposób prowadzenia ćwiczeń przez Ewę - spokojne polecenia, brak ekscentrycznych okrzyków niezwykle mi odpowiada. Zestaw jest prosty dla osoby, która trochę już przebywa w wymiarze fit, ale nie polecam go na sam początek sportowej przygody bowiem może przysporzyć nieco kłopotów.



TRENINGI CARDIO:

Treningi cardio to typ ćwiczeń zahaczających o masochizm... Ich "urok" polega na powtarzalności poszczególnych ruchów, które mają doprowadzić do szybkiego, aktywnego spalania tkanki tłuszczowej. Wbrew temu co napisałam na samym początku, jest to całkiem przyjemny trening - wykańcza i pozostawia satysfakcję czego naprawdę z czasem trudno jest nie polubić. Swoje cardio odprawiam na siłowni aczkolwiek wybrałam trzy zestawy, które uważam za najciekawsze i najprzyjemniejsze. Do grona moich ulubionych, sportowych kanałów zaliczam bez wątpienia TreningFitess, na którym to Paula roztacza przed nami całą paletę przeróżnych treningów, do tych, które cenię sobie najbardziej należą dance cardio, świetna alternatywa dla miłośników tańca, a wiecie, że mam słabość do tej dyscypliny.





TRENING NA MIĘŚNIE BRZUCHA/UD/POŚLADKÓW:

Na koniec wykazu moich ulubionych treningów pozostawiłam rodzaj, w którym tkwię najdłużej, a mianowicie ćwiczenia na mięśnie brzucha, ud i pośladów. Obecnie wykonuje zestaw od Pauli z TreningFitness, który choć daje w kość (a właściwie w mięśnie) jest niezwykle efektywny, 20 minut wygibasów, a masz wrażenie że Twój brzuch zaczyna chować się do środka. Wracam również do ćwiczeń z Olą z TrenerkaInfo oraz z Natalią Gacką z OdchudzanieBezKitów - krótkie, prakatyczne zestawy z dobrymi prowadzącymi. Swego czasu długo ćwiczyłam z MelB, ale niestety jej nadmierny entuzjazm szybko obrzydził mi same treningi... Przy kilku pierwszych razach było w porządku, ale kiedy ćwiczysz przez pół roku mimowolnie zapamiętujesz irytujące teksty trenerki, nie mniej sam zestaw bardzo polecam. A jeśli przeszkadza Ci gdy prowadzący motywują Cię i instruują, koniecznie zajrzyj na trening od ShapelItPolska to jeden z nielicznych treningów opierających się na wyłącznym pokazie ćwiczeń i odliczaniu sekund do końca poszczególnego zestawu. Obecnie nie wykonuję już treningów na pośladki i uda, te partie ćwiczę głównie na siłowni aczkolwiek dwa załączone zestawy trochę ze mną przeszły i mogę je polecić z czystym sercem.

Trening na mięśnie brzucha z TreningFitness

Trening ABS - mięśnie brzucha z OdchudzanieBezKitów

Trening na mięśnie brzucha z TrenerkaInfo

Trening na mięśnie brzucha z MelB

Trening na mięśnie brzucha z ShapeItPolska

Trening na mięśnie pośladków z MelB

Trening na mięśnie pośladków i ud z OdchudzanieBezKitów 

W dzisiejszym poście to już wszystko, mam nadzieję, że wśród podlinkowanych zestawów znajdziecie coś dla siebie, a tym czasem znów muszę pożegnać się z Wami na najbliższy tydzień. Wiem, że dopiero co deklarowałam swoją blogową organizację, ale niestety podczas wyjazdów sporadycznie zaglądam do internetu, dlatego w Wenecji również zamierzam odciąć się od blogowej wioski. Wracam w przyszłą niedzielę z kolejnym postem i myślę, że w końcu wystartuję znacznie bardziej zorganizowana. Do zobaczenia!

A jakie treningi Wy polecacie? 
Preferujecie ćwiczenia w grupie, na siłowni czy może domowym zaciszu?
__________________________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostrzego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 
"SLOW LIFE" BO WOLNIEJ ZNACZY WIĘCEJ

"SLOW LIFE" BO WOLNIEJ ZNACZY WIĘCEJ


Zapraszam na kolejny wpis z cyklu bloggerzy piszą książki, dziś weźmiemy na tapetę najnowszą publikację Joanny Glogazy (z bloga Styledigger.com) pod patronatem Wydawnictwa Znak. Mowa oczywiście o Slow life drugiej pozycji autorki (obok Slow Fashiondotyczącej świadomego funkcjonowania. Książka ta poświęcona została tematyce uważnego życia tym samym propagując nurt slow life i skłaniając do refleksji nad celebrowaniem codzienności. Bloga Asi śledzę przeszło trzy lata,  uwielbiam jej styl pisania, a poprzednia publikacja poświęcona modowemu rozsądkowi jak najbardziej do mnie trafiła, tak więc Slow life zamówiłam w ciemno, jeszcze na przedpremierowych rezerwacjach w empiku i oczywiście nie pożałowałam zakupu. 

Slow life została opieczętowana hasłem zwolnij i zacznij żyć i trzeba przyznać, że to zdanie zdecydowanie odzwierciedla charakter pozycji. Książka została podzielona na sześć głównych części: Slow life to nie moda, to konieczność, Dowiedz się co tak naprawdę lubisz robić, Zorganizuj się, Odpocznij wreszcie, Czas zabawy oraz Relacje na 300%, a każdą z nich kończą rewelacyjne wywiady przeprowadzone przez autorkę z interesującymi ludźmi m.in Alexandrą Franzen czy Olą Budzyńską, które dzielą się receptą na własne slow. Ponadto w książce pojawiają się liczne ćwiczenia przygotowane przez autorkę, które mają pomóc nam w życiowej metamorfozie. Doskonałym zabiegiem jest również biblioteczka pojawiająca się z tyłu lektury, w niej znajdziemy przydatne strony, aplikacje i publikacje dotyczące filozofii prowadzenia uważnego życia. Autorka dzieli się z nami własną wiedzą, zdobytą  dzięki procesowi przemiany z trybu fast na slow. Tym razem nie mamy do czynienia z modą, ubraniami i robieniem zakupów, tu pojawia się coś znacznie ważniejszego - koncepcja życia w zgodzie z własnym ja. Przed nami jawi się konkretna, piękna wizja, w której to nawet szara codzienność może nabrać nieco kolorów. Autorka zdradza nam odpowiedzi na pytania: kiedy żyjemy pełnią życia?, czym możemy się zająć w wolnym czasie?, jak poprawić relacje z najważniejszymi dla nas ludźmi? Nie mami nas obrazami sadów, w których to możemy bez końca zrywać jabłka, jasno stwierdza, że koniecznym będzie wyznaczenie życiowych priorytetów. Dzięki książce możemy poznać tajniki sprawnej organizacji czasu, wartościowania obowiązków czy wyznaczania celów. Autorka przestrzega nas przed poddaniem się porażce albo opinii ogółu, uczy jak grzecznie, ale stanowczo odmówić pojawienia się w konkretnym miejscu zamiast niesprawnego lawirowania w słynnym zrezygnuję w ostatnim momencie - tu zostaje przytoczona bardzo pouczającą historia o samotnym przyjęciu urodzinowym koleżanki. Zostaje nam także wyjaśnione dlaczego nie  należy bać się podjęcia pierwszych kroków w zawarciu lub ożywieniu znaczącej dla nas relacji. Slow life Joanny Glogazy to prosta instrukcja obsługi prawdziwego życia, takiego jakie każdy z nas chce wieść, a nie wiedzie, bo podobno tak nie wypada.

Mogłabym napisać, że książka niezwykle mnie zaskoczyła jednak jej wysoki poziom nie był dla mnie żadną niespodzianką, wiedziałam, że egzemplarz wychodzący spod pióra Asi musi być udany. Pozycja napisana z dziennikarską starannością, ale prostym słowem, bogata w liczne przykłady, metafory i humorystyczne wtrącenia. Książka bez wątpienia skłania do refleksji nad własnym życiem i postępowaniem. Wizje celebracji codzienności brzmią tak prawdziwie, że czytelnik nawet nie wie kiedy zaczyna wcielać rady w życie. Niezwykle udana publikacja! Jedyne zastrzeżenia mam do samego wydania - nie do końca przypadł mi do gustu papier, identyczny pojawił się przy Slow Fashion i choć wydać by się mogło, że to irracjonalne to jednak momentami irytowała mnie jego faktura. Druga sprawa to zdjęcia. Prawdę mówiąc oczekiwałam nieco więcej fotografii - uchwycenia tej cennej celebracji życia i pod tym względem czuję leki niedosyt. Tak czy owak nie grafika lecz treść jest najistotniejszym elementem, a w wypadu Slow Life jest to tekst na wysokim poziomie. Serdecznie polecam, lektura dobra dla każdego.


Mieliście okazję przeczytać tę pozycje? Jak ją oceniacie?
Jestem również ciekawa Waszego zdania w sprawie nurtu "slow life", co sądzicie?
__________________________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostrzego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 


PRAKTYCZNY PRZEWODNIK PO MADERZE - PIERWSZY VLOG

PRAKTYCZNY PRZEWODNIK PO MADERZE - PIERWSZY VLOG


Nie ma większej nagrody dla blogowego twórcy niż zainteresowanie czytelników dlatego jest mi niezmiernie miło, że podkreślacie w komentarzach swoją chęć zobaczenia mojej relacji z Madery. Po kilku podobnych opiniach już wiedziałam, że wpisy z Wyspy Wiecznej Wiosny muszą pojawić się jak najszybciej. Długo zastanawiałam się co konkretnie chcę Wam przekazać i jak podzielić ową relacje aby okazała się zrozumiała, przejrzysta i przyjemna dla oka. Przewidziałam około sześciu/siedmiu postów opowiadających o Maderze, będą to głównie wspomnienia z poszczególnych miast aczkolwiek na początku chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami o samej wyspie i życiu na niej. Taki post nadejdzie niebawem, a dziś zaproszę Was na coś znacznie bardziej przyziemnego, ale mam nadzieję przydatnego - Praktyczny przewodni po Maderze w formie filmu. Tym oto sposobem oficjalnie otwieram kanał na YouTube! Oczywiście nie oznacza to, że rezygnujęz bloga, co to, to nie... Filmy będę jedynie uzupełnieniem moich pisemnych treści. Czego więc możecie się spodziewać po moim kanele? Przede wszystkim relacji z podróży, a że szykuje się ich dość sporo na pewno nie zabraknie materiału. Być może kanał posłuży mi również do innych twórczości, ale zapewniam, że nie zaśmiecę Internetu houlami, zawartością mojej torebki i innymi tagami wątpliwej treści. Bądźcie spokojni zostaję po dobrej stronie globalnej sieci ;)

A tym czasem serdecznie zapraszam Was na pierwszy film, mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i być może zechcecie za subskrybować mój kanał. Proszę  również o wyrozumiałość w kwestii niedociągnięć albowiem jest to moja pierwsza produkcja. Ps. koniecznie powiększcie ekran, wystarczy, że klikniecie w tytuł filmu (biały napis na czarnym pasku) lub link znajdujący się pod nim i zostaniecie przeniesieni na YouTube.


Jestem ciekawa Waszych wrażeń! Jak oceniacie film?
__________________________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostrzego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 

ŻEGNAJĄC LETNI LETARG - OSIEM NAWYKÓW, KTÓRE CHCĘ WPROWADZIĆ PO ZAKOŃCZENIU WAKACJI

LIEBSTER BLOG AWARD #2

GARŚĆ WSPOMNIEŃ Z WYSPY WIECZNEJ WIOSNY

SUBIEKTYWNA LISTA TOP TRENINGÓW DOSTĘPNYCH NA YOUTUBE

"SLOW LIFE" BO WOLNIEJ ZNACZY WIĘCEJ

PRAKTYCZNY PRZEWODNIK PO MADERZE - PIERWSZY VLOG