KOSMETYCZNY KWARTAŁ (KWIECIEŃ-CZERWIEC 2016)

KOSMETYCZNY KWARTAŁ (KWIECIEŃ-CZERWIEC 2016)


Z radością witam Was na blogu w pierwszy weekend lipca! Oto rozpoczął się mój ukochany miesiąc - przepełniony szczebiotem jaskółek, zapachem letniego deszczu i ostrymi promykami słońca. Od zawsze uważałam, że początek wakacji jest idealnym zwieńczeniem drugiego kwartału trwającego roku. Okres zimnych, krótkich dni już dawno za nami, teraz w spokoju możemy rozkoszować się letnią aurą. Ale za nim na dobre poddamy się fali relaksu starym zwyczajem pragnę zaprosić Was na podsumowanie minionych trzech miesięcy. Za kilka dni podzielę się z Wam kulturalnymi znaleziskami, natomiast dziś przygotowałam luźny post, skierowany głównie do czytelniczek mojego bloga - drugi kwartał 2016 roku od strony kosmetycznej. 

MGIEŁKA DO CIAŁA - HM (zapłaciłam ok 20, 00 zł  - 150 ml)
Prawdę mówiąc nie wierzyłam, że bodźcem powodującym stres może być zapach. A jednak jestem żywym dowodem na potwierdzenie owego założenia. Mgiełka o kwiatowym zapachu jest ze mną już od roku aczkolwiek używanie jej w nerwowym i napiętym czasie spowodowało, że mój organizm reagował na tę mieszankę kwiatowej woni przyspieszonym tętnem. Przez dobre pół roku mgiełka stanowiła wyłącznie ozdobę mojej toaletki jednak w połowie kwartału postanowiłam dać jej kolejną szansę. Zapach zauroczył mnie na nowo, jest niezwykle świeży, delikatny wprost idealny na nadchodzący letni sezon. Nie sądziłam, że kosmetyk z sieciówki zajmującej się głównie sprzedażą odzieży może okazać się godnym polecenia produktem. Jedynym mankamentem mgiełki jest średnia trwałość, aczkolwiek lekka butelka wykonana z plastiku pozwala na swobodne przechowywanie kosmetyku w torebce i podtrzymania zapachu w ciągu dnia. Ponadto produkt jest niezwykle wydajny i naprawdę wart uwagi.


CZARNA KREDKA DO OCZU - MISS SPORTY (zapłaciłam ok 9, 30 zł)
Muszę przyznać, że pojawienie się tego kosmetyku w moim zestawieniu jest szokiem nawet dla mnie samej, bowiem nigdy wcześniej nie znalazłam nici porozumienia z żadną kredką do oczu. Odkąd kilka lat temu rozpoczęłam swoją przygodę z makijażem zawsze stawiałam na eyeliner w pisaku, którym sprawnie i szybko wykonywałam kreskę na górnej powiece. Jednakże nagłe zaschnięcie produktu sprawiło, że chcąc nie chcąc musiałam użyć przewracającej się w szufladzie kredki do oczu. W duchu obiecałam sobie, że jeszcze tego dnia zajrzę do drogerii i kupię nowy eyeliner, a jednak coś mnie powstrzymało… Kredka, która dawniej tworzyła pod moimi oczami kopalnię węgla nagle okazała się rewelacyjnym substytutem eyelinera, żeby nie powiedzieć jego lepszą wersją. Podkreślenie oka zajmuje mi jeszcze mniej czasu niż w wypadku poprzedniego produktu i pozostaje na powiece o wiele dłużej. To za co bardzo cenię tę konkretną kredkę to automatyczne wysuwanie, strukturą nieco przypominające eyeliner w pisaku co ułatwia aplikację produktu.

OCZYSZCZAJĄCA MASKA DO TWARZY - ZIAJA (zapłaciłam ok 1, 60 - 7 ml)
Być może pamiętacie z poprzednich postów kosmetycznych moje wtrącenia dotyczące wielkiej słabości względem masek do twarzy. Oprócz doskonałej pielęgnacji mają także właściwości relaksacyjne, które pozwalają na wieczorne odprężenie po całym dniu gonitwy. Od kilku miesięcy jestem wierna maseczkom firmy Ziaja, które jak dotąd naprawdę mnie nie zawiodły. Moim zdecydowanym faworytem jest maska nawilżająca, o której już pisałam i tym razem dołączyła do niej oczyszczająca koleżanka po fachu. Doszłam do wniosku, że działanie peelingu (o nim tutaj) warto nieco wspomóc i tak dobę po wykonaniu oczyszczania ziarenkami nakładam na twarz tę maskę, by kilka dni później nawilżyć cerę maskowym ulubieńcem. Maseczka oczyszczająca doskonale porozumiewa się z moją cerą i faktycznie ją oczyszcza. Osobiście jestem bardzo zadowolona z tego produktu. 

ŻEL OCZYSZCZAJĄCY DO MYCIA TWARZY - AA (zapłaciłam 13, 99 zł - 150 ml)
Już kiedyś wspomniałam o kosmetycznym pechu, który dopada mnie od lat... Otóż większość moich ulubionych produktów do pielęgnacji zostaje zastąpiona substytutem, który mimo iż miał być lepszy od poprzednika okazuje się kompletnym niewypałem. Podobnie było z moim ulubionym mydłem do twarzy firmy AA. Kiedy wycofano faworyta zmuszona byłam poszukiwać godnego zastępcy. Poruszałam się wyłącznie w obrębie tej marki bowiem ich żele przeznaczone do oczyszczania cery są zdecydowanie najlepsze. Niestety długo nie mogłam znaleźć kosmetyku, którego konsystencja w pełni by mi odpowiadała. Dopiero kilka miesięcy temu wpadłam na prezentowany żel. Jest naprawdę rewelacyjny, świetnie spełnia się w swojej roli. Ja używam go dwa razy dziennie, a następnie stosuję jeszcze tonik. Płatki kosmetyczne z tonikiem właściwie pokazują mi jak dobrej jakości jest owe mydło - usuwa praktycznie wszystkie zanieczyszczenia. Jeśli szukacie dobrego żelu do twarzy serdecznie polecam. 

SERUM UJĘDRNIAJĄCO-WYSZCZUPLACJĄCE - EVELINE (zapłaciłam 13, 99 zł za 200 ml)
Prawdę mówiąc nie wierzę w cudowne kosmetyki, więc ujędrniająco-wyszczuplające serum potraktowałam jako przelotną przygodę. A jednak za mną są już dwa opakowania produktu, a ja wciąż sięgam po kolejne. Nie twierdzę, że balsam załatwi perfekcyjną figurę, ale myślę, że jest dobrym uzupełnieniem ćwiczeń. Doskonale nawilża i przyjemnie chłodzi. Ja stosuję go raz dziennie i tylko na pojedyncze partie ciała  - świetnie uzupełnia się z moim ukochanym kozim mlekiem. Uważam, że produkt jest wart przetestowania.





Testowałyście któryś z produktów? Jakie macie zdanie na ich temat? Jakie kosmetyki godnego polecenia Wy odkryłyście w tym kwartale? Podzielcie się koniecznie w komentarzach.
___________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostszego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 

KOSMETYCZNY KWARTAŁ (KWIECIEŃ-CZERWIEC 2016)