"ONI" - UNIWERSALNA, PRZERAŻAJĄCA WIZJA PRZYSZŁOŚCI WEDŁUG WITKACEGO


Czy byłbyś w stanie wyobrazić sobie świat pozbawiony sztuki? Albo co gorsza podporządkować się artyzmowi kontrolowanemu przez władze? Czy już sama myśl o takim zjawisku nie jest wystarczająco przerażająca? A jednak ktoś (tu patrz Witkacy) pokusił się o stworzenie równie druzgocącej wizji, którą Oskar Sadowski postanowił odkurzyć i ukazać wiernej widowni Teatru Polskiego.  Na spektakl wybrałam się nieco ponad miesiąc temu, ale emocje jakie wywarła na mnie sztuka są wciąż żywe, dlatego nadal jestem w stanie otworzyć ją w pamięci i opowiedzieć Wam dlaczego warto znaleźć czas dla Onych.

Ludzie nie są pewni czy oni istnieją naprawdę, to szara eminencja, żyją w cieniu i sterują rządem. Ale każdy przeczuwa że nadchodzą i są już blisko. Dążą do zmiany porządku świata, a za naczelnego wroga uważają sztukę. Ofiarą onych pada właściciel galerii artystycznej Kalikst Bałandaszek (w tej roli Adam Szczyszczaj) oraz jego narzeczona, aktorka Spika hrabina Tremendosa (w tej roli Anna Ilczuk). Choć gosposia Marianna ostrzega dwojga o nadejściu onych para nie chce wierzyć w taki układ rzeczy, to niszczy ich wyidealizowany obraz świata. Kalikstowi i Spice nie układa się najlepiej: on - zagubiony artysta, erotoman, wieczny chłopiec nie potrafiący wyznaczyć życiowych priorytetów, ona - niezrównoważona emocjonalnie, nierozumiejąca siebie i własnych uczuć, zagubiona pomiędzy realnością, a grą na scenie. Na domiar złego w ich życiu pojawiają się oni. 

Z opisywanym dziełem Witkacego spotkałam się  w połowie gimnazjum i już wtedy zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Wizja świata w którym sztuka jest kontrolowana to jedna ze straszliwszych antyutopii, zmora nie tylko dla artystów lecz także miłośników gatunku. Zjawisko opisane przez Witkacego w Onych wciąż przywodzi mi na myśl idee socrealizmu, gdzie sztuka ma nieść korzyść wyłącznie państwu. Jednakże według mnie to także swego rodzaju manifest wolności, triumf jednostki nad społeczeństwem, co automatycznie przeszkadza elitom rządzącym. W samym spektaklu zastanawiający był dla mnie brak fragmentu konstytucji, (według którego każdy ma prawo ukazywać swoje wizje artystyczne) przytaczanego przed każdą sztuką. Z jednej strony wydaje mi się, że to kwestia braku zmian w oryginalnym scenariuszu przygotowanym przez Witkacego, z drugiej mam nieco głębsze przemyślenie. Zupełnie jakby pominięcie fragmentu konstytucji nawiązywało do śmierci wolnej sztuki w pojęciu państwa. I zdawać by się mogło, że to jedynie kolejna z antyutopijnych wizji przyszłości, a jednak reżyser boleśnie nas zaskakuje ukazując na zakończenie fragment nagrania z autentycznej manifestacji mającej miejsce we Wrocławiu - ludzie krzyczący hasła nienawiści, dążący do nacjonalizmu,  przeciwni tolerancji, rozwojowi i oznakom liberalizmu, nastawieni negatywnie do człowieka o innych poglądach. Przyglądałam się temu wszystkiemu czując ścisk w żołądku i gardle. Czułam ból i strach przed takim rozwojem akcji, czułam obrzydzenie do ograniczenia ludzkiej wolności, czułam wręcz wstręt do świata... W spektaklu  zdecydowanie nie brakuje emocji.

Witkacy w swoim dziele porusza również kwestie nieszczęśliwej, niespełnionej miłości i sugeruje że to ona odpowiedzialna jest za zło tego świata. Autor otwarcie mówi o toksycznych związkach opartych na fascynacji, a nie prawdziwym uczuciu. W sposób interesujący pokazany zostaje konflikt charakterów. Pojawia się także ciekawe zagadnienie dotyczące uprawianych przez ludzkość zawodów. Podczas rozmowy dotyczącej onych Marianna sugeruje że dla niej nic się nie zmieni wraz z nowym porządkiem świata, wciąż będzie w stanie ugotować smaczny obiad, zaś Kalikst jako artysta stanie się nikim. 

Dzieło Witkacego w reżyserii Oskara  Sadowskiego zostało przedstawione na naprawdę wysokim poziomie. Odtwórcy głównych ról (Anna Ilczuk i Adam Szczyszczaj) zaprezentowali świetną grę aktorską, postacie Kaliksta i Spiki zostały zagrane w sposób bardzo emocjonalny, barwny, a ponadto wzbudzały ciekawość widza. Na wyróżnienie zasługuje również odtwórczyni roli MariannyJanka Woźnicka, która idealnie wpasowała się w postać stworzoną przez Witkacego. Nie mógłabym również pominąć ważnej kwestii dotyczących choreografii - otóż jestem pod wielkim wrażeniem sposobu w jaki przedstawiono sceny łóżkowe zamiast prostego i oczywistego rozwiązania widowni ukazano ruch na kształt tańca pozbawiając scenę niepotrzebnej wulgarności. Osobiście jestem pod wrażeniem spektaklu Oni i mam nadzieję że po wakacyjnej przerwie wróci do repertuaru Teatru Polskiego,  a wtedy gorąco Was zachęcam do obejrzenia. 



Mieliście okazje zobaczyć tę sztukę, jak ją odebraliście? 
Jakie macie zdanie na temat dzieł Witkacego?
_____________________________________________________________________________

Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostszego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 




18 komentarzy:

  1. Tak sobie czytam o czym była sztuka i szczerze mówiąc nie urzekł mnie schemat tej sztuki, ale może inaczej jest gdy się ogląda, a inaczej gdy o niej czyta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspominasz o zabiegu artystycznym polegającym na odtworzeniu nagrania z Wrocławia i przyznać muszę, żę jest to kwestia, która nie daje mi ostatnio spokoju. W szkole uczy się o czasach wojen czy o epoce komunizmu, a w głowach uczniów rodzi się zdziwienie: Jak ci ludzie, którzy żyli przed nami, mogli być tak okrutni, barbarzyńscy, po prostu nieludzcy? Myśli się o nich jak o jakichś "kosmitach", od których dzielą nas lata świetlne. W ogóle, można odnieść wrażenie, że całe to zło już dawno gdzieś tam było, a dzisiaj możemy co najwyżej powspółczuć jego ofiarom, zadumać się nad ich losem, może znaleźć jakieś analogie, może nawet wyciągnąć z tego jakąś naukę na przyszłość? No właśnie, i tu okazuje się, że nauka nie płynie jednak żadna. Wystarczy obejrzeć jakikolwiek serwis informacyjny czy zajrzeć na stronę z doniesieniami prasowymi. Przeczytawszy najnowsze doniesienia ze świata, można jedynie dojść do wniosku, że ludzkość nie lubi uczyć się na błędach. Czasem można podziwiać artystę, że stworzył ponadczasowe arcydzieło, a czasem trzeba by raczej uderzyć się w pierś, bo to my sami sprawiamy, że jakaś dawna mądrość nadal ma rację bytu, skoro niczego się jeszcze z niej nie nauczyliśmy. No, to sobie pomoralizowałem. ;) A co do samego spektaklu, to naprawdę pobudziłaś mój apetyt na zobaczenie go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej się z tym zgodzę. Szykuję się do matury z historii, więc cały czas "żyję" tą przeszłością, czuję niesmak do wielu faktów, a kiedy odpalam przeglądarkę, zerkam na pierwszy, lepszy portal informacyjny dochodzę do wniosku, że jakimś cudem to o czym się uczę zlewa się z tym co widzę, z tym o czym czytam, tylko miecz zamienia się na pistolet, strzała na siekierę, a słonie bojowe na czołg... Jak mówi moja kuzynka ludziom tylko wydaje się, że żyją w takich bezpiecznych czasach, ale prawda jest tak, że nie istnieje okres, który zasługuje na miano "bezpieczny". To prawda, ludzie nie biorą przykładu z minionych lat, polonistka z gimnazjum mawiała o tym zjawisku "śmiech historii".

      Usuń
  3. Nie widziałam tej sztuki na żywo i Ci bardzo tego zazdroszczę. Bardzo dawno już byłam w teatrze i ponownie bym sie do niego wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie gorąco zachęcam do teatralnego powrotu :)

      Usuń
  4. Za Witkacym przyznam się, nigdy nie przepadałam, co nie zmienia faktu, że znać trzeba. Tak to jest z nieprzeciętnymi umysłami, że przewidują zjawiska, o których nam sie jeszcze nie śniło. Wizja jak najbardziej trafiona, czego teraz doświadczamy. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że o naszą moralność martwią się osoby, którym ze sztuką nie po drodze...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja niestety sztuki nie widziałam, więc zbytnio wypowiadać się na ten temat nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do teatru bym poszła z każdym, bo uwielbiam to miejsce. Brzmi bardzo ciekawie, a jednoczesnie trochę niepokojąco, ale chyba na tym polega piękno sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy czytam o Twoich odczuciach, wydaje mi się, że Witkacy faktycznie realizuje tutaj swoje zamierzenia co do sztuki poprzez tzw. Teorię Czystej Formy, która ma budzić pewne kontrowersje. Swego czasu poznawałam historię teatru razem ze wszystkimi jego reformatorami, gdzie oczywiście znalazł swoje miejsce także Witkiewicz. No i właśnie z tego powodu chciałabym zobaczyć któreś z jego dzieł, mam więc nadzieję, że kiedyś się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trzymam kciuki za powodzenie, na pewno kiedyś się uda ;))

      Usuń
  8. Szczerze mówiąc pierwsze słyszę o tym dziele Witkaca. Przerażająco dużo się zgadza, chętnie bym zobaczyła, może kiedyś uda mi się to zobaczyć. Zupełnie zgadzam się z komentarzem patrykafi - wszyscy tak się dziwią, jak naziści mogli mordować, jak tak wiele osób mogło zionąć nienawiścią do jednej grupy społecznej. Wystarczy spojrzeć w lustro. Czasy się zmieniają, ludzie ani trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Przerażająco prawdziwe jest to co mówicie…

      Usuń
  9. Bardzo interesujący temat. Muszę chyba narobić trochę zaległości literaturowe i zgłębić temat :)

    Przyszłam tu jeszcze, bo niecnie nominowałam Cię do LBA (czy jakoś tak). Jeśli lubisz takie internetowe Złote Myśli --> http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/2016/07/i-looking-for-answers-not-given-for-free.html :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz... nigdy nie byłam sama z własnej woli w teatrze. Musze to nadrobić! i przekonać męża, bo on to maniak kinowy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam do czynienia z tą sztuką. więc się nie mogę wypowiedzieć. Wstyd mówić ale dzieła Witkaca mnie nie przekonują no z małym wyjątkiem :D
    Zapraszam do mnie (odwdzięczam się za każdą obserwację):
    https://nesiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepadam za dramatami i powieściami Witkacego ale jego malarstwo, owszem.
    W Muzeum Narodowym w Krakowie jest sporo jego pasteli, rysunków i obrazów olejnych z okresu formistycznego. Tam (w Muzeum) straciłam poczucie rzeczywistości.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane



"ONI" - UNIWERSALNA, PRZERAŻAJĄCA WIZJA PRZYSZŁOŚCI WEDŁUG WITKACEGO


Czy byłbyś w stanie wyobrazić sobie świat pozbawiony sztuki? Albo co gorsza podporządkować się artyzmowi kontrolowanemu przez władze? Czy już sama myśl o takim zjawisku nie jest wystarczająco przerażająca? A jednak ktoś (tu patrz Witkacy) pokusił się o stworzenie równie druzgocącej wizji, którą Oskar Sadowski postanowił odkurzyć i ukazać wiernej widowni Teatru Polskiego.  Na spektakl wybrałam się nieco ponad miesiąc temu, ale emocje jakie wywarła na mnie sztuka są wciąż żywe, dlatego nadal jestem w stanie otworzyć ją w pamięci i opowiedzieć Wam dlaczego warto znaleźć czas dla Onych.

Ludzie nie są pewni czy oni istnieją naprawdę, to szara eminencja, żyją w cieniu i sterują rządem. Ale każdy przeczuwa że nadchodzą i są już blisko. Dążą do zmiany porządku świata, a za naczelnego wroga uważają sztukę. Ofiarą onych pada właściciel galerii artystycznej Kalikst Bałandaszek (w tej roli Adam Szczyszczaj) oraz jego narzeczona, aktorka Spika hrabina Tremendosa (w tej roli Anna Ilczuk). Choć gosposia Marianna ostrzega dwojga o nadejściu onych para nie chce wierzyć w taki układ rzeczy, to niszczy ich wyidealizowany obraz świata. Kalikstowi i Spice nie układa się najlepiej: on - zagubiony artysta, erotoman, wieczny chłopiec nie potrafiący wyznaczyć życiowych priorytetów, ona - niezrównoważona emocjonalnie, nierozumiejąca siebie i własnych uczuć, zagubiona pomiędzy realnością, a grą na scenie. Na domiar złego w ich życiu pojawiają się oni. 

Z opisywanym dziełem Witkacego spotkałam się  w połowie gimnazjum i już wtedy zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Wizja świata w którym sztuka jest kontrolowana to jedna ze straszliwszych antyutopii, zmora nie tylko dla artystów lecz także miłośników gatunku. Zjawisko opisane przez Witkacego w Onych wciąż przywodzi mi na myśl idee socrealizmu, gdzie sztuka ma nieść korzyść wyłącznie państwu. Jednakże według mnie to także swego rodzaju manifest wolności, triumf jednostki nad społeczeństwem, co automatycznie przeszkadza elitom rządzącym. W samym spektaklu zastanawiający był dla mnie brak fragmentu konstytucji, (według którego każdy ma prawo ukazywać swoje wizje artystyczne) przytaczanego przed każdą sztuką. Z jednej strony wydaje mi się, że to kwestia braku zmian w oryginalnym scenariuszu przygotowanym przez Witkacego, z drugiej mam nieco głębsze przemyślenie. Zupełnie jakby pominięcie fragmentu konstytucji nawiązywało do śmierci wolnej sztuki w pojęciu państwa. I zdawać by się mogło, że to jedynie kolejna z antyutopijnych wizji przyszłości, a jednak reżyser boleśnie nas zaskakuje ukazując na zakończenie fragment nagrania z autentycznej manifestacji mającej miejsce we Wrocławiu - ludzie krzyczący hasła nienawiści, dążący do nacjonalizmu,  przeciwni tolerancji, rozwojowi i oznakom liberalizmu, nastawieni negatywnie do człowieka o innych poglądach. Przyglądałam się temu wszystkiemu czując ścisk w żołądku i gardle. Czułam ból i strach przed takim rozwojem akcji, czułam obrzydzenie do ograniczenia ludzkiej wolności, czułam wręcz wstręt do świata... W spektaklu  zdecydowanie nie brakuje emocji.

Witkacy w swoim dziele porusza również kwestie nieszczęśliwej, niespełnionej miłości i sugeruje że to ona odpowiedzialna jest za zło tego świata. Autor otwarcie mówi o toksycznych związkach opartych na fascynacji, a nie prawdziwym uczuciu. W sposób interesujący pokazany zostaje konflikt charakterów. Pojawia się także ciekawe zagadnienie dotyczące uprawianych przez ludzkość zawodów. Podczas rozmowy dotyczącej onych Marianna sugeruje że dla niej nic się nie zmieni wraz z nowym porządkiem świata, wciąż będzie w stanie ugotować smaczny obiad, zaś Kalikst jako artysta stanie się nikim. 

Dzieło Witkacego w reżyserii Oskara  Sadowskiego zostało przedstawione na naprawdę wysokim poziomie. Odtwórcy głównych ról (Anna Ilczuk i Adam Szczyszczaj) zaprezentowali świetną grę aktorską, postacie Kaliksta i Spiki zostały zagrane w sposób bardzo emocjonalny, barwny, a ponadto wzbudzały ciekawość widza. Na wyróżnienie zasługuje również odtwórczyni roli MariannyJanka Woźnicka, która idealnie wpasowała się w postać stworzoną przez Witkacego. Nie mógłabym również pominąć ważnej kwestii dotyczących choreografii - otóż jestem pod wielkim wrażeniem sposobu w jaki przedstawiono sceny łóżkowe zamiast prostego i oczywistego rozwiązania widowni ukazano ruch na kształt tańca pozbawiając scenę niepotrzebnej wulgarności. Osobiście jestem pod wrażeniem spektaklu Oni i mam nadzieję że po wakacyjnej przerwie wróci do repertuaru Teatru Polskiego,  a wtedy gorąco Was zachęcam do obejrzenia. 



Mieliście okazje zobaczyć tę sztukę, jak ją odebraliście? 
Jakie macie zdanie na temat dzieł Witkacego?
_____________________________________________________________________________

Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostszego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 




Share This Article:

, , , ,

CONVERSATION

18 komentarze :

  1. Tak sobie czytam o czym była sztuka i szczerze mówiąc nie urzekł mnie schemat tej sztuki, ale może inaczej jest gdy się ogląda, a inaczej gdy o niej czyta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspominasz o zabiegu artystycznym polegającym na odtworzeniu nagrania z Wrocławia i przyznać muszę, żę jest to kwestia, która nie daje mi ostatnio spokoju. W szkole uczy się o czasach wojen czy o epoce komunizmu, a w głowach uczniów rodzi się zdziwienie: Jak ci ludzie, którzy żyli przed nami, mogli być tak okrutni, barbarzyńscy, po prostu nieludzcy? Myśli się o nich jak o jakichś "kosmitach", od których dzielą nas lata świetlne. W ogóle, można odnieść wrażenie, że całe to zło już dawno gdzieś tam było, a dzisiaj możemy co najwyżej powspółczuć jego ofiarom, zadumać się nad ich losem, może znaleźć jakieś analogie, może nawet wyciągnąć z tego jakąś naukę na przyszłość? No właśnie, i tu okazuje się, że nauka nie płynie jednak żadna. Wystarczy obejrzeć jakikolwiek serwis informacyjny czy zajrzeć na stronę z doniesieniami prasowymi. Przeczytawszy najnowsze doniesienia ze świata, można jedynie dojść do wniosku, że ludzkość nie lubi uczyć się na błędach. Czasem można podziwiać artystę, że stworzył ponadczasowe arcydzieło, a czasem trzeba by raczej uderzyć się w pierś, bo to my sami sprawiamy, że jakaś dawna mądrość nadal ma rację bytu, skoro niczego się jeszcze z niej nie nauczyliśmy. No, to sobie pomoralizowałem. ;) A co do samego spektaklu, to naprawdę pobudziłaś mój apetyt na zobaczenie go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej się z tym zgodzę. Szykuję się do matury z historii, więc cały czas "żyję" tą przeszłością, czuję niesmak do wielu faktów, a kiedy odpalam przeglądarkę, zerkam na pierwszy, lepszy portal informacyjny dochodzę do wniosku, że jakimś cudem to o czym się uczę zlewa się z tym co widzę, z tym o czym czytam, tylko miecz zamienia się na pistolet, strzała na siekierę, a słonie bojowe na czołg... Jak mówi moja kuzynka ludziom tylko wydaje się, że żyją w takich bezpiecznych czasach, ale prawda jest tak, że nie istnieje okres, który zasługuje na miano "bezpieczny". To prawda, ludzie nie biorą przykładu z minionych lat, polonistka z gimnazjum mawiała o tym zjawisku "śmiech historii".

      Usuń
  3. Nie widziałam tej sztuki na żywo i Ci bardzo tego zazdroszczę. Bardzo dawno już byłam w teatrze i ponownie bym sie do niego wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie gorąco zachęcam do teatralnego powrotu :)

      Usuń
  4. Za Witkacym przyznam się, nigdy nie przepadałam, co nie zmienia faktu, że znać trzeba. Tak to jest z nieprzeciętnymi umysłami, że przewidują zjawiska, o których nam sie jeszcze nie śniło. Wizja jak najbardziej trafiona, czego teraz doświadczamy. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że o naszą moralność martwią się osoby, którym ze sztuką nie po drodze...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja niestety sztuki nie widziałam, więc zbytnio wypowiadać się na ten temat nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do teatru bym poszła z każdym, bo uwielbiam to miejsce. Brzmi bardzo ciekawie, a jednoczesnie trochę niepokojąco, ale chyba na tym polega piękno sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy czytam o Twoich odczuciach, wydaje mi się, że Witkacy faktycznie realizuje tutaj swoje zamierzenia co do sztuki poprzez tzw. Teorię Czystej Formy, która ma budzić pewne kontrowersje. Swego czasu poznawałam historię teatru razem ze wszystkimi jego reformatorami, gdzie oczywiście znalazł swoje miejsce także Witkiewicz. No i właśnie z tego powodu chciałabym zobaczyć któreś z jego dzieł, mam więc nadzieję, że kiedyś się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trzymam kciuki za powodzenie, na pewno kiedyś się uda ;))

      Usuń
  8. Szczerze mówiąc pierwsze słyszę o tym dziele Witkaca. Przerażająco dużo się zgadza, chętnie bym zobaczyła, może kiedyś uda mi się to zobaczyć. Zupełnie zgadzam się z komentarzem patrykafi - wszyscy tak się dziwią, jak naziści mogli mordować, jak tak wiele osób mogło zionąć nienawiścią do jednej grupy społecznej. Wystarczy spojrzeć w lustro. Czasy się zmieniają, ludzie ani trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Przerażająco prawdziwe jest to co mówicie…

      Usuń
  9. Bardzo interesujący temat. Muszę chyba narobić trochę zaległości literaturowe i zgłębić temat :)

    Przyszłam tu jeszcze, bo niecnie nominowałam Cię do LBA (czy jakoś tak). Jeśli lubisz takie internetowe Złote Myśli --> http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/2016/07/i-looking-for-answers-not-given-for-free.html :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz... nigdy nie byłam sama z własnej woli w teatrze. Musze to nadrobić! i przekonać męża, bo on to maniak kinowy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam do czynienia z tą sztuką. więc się nie mogę wypowiedzieć. Wstyd mówić ale dzieła Witkaca mnie nie przekonują no z małym wyjątkiem :D
    Zapraszam do mnie (odwdzięczam się za każdą obserwację):
    https://nesiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepadam za dramatami i powieściami Witkacego ale jego malarstwo, owszem.
    W Muzeum Narodowym w Krakowie jest sporo jego pasteli, rysunków i obrazów olejnych z okresu formistycznego. Tam (w Muzeum) straciłam poczucie rzeczywistości.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane