OBYCIE W ŚWIECIE




Któregoś dnia skończyłam czternaście lat. Zdmuchnęłam świeczkę na urodzinowym torcie i nagle zobaczyłam coś więcej niż czubek własnego nosa. Dostrzegłam otaczający mnie świat i jego problemy, coraz więcej rzeczy zaczęło mnie drażnić, popłynął we mnie wewnętrzny słowotok nie mający końca. Nauczyłam się stawiać kropki na końcu własnych zdań. Dziś mam ochotę zabierać głos w sprawie tego co mnie mierzi, co mi przeszkadza, co uważam za niewłaściwe. Zastanawia mnie tylko czy ta istotna przemiana, która ubarwiła moje życie zaczyna się w konkretnym momencie? Czy jeśli nie przylgnie do człowieka na czas, to ten już nigdy nie ujrzy szerszej perspektywy? To bardzo przerażająca wizja, ale z drugiej strony jak inaczej tłumaczyć tych ludzi, których zadowala tania rozrywka, którzy są nieczuli na problemy społeczne, którzy jak potulne baranki kroczą bez dumy za tłumem.

Kwestia obycia w świcie fascynuje mnie od dłuższego czasu. Jak to się dzieje, że choć pragniemy spotykać na swojej drodze inteligentnych, inspirujących ludzi, to częściej wpadamy na osobników prymitywnych i prostych, z których każdym słowem uświadamiamy sobie niski poziom wspólnej konwersacji? Dlaczego tak mocno oklepanym motywem rozmaitych dzieł kultury stał się romans młodej studentki z fascynującym wykładowcą, albo zagubionej kobiety z inspirującym  artystą? Bo twórcy próbują nam unaocznić jak bardzo pożądane jest obycie w świecie. Przecież nikt nie chce słuchać o związku osiedlowego elementu, który obserwujemy w realnym życiu. W końcu coraz więcej z nas ma dość bezcelowego obracania się w świecie ociekającym prymitywnością; świecących opasek kabaretowej widowni, żenujących spamów dostarczanych codziennie przez messengera, odrażających mężczyzn trąbiących na młodziutkie dziewczyny.

Długo myślałam nad tym skąd bierze się obycie w świecie i dziś postawiłabym na środowisko, w jakim człowiek dorasta. W końcu nie bez powodu francuski model wychowania zakłada zabieranie dziecka do kin, teatrów, muzeów, galerii sztuki, zachęca się je do korzystania z życia społecznego; koncerty, targi śniadaniowe. Nie mogę powiedzieć, że polscy rodzice uczą swoje potomstwo ignorancji, bo to byłoby niesprawiedliwe wobec moich rodziców i innych zaangażowanych opiekunów. Ale jednak zjawisko inspirowania dzieci światem jest w Polsce nadal czymś rzadkim. Rodzicom łatwiej posadzić dziecko przed telewizorem albo najlepiej w ogóle wypuścić je na plac zabaw, żeby przypadkiem nie zajęło rodzinie szklanego ekranu na zbyt długo. Ludzie zasłaniają się słowami: "Kultura jest droga". Nawet przez myśl im nie przejdzie, że zawsze można wykorzystać internet nieco produktywniej i sprawdzić rozkład tanich lub zupełnie darmowych imprez. Niestety  wielu rodziców po prostu nie widzi sensu wyściubienia nosa za drzwi swojego domu, poświęcą dziecku czas oglądając razem z nim ogłupiający reality show, choć w tym czasie mogliby przeczytać mu  fragment ciekawej książki. A jak już zdecydują się wyjechać, dajmy na to do słynnego Lloret de Mar z opcją all inclusive to tak przez tydzień, czy nawet dwa nie wystawiają stopy za próg hotelu. Liczy się tylko żarcie nad basenem, nie widzą sensu pokazania dziecku Barcelony, która znajduje się kawałek drogi od turystycznego kurortu. No i  jak w tym momencie wychowanek programów typu reality show i wakacji all inclusive ma być obyty w świecie? Wyrasta turysta z wielkim logo na koszulce, który bukując hotel najpierw sprawdza dostępność basenów (na pewno "zarezerwuje" sobie leżak ręcznikiem) i dyskotek. To jest dla niego wartość, tak jak żenujące kabarety telewizyjne, muzyka disco-polo i komedie o piciu i zwracaniu.

Ludzie naszą w sercu nadzieję, otwiera się coraz więcej kin studyjnych i kawiarni artystycznych, ale co z tego skoro wystarczy zapragnąć nieco bardziej ambitnej rozrywki i od razu otrzymuje się łatkę "hipster". Ludziom wydaje się, że każdy fan skandynawskiej kinematografii, winyli, teatru i jazzu musi od razu udawać. To, że sąsiadka z drugiego piętra ceni sobie plotkarskie magazyny nie oznacza, że dla każdego muszą one stanowić źródło życiowej inspiracji. Przeraża mnie fakt, że wracając do szkoły jeszcze nie raz poczuję się samotna wśród tłumu, zabraknie mi  obytych w świecie osób. Znam naprawdę wielu inteligentnych ludzi i chyba właśnie przez to nie mogę pogodzić się z faktem, że całkowita ewakuacja ze świata ociekającego prymitywizmem jest niemożliwa. Codziennie trzeba stawiać mu czoła. Ale czasami mam po prostu dość rozmów na temat Eurowizji, Conchity Wurst i programów typu Szkoła. Momentami bywam zmęczona przytłaczającym spamem linków do aska i zdjęć wódki i fajek na snapie. Frustrują mnie piosenki disco-polo śpiewane na przerwach i przeraża, że świetnie zmontowane recenzje mają mniej wyświetleń niż filmik typu "Co jest w mojej szkolnej torbie". A co za tym idzie bywają takie chwile kiedy mam ochotę wrzasnąć na cały świat, aby w końcu wziął się w garść i zainteresował czymś więcej niż własnymi czterema ścianami.  Nie chodzi o to by wiedzieć wszystko, znam kilku "geniuszy", którym daleko do obycia w świecie. Cała magia polega na tym, aby zobaczyć coś więcej niż własną ulicę. Uwielbiam moment rozmów z fascynującymi ludźmi, dźwięk dobrej muzyki, zapach ciekawej książki, napisy początkowe nietuzinkowego filmu, delektuję się tymi chwilami jak każdym łykiem ciepłej, zielonej herbaty, to najlepsza szkoła, którą wciąż tak wielu omija. Ludzie wolą prostszą drogę, a mi nie pozostaje nic innego jak tylko westchnąć  cicho i opublikować ten post w bezsensownej nadziei, że może coś nim wskóram... Sądzicie, że to możliwe?

31 komentarzy:

  1. No i przyznam szczerze, że masz odrobinę racji - dużo zależy od rodziców, od otoczenia w jakim się wychowujemy :)
    Ptysiablog

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, to mega trudny temat, moim zdaniem. Po pierwsze, jestem pod wrażeniem, że w wieku czternastu lat otworzyły Ci się oczy na coś tak wielkiego. Zazdroszczę, ja w takim wieku widziałam dużo mniej niż nawet czubek własnego nosa.

    Wydaje mi się, że tak naprawdę to od nas zależy, jakich ludzi spotykamy na swojej drodze, od środowiska, w którym się kręcimy. Bo jeśli poznamy, chociaż jedną osobę taką, jaką piszesz - inteligentną i inspirującą, to mamy znacząco szerzej otwartą furtkę do innych takich ludzi, bo swój swojego przyciągnie. Twórcy piszą o tym, co niespotykane - autorzy powieści piszą o rzeczach, o których każda normalna kobieta, każdy typowy mężczyzna marzy, oni chcą, by czytelnik mógł wejść w ten świat, który go całkiem zaskoczy i będzie dla niego niesamowity.

    Jeśli chodzi o samo obycie. Myślę, że to nie tylko kwestia środowiska, w którym dziecko jest wychowywane. Szczerze? Zawsze jestem zwolenniczką zapracowania na własne. Nawet, jeśli rodzice nie wzbudzali czegoś w dziecku, to on powinien sam wiedzieć, czego chce, a co ważniejsze - co powinien wiedzieć czy znać. Wiadomo, rodziców to może nie interesować, mogli to odrzucić wcześniej, po tym, jak ich rodzice wpajali od małego. Różne rzeczy się dzieją. Człowiek, takie dziecko, już od ósmego roku życia wie, co go interesuje. I jest na tyle niezależny, że może pewne kroki w tych kierunkach robić. Druga kwestia w Polsce, to typowo - zarobki i praca. We Francji pracuje się najmniej w Europie, Polacy pracują dużo więcej, są w czołówce najwięcej pracujących. To inna kultura, nie wiem, czy warto je porównywać, bo zawsze wyjdziemy gorzej, porównując się do kogoś.

    Idąc dalej... wakacje. Polacy słyną z wykorzystywania okazji, last minute i all inclusive, to taki wakacyjny znak rozpoznawczy Polaków (o czym totalnie się przekonałam w te wakacje), jednak... to właśnie last minute. Lecą samolotem, wszystko mają załatwione, nikt im za tą samą kwotę nie da jeszcze wycieczki do Barcelony. A skoro jadą last minute, to nie pewnie chcą zaoszczędzić albo nie mają tyle pieniędzy, chcą odpocząć i całkowicie skorzystać z zasłużonych wakacji. Podróż w dwie strony za jedną osobę to około 30 euro, a Barcelona... jak pokazać? Trzeba jeszcze wykupić wejścia, bilety i inne takie :) Cała rodzina pojedzie? 120 euro, co już daje trochę większą sumę :) I nie uważam, że to dla nich wartość, to luksus, to jest właśnie dla wieku luksus, na który mogą sobie pozwolić dzięki ciężkiej pracy :)

    Tym komentarzem nie chcę nikogo bronić, absolutnie. Sama jestem WIELKĄ fanką obycia, zainteresowania światem, inspiracją i mam podobne podejście do wszystkiego, ale to tak jest, za dużo przegadałam z ludźmi, by wierzyć, że zaczną żyć bardziej :) Mimo mojego optymizmu, to w to nie wierzę, bo zawsze znajdą się wymówki, komentarze, że to drogie, że brak czasu, że coś tam. I po prostu lepiej skupić się na sobie totalnie, rozwinąć się i wtedy będzie o wiele łatwiej znaleźć się wśród takich ludzi :)

    PRZEPRASZAM ZA DŁUGOŚĆ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, ogromnie Ci dziękuję za ten komentarz! Długi i inteligentny, aż mam ochotę pisać dalej, autentycznie mnie motywujesz! :)

    Właściwie wszystko to co napisałaś poniekąd pokrywa się z moimi osobistymi odczuciami. Zgodzę, że porównanie Francji i Polski nie jest miarodajne, bo to dwie zupełniej inne kultury, bardziej chodziło mi o to by unaocznić, że ten polski model "róbta co chceta" nie jest normą w całej Europie ;) Jeśli chodzi o wakacje... i tu zaczynają się schody. Oczywiście wiem, że podróże kosztują i dla nie jednych takie all inclusive to jedyna szansa by wyjechać, ale jednak nadal jest gro ludzi, którzy mają pieniądze, ale zwyczajnie nie chce im się ruszyć czterech liter z nad basenu i właśnie o nich pisałam. Chciałam zaznaczyć, żeby nawet kolejni komentujący nie mieli wątpliwości o jakiego turystę konkretnie mi chodzi ;)

    Jeszcze raz dzięki za taki ambitny komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To najwidoczniej motywujemy się nawzajem :).

    Ja na takich turystów zawsze mówię luksusiarze. Oni po prostu lubią jechać i całkowicie oddać się przyjemnościom, wrócić mega opalonym, upajać się gorącem, widokiem, zimną wodą w basenie. :) I wiesz co? Dla mnie to nic złego. Jeśli takie pragnienie mają, niech robią. Zwiedzanie dla nich jest zbyt "słabe", a oni są na to zbyt luksusowi :) Niech każdy ma to, co przynosi im radość :)

    Przyjemność! Genialny felieton.

    OdpowiedzUsuń
  5. Luksusiarze - genialne :D Dokładnie zwiedzanie jest dla nich zbyt słabe, no ale cóż mniej tłumów na ulicach przynajmniej ;)

    Dzięki wielkie jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie ujęłaś problem i zgadzam się z Tobą chyba w stu procentach.
    Swoją drogą - bardzo ładnie piszesz, a przecież musisz być młodziutka, skoro wspominasz o szkole. Współczuję przebywania w szkole wśród osób, z którymi nie masz o czym porozmawiać. Często czuję się podobnie.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w szkole i ogółem w życiu. I koniecznie pisz dalej, bo świetnie Ci to wychodzi, a rzadko natykam się na takie osoby. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję :)
      Faktycznie jestem dość młodą osobą, za kilka miesięcy kończę dopiero osiemnaście lata :) Ludzie ze szkoły są oczywiście różni, większość jest bardzo miła, a wielu z nich to naprawdę inteligentne osoby z pasją, no ale szkoła duża wiadomo ;)

      Usuń
  7. Bardzo ważne sprawy poruszasz i bardzo mądrze... jednak nie nazwałabym tego obyciem( w pewnym sensie tak), myślę, że można zdefiniować to jako wrażliwość czy głód świata. Niektórzy ludzie są otwarci, ciekawi świata i ludzi, rządni nowych wrażeń i przy swojej wrażliwości zawsze w nowych miejscach mają na uwadze też drugiego człowieka ( np. nie jestem pępkiem świata i nie przeszkadzam innym). Są tez tacy, którzy nie wychylą nosa poza swoje miejsce zamieszkania czy nawet dom, bo mają wąskie horyzonty i żadna atrakcja ich nie przyciągnie. W moim mieście (80 tyś) są tacy, którzy twierdzą, że nic sie nie dzieje,nie ma co robić - ja twierdze inaczej. I tak jak piszesz, nie zawsze jest to kwestia pieniędzy, bywają dni darmowych wejść do muzeów, do bliskiej okolicy można dojechać rowerem lub komunikacją miejską itp.
    Pewne rzeczy wynosi się z domu, to rodzice muszą zaszczepić w dzieciach ciekawość świata czy pewne zachowania (np.to, że do teatru trzeba ubrać się odpowiednio) może to być nauczyciel, dziadkowie, zaprzyjaźniony dom itd.
    Mnie najbardziej cieszy, że Ty jako młoda osoba masz tak dojrzałe poglądy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Tak, faktycznie "to coś" można nazwać przeróżnie obycie w świecie, głód świata, wrażliwość, grunt żeby to mieć. Strasznie przykre kiedy ludzie nie chcą się rozwijać, a przecież w dzisiejszych czasach jest tyle możliwości...

      Usuń
  8. Piszesz bardzo interesująco, i poruszasz ważny temat. Ja sama spotykam się nieustannie z polaczkolandią na wakacjach, i to nawet nie młodzieżą. Kiedy byłam w Chorwacji na wieczorze z muzyką na żywo (cudownie grali, a ile w tym było serca i uczucia do muzyki) przyszli polacy i w przerwie włączyli na głośnikach Ruda tańczy. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Gdzie szacunek do innych? Gdzie poszanowanie dla KULTURY? Oni zamiast słuchać lokalnych artystów woleli puścić polskie disco polo i tańczyć do niego w kółeczku. Wstyd mi się było odezwać, bo przecież ja też mówię po polsku...
    Nie wiem jak z tym można walczyć, jak można zachęcać ludzi do skulturyzowania się... Oni sami muszą tego chcieć, ale jaka jest możliwość, że tak będzie, kiedy pani na Wiedzy o Kulturze bez emocji mieliła te same zagadnienia każdego roku? Jaka jest szansa, że ci rodzice, którzy puszczają disco polo na głośnikach zabiorą dziecko do teatru? Więc kto może im pokazać? Może właśnie my? Może ktoś przeczyta Twojego bloga i się nad tym zastanowi... Może ktoś zajrzy do mnie, i zobaczy jak wspaniałym festiwalem jest Busker Bus... Może otworzymy oczy choć jednej osobie, a ona zrobi to z następną? Może to jest jakiś sposób na postępujące schamienie i zanik obyczajów? Nie wiem, ale mam nadzieję, że może komuś uda się otworzyć oczy tym ludziom, i pokazać im że otacza ich piękno, sztuka i kultura. Nie tylko na komórkach, ale także, a w zasadzie głównie w prawdziwym życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Dokładnie. Przyznaję, że ja czasem też mam problem żeby odezwać się po polsku za granicą, żeby nikt mnie nie skojarzył z... takim elementem. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś faktycznie otworzy oczy takim ludziom i zainteresuje ich coś więcej.

      Usuń
  9. Niestety zawsze tak było i tak będzie. Bo przeciętność jest łatwiejsza i choć brutalnie to zabrzmi większość ludzi rodzi się przeciętnymi i nie ma szans wzbić się ponad ten poziom. Czy to źle? Tak już ten świat jest skonstruowany, ja nie oceniam, jednemu radość sprawia disco polo, a innemu muzyka klasyczna. Nie uważam, żeby któryś z nich był gorszy, po prostu nie ze wszystkimi się zaprzyjaźnię i nie ze wszystkimi będę prowadzić ciekawe rozmowy. Mamy różną wrażliwość, osobowość, wychowanie i inteligencje, ważne żeby umieć wyłowić z tłumu te jednostki które podobnie jak my postrzegają świat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś ciekawą rzecz dotyczącą przeciętności. Zastanawia mnie czy faktycznie jest łatwiejsza... czy ludzie którzy nie wyróżniają się absolutnie niczym i którym niezależy na rozwouje prowadzą łatwiejsze życie. Myślę, że każdy może wznieść się ponad tę przeciętność, jasne sukces jest uzależniony od innych czynników, ale obycie... Książki, filmy, muzyka, magazyny... Od nas zależy jakie wybieramy i czy chcemy poznać szerszy świat :)

      Usuń
  10. "i przeraża, że świetnie zmontowane recenzje mają mniej wyświetleń niż filmik typu "Co jest w mojej szkolnej torbie" - kwestia spamu. na blogach foto jest to samo, dobre zdjęcie kilka wejść, bo autor nie ma czasu na odwiedzania, a jakieś nieostre czy nawet sweet focie mają setki komentarzy... autopromocja, nie mająca nic wspólnego z jakością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jak ludzie wchodzą na blogu i aż się płaszczą, żeby ktoś odwiedził ich stronę... Żrnujące. Też kiedyś o tym planuję napisać ;)

      Usuń
  11. Pięknie napisany post skłaniający do refleksji ... Ale muszę stanąć w obronie kabaretów. Owszem, dużo jest takich, które żenują. Ale jest też dużo takich, które poruszają, np. kwestie polityczne. I te drugie otwierają umysł.
    Próbuję napisać ten komentarz od dobrych 10 minut, ale mam za dużo myśli w mojej głowie. Poruszyłaś naprawdę ciekawą i trudną kwestię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Jasne, że nie wszystkie kabarety są żenujące, akurat te, które ostatnim czasem mignęły mi przed oczami były po poprstu poniżej wszelkiej krytyki ;)

      Usuń
  12. Mówi się, że o ile prawie nikt nie jest zadowolony ze swojej urody, o tyle prawie każdy jest zadowolony ze swojej mądrości. Mam wrażenie, że właśnie to drugie najbardziej nam w otwarciu się na świat przeszkadza. W gruncie rzeczy, trzeba bowiem wbrew pierwotnemy instynktowi przyznać się przed samym sobą do własnej małości, braku ogłady i ignorancji. A przecież prościej jest sączyć drinka na plaży i być królem życia. Odwiedzić największe muzea świata z tabletem w rękach i fotografować kolejne obrazy aż zdrętwieją dłonie. Ten nadludzki wysiłek zostanie jednak nagrodzony gromem polubień na niekończącej się liście miejsc, które można sygnować pinezkami na mapie i prezentować jak najszerszej widowni.

    Cieszę się, że Ty idziesz pod prąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iść z prądem jest łatwo, ale to co przychodzi łatwo nie smakuje aż tak dobrze...

      Usuń
  13. Masz prawo być zmęczona wszechobecnym kiczem. To zrozumiałe, szczególnie że wydajesz się być dużo bardziej wartościową osobą. Bo jesteś prawda? Nie jarają Cię skandale i newsy z Pudelka? Wieczory spędzasz oglądając Wiadomości? Umiesz się bawić bez alkoholu i innych używek? Otaczają Cię ludzie, którzy Cię nie rozumieją? Są dziecinni? Jesteś zmuszona przebywać w ich towarzystwie? No cóż ^.^ nie każdy ma wpływ na wszystko. Muszę przyznać, że obycie w świecie masz znakomite i bardzo mi tym zaimponowałaś, ale nie zamartwiaj się rzeczami, na które nie masz wpływu :) Możesz przecież na luzie pogadać z ludźmi (że tak ich nazwę) mniej obytymi, ale znajdź przyjaciół którzy będą dla Ciebie coś warci i ich się trzymaj! Trochę luzu i szaleństwa też nie zaszkodzi :) Może nie lubisz chodzić z głową w chmurach, ale czy robiłaś to kiedykolwiek? Spróbuj! Taka beztroska i spontaniczne podejście do życia czasem naprawdę daje pozytywnego kopa! Nie każdy musi być wartościowy w Twoich oczach, ale ważne żebyś Tu widziała to co wartościowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, jakie ciekawe podejście ;) Oczywiście masz rację spontaniczność jest super o ile się jej nie nadużywa, bo wtedy bardziej niszczy niż podbudowuje.

      Ps. Ale mnie podsumowałaś :D Naprawdę wyglądam na taką co spędza wieczory oglądając wiadomości? Spokojnie, ja nie z tych zagubionych będących ponad wszystko i wszystkich ;)

      Usuń
  14. Dużo zależy od tego w jakiejś rodzinie się wychowaliśmy. Wydaje mi się, że zawsze tak było, że większość robiła to co inni, a tylko niewielkiej części ludności zależy na czymś więcej, na poznaniu świata.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiele aspektów wpływa na to, jak szybko otwieramy oczy na ważne sprawy. Ci, którzy wierzą w przypadki zdają się na los w kwestii tego, kogo spotykają i jak te drobne spotkania wpływają na ich dalsze życie. Moim zdaniem to, kto pojawia się na naszej drodze, nigdy nie jest przypadkowe. Każda wypowiedź, każde spojrzenie i gest wpływa na to, jakimi ludźmi się stajemy. Należy wybierać odpowiednią na siebie drogą. Ta najprostsza czasem może być najlepsza (może być też zgubna), a ta skomplikowana może jedynie przysporzyć kłopotów, kiedy można było coś zrobić łatwiej i szybciej (choć można z takiej przeprawy wiele wyciągnąć). Najważniejsze to pozostać w zgodzie ze sobą i cieszyć się każdą chwilą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie pozostanie w zgodzie ze sobą jest kluczowe :)

      Usuń
  16. Sądzę że ważne jest to by człowiek kształtował się sam nie patrząc na wpływ otoczenie, rozumiem że rodzice powinni uczyć pociechy pewnych wartości jednak patrząc teraz na to co się w Polsce dzieje z młodzieżą... włos się jeży na głowie.
    Ważną rzecz poruszłyłaś i szacun za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Tak, bardzo słuszne spostrzeżenie ludzie bardzo często idą ślepo za otoczeniem...

      Usuń
  17. Najlepsze są przypadki, które nadają smaku całemu życiu. Mijane osoby, pojedyncze dialogi. Ludzie potrafią być tak zaskakujący... jak i rozczarowujący!
    Pozdrawiam serdecznie i wierz mi, że osób o podobnych upodobaniach jest znacznie więcej!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawy temat poruszyłaś, niedawno na angielskim rozmawialiśmy o tym, czy inteligencja to cecha wrodzona, czy nabyta. I dla mnie zdecydowanie sama idea inteligencji nie oznaczała bycia Einsteinem, tylko właśnie obycia w świecie! Dlatego wg mnie inteligencja emocjonalna i społeczna jest zdecydowanie nabyta. Ostatnio szłam przez takie typowe pokomunistyczne osiedle dwudziestopiętrowców, no po prostu ogromne skupisko ludzi. Upalne niedzielne popołudnie, z okien dolatywał zapach typowego obiadu, schaboszczak i rosół i przyszło mi na myśl, że to strasznie smutne, że pewnie schabowego skonsumuje jakiś Bogdan z wąsem i piwnym brzuszkiem, krzycząc na Krystynę, że zupa jest za słona, czaisz klimat... Absolutnie nie uważam, że każdy kto mieszka na takim osiedlu jest taki, ale uderzył mnie specyficzny klimat tego miejsca - myślę, że dużo ludzi nie widzi nic więcej poza kraniec tego blokowiska. Jak wspomniałaś o francuskim modelu wychowania to przypomniałam sobie książkę "W Paryżu dzieci nie grymaszą" (tak, wiem, to dziwne, że czytam książki o dzieciach. Chociaż ta jest taka trochę publicystyczna, bo napisana przez dziennikarkę). Francuzi są jakimiś cudownymi istotami pod względem wychowania dzieci, serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, o bardzo mądrych rzeczach piszesz. Blokowiskowe społeczeństwo zawsze mnie przygnębiało, bo to rodzaj ludzi którzy za obszar znajomej ulicy nie wychodzą, nie mają potrzeby poszerzania horyzontu. Oczywiście nie każdy mieszkaniec osiedla, to zasadnicza różnica jak sama podkreśliłaś :)

      Usuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane



OBYCIE W ŚWIECIE




Któregoś dnia skończyłam czternaście lat. Zdmuchnęłam świeczkę na urodzinowym torcie i nagle zobaczyłam coś więcej niż czubek własnego nosa. Dostrzegłam otaczający mnie świat i jego problemy, coraz więcej rzeczy zaczęło mnie drażnić, popłynął we mnie wewnętrzny słowotok nie mający końca. Nauczyłam się stawiać kropki na końcu własnych zdań. Dziś mam ochotę zabierać głos w sprawie tego co mnie mierzi, co mi przeszkadza, co uważam za niewłaściwe. Zastanawia mnie tylko czy ta istotna przemiana, która ubarwiła moje życie zaczyna się w konkretnym momencie? Czy jeśli nie przylgnie do człowieka na czas, to ten już nigdy nie ujrzy szerszej perspektywy? To bardzo przerażająca wizja, ale z drugiej strony jak inaczej tłumaczyć tych ludzi, których zadowala tania rozrywka, którzy są nieczuli na problemy społeczne, którzy jak potulne baranki kroczą bez dumy za tłumem.

Kwestia obycia w świcie fascynuje mnie od dłuższego czasu. Jak to się dzieje, że choć pragniemy spotykać na swojej drodze inteligentnych, inspirujących ludzi, to częściej wpadamy na osobników prymitywnych i prostych, z których każdym słowem uświadamiamy sobie niski poziom wspólnej konwersacji? Dlaczego tak mocno oklepanym motywem rozmaitych dzieł kultury stał się romans młodej studentki z fascynującym wykładowcą, albo zagubionej kobiety z inspirującym  artystą? Bo twórcy próbują nam unaocznić jak bardzo pożądane jest obycie w świecie. Przecież nikt nie chce słuchać o związku osiedlowego elementu, który obserwujemy w realnym życiu. W końcu coraz więcej z nas ma dość bezcelowego obracania się w świecie ociekającym prymitywnością; świecących opasek kabaretowej widowni, żenujących spamów dostarczanych codziennie przez messengera, odrażających mężczyzn trąbiących na młodziutkie dziewczyny.

Długo myślałam nad tym skąd bierze się obycie w świecie i dziś postawiłabym na środowisko, w jakim człowiek dorasta. W końcu nie bez powodu francuski model wychowania zakłada zabieranie dziecka do kin, teatrów, muzeów, galerii sztuki, zachęca się je do korzystania z życia społecznego; koncerty, targi śniadaniowe. Nie mogę powiedzieć, że polscy rodzice uczą swoje potomstwo ignorancji, bo to byłoby niesprawiedliwe wobec moich rodziców i innych zaangażowanych opiekunów. Ale jednak zjawisko inspirowania dzieci światem jest w Polsce nadal czymś rzadkim. Rodzicom łatwiej posadzić dziecko przed telewizorem albo najlepiej w ogóle wypuścić je na plac zabaw, żeby przypadkiem nie zajęło rodzinie szklanego ekranu na zbyt długo. Ludzie zasłaniają się słowami: "Kultura jest droga". Nawet przez myśl im nie przejdzie, że zawsze można wykorzystać internet nieco produktywniej i sprawdzić rozkład tanich lub zupełnie darmowych imprez. Niestety  wielu rodziców po prostu nie widzi sensu wyściubienia nosa za drzwi swojego domu, poświęcą dziecku czas oglądając razem z nim ogłupiający reality show, choć w tym czasie mogliby przeczytać mu  fragment ciekawej książki. A jak już zdecydują się wyjechać, dajmy na to do słynnego Lloret de Mar z opcją all inclusive to tak przez tydzień, czy nawet dwa nie wystawiają stopy za próg hotelu. Liczy się tylko żarcie nad basenem, nie widzą sensu pokazania dziecku Barcelony, która znajduje się kawałek drogi od turystycznego kurortu. No i  jak w tym momencie wychowanek programów typu reality show i wakacji all inclusive ma być obyty w świecie? Wyrasta turysta z wielkim logo na koszulce, który bukując hotel najpierw sprawdza dostępność basenów (na pewno "zarezerwuje" sobie leżak ręcznikiem) i dyskotek. To jest dla niego wartość, tak jak żenujące kabarety telewizyjne, muzyka disco-polo i komedie o piciu i zwracaniu.

Ludzie naszą w sercu nadzieję, otwiera się coraz więcej kin studyjnych i kawiarni artystycznych, ale co z tego skoro wystarczy zapragnąć nieco bardziej ambitnej rozrywki i od razu otrzymuje się łatkę "hipster". Ludziom wydaje się, że każdy fan skandynawskiej kinematografii, winyli, teatru i jazzu musi od razu udawać. To, że sąsiadka z drugiego piętra ceni sobie plotkarskie magazyny nie oznacza, że dla każdego muszą one stanowić źródło życiowej inspiracji. Przeraża mnie fakt, że wracając do szkoły jeszcze nie raz poczuję się samotna wśród tłumu, zabraknie mi  obytych w świecie osób. Znam naprawdę wielu inteligentnych ludzi i chyba właśnie przez to nie mogę pogodzić się z faktem, że całkowita ewakuacja ze świata ociekającego prymitywizmem jest niemożliwa. Codziennie trzeba stawiać mu czoła. Ale czasami mam po prostu dość rozmów na temat Eurowizji, Conchity Wurst i programów typu Szkoła. Momentami bywam zmęczona przytłaczającym spamem linków do aska i zdjęć wódki i fajek na snapie. Frustrują mnie piosenki disco-polo śpiewane na przerwach i przeraża, że świetnie zmontowane recenzje mają mniej wyświetleń niż filmik typu "Co jest w mojej szkolnej torbie". A co za tym idzie bywają takie chwile kiedy mam ochotę wrzasnąć na cały świat, aby w końcu wziął się w garść i zainteresował czymś więcej niż własnymi czterema ścianami.  Nie chodzi o to by wiedzieć wszystko, znam kilku "geniuszy", którym daleko do obycia w świecie. Cała magia polega na tym, aby zobaczyć coś więcej niż własną ulicę. Uwielbiam moment rozmów z fascynującymi ludźmi, dźwięk dobrej muzyki, zapach ciekawej książki, napisy początkowe nietuzinkowego filmu, delektuję się tymi chwilami jak każdym łykiem ciepłej, zielonej herbaty, to najlepsza szkoła, którą wciąż tak wielu omija. Ludzie wolą prostszą drogę, a mi nie pozostaje nic innego jak tylko westchnąć  cicho i opublikować ten post w bezsensownej nadziei, że może coś nim wskóram... Sądzicie, że to możliwe?

Share This Article:

CONVERSATION

31 komentarze :

  1. No i przyznam szczerze, że masz odrobinę racji - dużo zależy od rodziców, od otoczenia w jakim się wychowujemy :)
    Ptysiablog

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, to mega trudny temat, moim zdaniem. Po pierwsze, jestem pod wrażeniem, że w wieku czternastu lat otworzyły Ci się oczy na coś tak wielkiego. Zazdroszczę, ja w takim wieku widziałam dużo mniej niż nawet czubek własnego nosa.

    Wydaje mi się, że tak naprawdę to od nas zależy, jakich ludzi spotykamy na swojej drodze, od środowiska, w którym się kręcimy. Bo jeśli poznamy, chociaż jedną osobę taką, jaką piszesz - inteligentną i inspirującą, to mamy znacząco szerzej otwartą furtkę do innych takich ludzi, bo swój swojego przyciągnie. Twórcy piszą o tym, co niespotykane - autorzy powieści piszą o rzeczach, o których każda normalna kobieta, każdy typowy mężczyzna marzy, oni chcą, by czytelnik mógł wejść w ten świat, który go całkiem zaskoczy i będzie dla niego niesamowity.

    Jeśli chodzi o samo obycie. Myślę, że to nie tylko kwestia środowiska, w którym dziecko jest wychowywane. Szczerze? Zawsze jestem zwolenniczką zapracowania na własne. Nawet, jeśli rodzice nie wzbudzali czegoś w dziecku, to on powinien sam wiedzieć, czego chce, a co ważniejsze - co powinien wiedzieć czy znać. Wiadomo, rodziców to może nie interesować, mogli to odrzucić wcześniej, po tym, jak ich rodzice wpajali od małego. Różne rzeczy się dzieją. Człowiek, takie dziecko, już od ósmego roku życia wie, co go interesuje. I jest na tyle niezależny, że może pewne kroki w tych kierunkach robić. Druga kwestia w Polsce, to typowo - zarobki i praca. We Francji pracuje się najmniej w Europie, Polacy pracują dużo więcej, są w czołówce najwięcej pracujących. To inna kultura, nie wiem, czy warto je porównywać, bo zawsze wyjdziemy gorzej, porównując się do kogoś.

    Idąc dalej... wakacje. Polacy słyną z wykorzystywania okazji, last minute i all inclusive, to taki wakacyjny znak rozpoznawczy Polaków (o czym totalnie się przekonałam w te wakacje), jednak... to właśnie last minute. Lecą samolotem, wszystko mają załatwione, nikt im za tą samą kwotę nie da jeszcze wycieczki do Barcelony. A skoro jadą last minute, to nie pewnie chcą zaoszczędzić albo nie mają tyle pieniędzy, chcą odpocząć i całkowicie skorzystać z zasłużonych wakacji. Podróż w dwie strony za jedną osobę to około 30 euro, a Barcelona... jak pokazać? Trzeba jeszcze wykupić wejścia, bilety i inne takie :) Cała rodzina pojedzie? 120 euro, co już daje trochę większą sumę :) I nie uważam, że to dla nich wartość, to luksus, to jest właśnie dla wieku luksus, na który mogą sobie pozwolić dzięki ciężkiej pracy :)

    Tym komentarzem nie chcę nikogo bronić, absolutnie. Sama jestem WIELKĄ fanką obycia, zainteresowania światem, inspiracją i mam podobne podejście do wszystkiego, ale to tak jest, za dużo przegadałam z ludźmi, by wierzyć, że zaczną żyć bardziej :) Mimo mojego optymizmu, to w to nie wierzę, bo zawsze znajdą się wymówki, komentarze, że to drogie, że brak czasu, że coś tam. I po prostu lepiej skupić się na sobie totalnie, rozwinąć się i wtedy będzie o wiele łatwiej znaleźć się wśród takich ludzi :)

    PRZEPRASZAM ZA DŁUGOŚĆ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, ogromnie Ci dziękuję za ten komentarz! Długi i inteligentny, aż mam ochotę pisać dalej, autentycznie mnie motywujesz! :)

    Właściwie wszystko to co napisałaś poniekąd pokrywa się z moimi osobistymi odczuciami. Zgodzę, że porównanie Francji i Polski nie jest miarodajne, bo to dwie zupełniej inne kultury, bardziej chodziło mi o to by unaocznić, że ten polski model "róbta co chceta" nie jest normą w całej Europie ;) Jeśli chodzi o wakacje... i tu zaczynają się schody. Oczywiście wiem, że podróże kosztują i dla nie jednych takie all inclusive to jedyna szansa by wyjechać, ale jednak nadal jest gro ludzi, którzy mają pieniądze, ale zwyczajnie nie chce im się ruszyć czterech liter z nad basenu i właśnie o nich pisałam. Chciałam zaznaczyć, żeby nawet kolejni komentujący nie mieli wątpliwości o jakiego turystę konkretnie mi chodzi ;)

    Jeszcze raz dzięki za taki ambitny komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To najwidoczniej motywujemy się nawzajem :).

    Ja na takich turystów zawsze mówię luksusiarze. Oni po prostu lubią jechać i całkowicie oddać się przyjemnościom, wrócić mega opalonym, upajać się gorącem, widokiem, zimną wodą w basenie. :) I wiesz co? Dla mnie to nic złego. Jeśli takie pragnienie mają, niech robią. Zwiedzanie dla nich jest zbyt "słabe", a oni są na to zbyt luksusowi :) Niech każdy ma to, co przynosi im radość :)

    Przyjemność! Genialny felieton.

    OdpowiedzUsuń
  5. Luksusiarze - genialne :D Dokładnie zwiedzanie jest dla nich zbyt słabe, no ale cóż mniej tłumów na ulicach przynajmniej ;)

    Dzięki wielkie jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie ujęłaś problem i zgadzam się z Tobą chyba w stu procentach.
    Swoją drogą - bardzo ładnie piszesz, a przecież musisz być młodziutka, skoro wspominasz o szkole. Współczuję przebywania w szkole wśród osób, z którymi nie masz o czym porozmawiać. Często czuję się podobnie.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w szkole i ogółem w życiu. I koniecznie pisz dalej, bo świetnie Ci to wychodzi, a rzadko natykam się na takie osoby. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję :)
      Faktycznie jestem dość młodą osobą, za kilka miesięcy kończę dopiero osiemnaście lata :) Ludzie ze szkoły są oczywiście różni, większość jest bardzo miła, a wielu z nich to naprawdę inteligentne osoby z pasją, no ale szkoła duża wiadomo ;)

      Usuń
  7. Bardzo ważne sprawy poruszasz i bardzo mądrze... jednak nie nazwałabym tego obyciem( w pewnym sensie tak), myślę, że można zdefiniować to jako wrażliwość czy głód świata. Niektórzy ludzie są otwarci, ciekawi świata i ludzi, rządni nowych wrażeń i przy swojej wrażliwości zawsze w nowych miejscach mają na uwadze też drugiego człowieka ( np. nie jestem pępkiem świata i nie przeszkadzam innym). Są tez tacy, którzy nie wychylą nosa poza swoje miejsce zamieszkania czy nawet dom, bo mają wąskie horyzonty i żadna atrakcja ich nie przyciągnie. W moim mieście (80 tyś) są tacy, którzy twierdzą, że nic sie nie dzieje,nie ma co robić - ja twierdze inaczej. I tak jak piszesz, nie zawsze jest to kwestia pieniędzy, bywają dni darmowych wejść do muzeów, do bliskiej okolicy można dojechać rowerem lub komunikacją miejską itp.
    Pewne rzeczy wynosi się z domu, to rodzice muszą zaszczepić w dzieciach ciekawość świata czy pewne zachowania (np.to, że do teatru trzeba ubrać się odpowiednio) może to być nauczyciel, dziadkowie, zaprzyjaźniony dom itd.
    Mnie najbardziej cieszy, że Ty jako młoda osoba masz tak dojrzałe poglądy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Tak, faktycznie "to coś" można nazwać przeróżnie obycie w świecie, głód świata, wrażliwość, grunt żeby to mieć. Strasznie przykre kiedy ludzie nie chcą się rozwijać, a przecież w dzisiejszych czasach jest tyle możliwości...

      Usuń
  8. Piszesz bardzo interesująco, i poruszasz ważny temat. Ja sama spotykam się nieustannie z polaczkolandią na wakacjach, i to nawet nie młodzieżą. Kiedy byłam w Chorwacji na wieczorze z muzyką na żywo (cudownie grali, a ile w tym było serca i uczucia do muzyki) przyszli polacy i w przerwie włączyli na głośnikach Ruda tańczy. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Gdzie szacunek do innych? Gdzie poszanowanie dla KULTURY? Oni zamiast słuchać lokalnych artystów woleli puścić polskie disco polo i tańczyć do niego w kółeczku. Wstyd mi się było odezwać, bo przecież ja też mówię po polsku...
    Nie wiem jak z tym można walczyć, jak można zachęcać ludzi do skulturyzowania się... Oni sami muszą tego chcieć, ale jaka jest możliwość, że tak będzie, kiedy pani na Wiedzy o Kulturze bez emocji mieliła te same zagadnienia każdego roku? Jaka jest szansa, że ci rodzice, którzy puszczają disco polo na głośnikach zabiorą dziecko do teatru? Więc kto może im pokazać? Może właśnie my? Może ktoś przeczyta Twojego bloga i się nad tym zastanowi... Może ktoś zajrzy do mnie, i zobaczy jak wspaniałym festiwalem jest Busker Bus... Może otworzymy oczy choć jednej osobie, a ona zrobi to z następną? Może to jest jakiś sposób na postępujące schamienie i zanik obyczajów? Nie wiem, ale mam nadzieję, że może komuś uda się otworzyć oczy tym ludziom, i pokazać im że otacza ich piękno, sztuka i kultura. Nie tylko na komórkach, ale także, a w zasadzie głównie w prawdziwym życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Dokładnie. Przyznaję, że ja czasem też mam problem żeby odezwać się po polsku za granicą, żeby nikt mnie nie skojarzył z... takim elementem. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś faktycznie otworzy oczy takim ludziom i zainteresuje ich coś więcej.

      Usuń
  9. Niestety zawsze tak było i tak będzie. Bo przeciętność jest łatwiejsza i choć brutalnie to zabrzmi większość ludzi rodzi się przeciętnymi i nie ma szans wzbić się ponad ten poziom. Czy to źle? Tak już ten świat jest skonstruowany, ja nie oceniam, jednemu radość sprawia disco polo, a innemu muzyka klasyczna. Nie uważam, żeby któryś z nich był gorszy, po prostu nie ze wszystkimi się zaprzyjaźnię i nie ze wszystkimi będę prowadzić ciekawe rozmowy. Mamy różną wrażliwość, osobowość, wychowanie i inteligencje, ważne żeby umieć wyłowić z tłumu te jednostki które podobnie jak my postrzegają świat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś ciekawą rzecz dotyczącą przeciętności. Zastanawia mnie czy faktycznie jest łatwiejsza... czy ludzie którzy nie wyróżniają się absolutnie niczym i którym niezależy na rozwouje prowadzą łatwiejsze życie. Myślę, że każdy może wznieść się ponad tę przeciętność, jasne sukces jest uzależniony od innych czynników, ale obycie... Książki, filmy, muzyka, magazyny... Od nas zależy jakie wybieramy i czy chcemy poznać szerszy świat :)

      Usuń
  10. "i przeraża, że świetnie zmontowane recenzje mają mniej wyświetleń niż filmik typu "Co jest w mojej szkolnej torbie" - kwestia spamu. na blogach foto jest to samo, dobre zdjęcie kilka wejść, bo autor nie ma czasu na odwiedzania, a jakieś nieostre czy nawet sweet focie mają setki komentarzy... autopromocja, nie mająca nic wspólnego z jakością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jak ludzie wchodzą na blogu i aż się płaszczą, żeby ktoś odwiedził ich stronę... Żrnujące. Też kiedyś o tym planuję napisać ;)

      Usuń
  11. Pięknie napisany post skłaniający do refleksji ... Ale muszę stanąć w obronie kabaretów. Owszem, dużo jest takich, które żenują. Ale jest też dużo takich, które poruszają, np. kwestie polityczne. I te drugie otwierają umysł.
    Próbuję napisać ten komentarz od dobrych 10 minut, ale mam za dużo myśli w mojej głowie. Poruszyłaś naprawdę ciekawą i trudną kwestię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Jasne, że nie wszystkie kabarety są żenujące, akurat te, które ostatnim czasem mignęły mi przed oczami były po poprstu poniżej wszelkiej krytyki ;)

      Usuń
  12. Mówi się, że o ile prawie nikt nie jest zadowolony ze swojej urody, o tyle prawie każdy jest zadowolony ze swojej mądrości. Mam wrażenie, że właśnie to drugie najbardziej nam w otwarciu się na świat przeszkadza. W gruncie rzeczy, trzeba bowiem wbrew pierwotnemy instynktowi przyznać się przed samym sobą do własnej małości, braku ogłady i ignorancji. A przecież prościej jest sączyć drinka na plaży i być królem życia. Odwiedzić największe muzea świata z tabletem w rękach i fotografować kolejne obrazy aż zdrętwieją dłonie. Ten nadludzki wysiłek zostanie jednak nagrodzony gromem polubień na niekończącej się liście miejsc, które można sygnować pinezkami na mapie i prezentować jak najszerszej widowni.

    Cieszę się, że Ty idziesz pod prąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iść z prądem jest łatwo, ale to co przychodzi łatwo nie smakuje aż tak dobrze...

      Usuń
  13. Masz prawo być zmęczona wszechobecnym kiczem. To zrozumiałe, szczególnie że wydajesz się być dużo bardziej wartościową osobą. Bo jesteś prawda? Nie jarają Cię skandale i newsy z Pudelka? Wieczory spędzasz oglądając Wiadomości? Umiesz się bawić bez alkoholu i innych używek? Otaczają Cię ludzie, którzy Cię nie rozumieją? Są dziecinni? Jesteś zmuszona przebywać w ich towarzystwie? No cóż ^.^ nie każdy ma wpływ na wszystko. Muszę przyznać, że obycie w świecie masz znakomite i bardzo mi tym zaimponowałaś, ale nie zamartwiaj się rzeczami, na które nie masz wpływu :) Możesz przecież na luzie pogadać z ludźmi (że tak ich nazwę) mniej obytymi, ale znajdź przyjaciół którzy będą dla Ciebie coś warci i ich się trzymaj! Trochę luzu i szaleństwa też nie zaszkodzi :) Może nie lubisz chodzić z głową w chmurach, ale czy robiłaś to kiedykolwiek? Spróbuj! Taka beztroska i spontaniczne podejście do życia czasem naprawdę daje pozytywnego kopa! Nie każdy musi być wartościowy w Twoich oczach, ale ważne żebyś Tu widziała to co wartościowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, jakie ciekawe podejście ;) Oczywiście masz rację spontaniczność jest super o ile się jej nie nadużywa, bo wtedy bardziej niszczy niż podbudowuje.

      Ps. Ale mnie podsumowałaś :D Naprawdę wyglądam na taką co spędza wieczory oglądając wiadomości? Spokojnie, ja nie z tych zagubionych będących ponad wszystko i wszystkich ;)

      Usuń
  14. Dużo zależy od tego w jakiejś rodzinie się wychowaliśmy. Wydaje mi się, że zawsze tak było, że większość robiła to co inni, a tylko niewielkiej części ludności zależy na czymś więcej, na poznaniu świata.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiele aspektów wpływa na to, jak szybko otwieramy oczy na ważne sprawy. Ci, którzy wierzą w przypadki zdają się na los w kwestii tego, kogo spotykają i jak te drobne spotkania wpływają na ich dalsze życie. Moim zdaniem to, kto pojawia się na naszej drodze, nigdy nie jest przypadkowe. Każda wypowiedź, każde spojrzenie i gest wpływa na to, jakimi ludźmi się stajemy. Należy wybierać odpowiednią na siebie drogą. Ta najprostsza czasem może być najlepsza (może być też zgubna), a ta skomplikowana może jedynie przysporzyć kłopotów, kiedy można było coś zrobić łatwiej i szybciej (choć można z takiej przeprawy wiele wyciągnąć). Najważniejsze to pozostać w zgodzie ze sobą i cieszyć się każdą chwilą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie pozostanie w zgodzie ze sobą jest kluczowe :)

      Usuń
  16. Sądzę że ważne jest to by człowiek kształtował się sam nie patrząc na wpływ otoczenie, rozumiem że rodzice powinni uczyć pociechy pewnych wartości jednak patrząc teraz na to co się w Polsce dzieje z młodzieżą... włos się jeży na głowie.
    Ważną rzecz poruszłyłaś i szacun za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Tak, bardzo słuszne spostrzeżenie ludzie bardzo często idą ślepo za otoczeniem...

      Usuń
  17. Najlepsze są przypadki, które nadają smaku całemu życiu. Mijane osoby, pojedyncze dialogi. Ludzie potrafią być tak zaskakujący... jak i rozczarowujący!
    Pozdrawiam serdecznie i wierz mi, że osób o podobnych upodobaniach jest znacznie więcej!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawy temat poruszyłaś, niedawno na angielskim rozmawialiśmy o tym, czy inteligencja to cecha wrodzona, czy nabyta. I dla mnie zdecydowanie sama idea inteligencji nie oznaczała bycia Einsteinem, tylko właśnie obycia w świecie! Dlatego wg mnie inteligencja emocjonalna i społeczna jest zdecydowanie nabyta. Ostatnio szłam przez takie typowe pokomunistyczne osiedle dwudziestopiętrowców, no po prostu ogromne skupisko ludzi. Upalne niedzielne popołudnie, z okien dolatywał zapach typowego obiadu, schaboszczak i rosół i przyszło mi na myśl, że to strasznie smutne, że pewnie schabowego skonsumuje jakiś Bogdan z wąsem i piwnym brzuszkiem, krzycząc na Krystynę, że zupa jest za słona, czaisz klimat... Absolutnie nie uważam, że każdy kto mieszka na takim osiedlu jest taki, ale uderzył mnie specyficzny klimat tego miejsca - myślę, że dużo ludzi nie widzi nic więcej poza kraniec tego blokowiska. Jak wspomniałaś o francuskim modelu wychowania to przypomniałam sobie książkę "W Paryżu dzieci nie grymaszą" (tak, wiem, to dziwne, że czytam książki o dzieciach. Chociaż ta jest taka trochę publicystyczna, bo napisana przez dziennikarkę). Francuzi są jakimiś cudownymi istotami pod względem wychowania dzieci, serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, o bardzo mądrych rzeczach piszesz. Blokowiskowe społeczeństwo zawsze mnie przygnębiało, bo to rodzaj ludzi którzy za obszar znajomej ulicy nie wychodzą, nie mają potrzeby poszerzania horyzontu. Oczywiście nie każdy mieszkaniec osiedla, to zasadnicza różnica jak sama podkreśliłaś :)

      Usuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane