ZMANIEROWANIE CZY WALKA O SWOJE?

ZMANIEROWANIE CZY WALKA O SWOJE?


Grzeczna, koleżeńska, pomocna... - właśnie takie przymiotniki padały na opisowych świadectwach czy w rozmowach mojej mamy z nauczycielami.  Jako kilkuletniej dziewczynce bardzo mi to schlebiało, lubiłam być przykładem podręcznikowego dziecka, zabiegałam o takie opinie. No, a grzeczne dzieci  nie walczą o swoje, one wszystkim ustępują i ogólnie rzecz ujmując zawsze są ponadto. Jestem jedynaczką, nie wzrastałam więc w poczuciu walki o zainteresowanie rodziców, nigdy nie musiałam się o nic prosić. Oczywiście wpajano mi, że trzeba walczyć o swoje, że nie można odpuszczać i machać ręką na jawną niesprawiedliwość, ale co z tego skoro ja zawsze byłam zbyt skrępowana, aby upominać się o swoje. Gdybym miała podliczyć wszystkie sytuacje, w których poddałam się z myślą "a niech będzie" to za pewne nie starczyłoby mi na to doby. Chyba gdzieś podświadomie obawiałam się zaszufladkowania jako rozpieszczonej jedynaczki i w efekcie nawet nie zauważyłam kiedy inni zaczęli to wykorzystywać. A jednak przez ostatnie kilka lat nauczyłam się trochę rozpychać łokciami... i najzwyczajniej w świecie denerwują mnie wyrzuty sumienia z tym związane. 

ZMANIEROWANIE CZY WALKA O SWOJE?