PEWNEGO RAZU W ST. TROPEZ

PEWNEGO RAZU W ST. TROPEZ


Kocham zimę, śnieg, święta Bożego Narodzenia i wszystko (z wyłączeniem mroźnych, ciemnych poranków) co ze sobą niesie ta wspaniała pora roku. Ale ostatnim czasem jest we mnie coraz więcej tęsknoty za latem. Tydzień temu poniedziałkowy wieczór był naprawdę ciepły. Jechałam samochodem po obrzeżach miasta, gdzie ruchliwe drogi ustępują polom, słońce zachodziło na zaróżowionym niebie, a mi przypomniały się te wszystkie wieczory na wsi, gdzie jako dziecko jeździłam z moją babcią zaraz po zakończeniu roku szkolnego. To była taka inauguracja wakacji, którą do tej pory wspominam z rozrzewnieniem. Moją tęsknotę za latem dodatkowo podsyca powyższe zdjęcie. Lipcowe popołudnie, filtr na snapczacie wskazuje trzydzieści stopni, choć temperatura odczuwalna  jest znacznie wyższa, owiane sławą, słodkie St. Tropez, a w głowie gra francuska muzyka. Właśnie tak zapamiętałam moment, w którym została zrobiona fotografia.

PEWNEGO RAZU W ST. TROPEZ