DOROSNĄĆ W WIECZNYM MIEŚCIE - RZYM (part 3)

DOROSNĄĆ W WIECZNYM MIEŚCIE - RZYM (part 3)


Dziś chciałabym Wam wiele powiedzieć zważywszy na to, że pisanie w przysłowiową kratkę wiąże się z nieustanną potrzebą tłumaczenia swej nieobecności. Jednak za nim zacznę opowiadać gdzie jestem kiedy mnie nie ma, wkupię się nieco w łaski prezentując fotografie wciąż zachwycającego Wiecznego Miasta. Tym samym zaproszę Was na trzecią, a zarazem ostatnią część relacji z mojego lutowego wyjazdu do Rzymu. Jeśli umknęły Wam dwa poprzednie wpisy możecie nadrobić je tutaj oraz tutaj. Dziś jednak skupię się na oprowadzeniu Was po miejscach cieszących moje oczy ostatniego dnia tej cudownej podróży, podczas której opuściłam krainę dzieciństwa kończąc osiemnaście lat. Muszę przyznać, że trzeci dzień wyjazdu był dla mnie odrobinę bolesny. Tak bardzo pokochałam Rzym, że powrót wydawał się końcem świata. Nie skłamię pisząc, iż zrodziło się we mnie dziwne przekonanie jakoby w chwili wylądowania na poczciwym, wrocławskim lotnisku cała materia miała ulec samozniszczeniu, jak gdyby Wieczne Misto miało przestać być wiecznym... Cóż zważywszy na fakt, że lada chwila nadejdzie czerwiec, a ja wciąż działam możecie się domyśleć, że nic podobnego nie miało miejsca. Aczkolwiek Rzym również nie najlepiej znosił myśl o naszym rozstaniu - całą noc gorzko szlochał gęstym deszczem.


DOROSNĄĆ W WIECZNYM MIEŚCIE - RZYM (part 3)