"ONI" - UNIWERSALNA, PRZERAŻAJĄCA WIZJA PRZYSZŁOŚCI WEDŁUG WITKACEGO

Czy byłbyś w stanie wyobrazić sobie świat pozbawiony sztuki? Albo co gorsza podporządkować się artyzmowi kontrolowanemu przez władze? Czy już sama myśl o takim zjawisku nie jest wystarczająco przerażająca? A jednak ktoś (tu patrz Witkacy) pokusił się o stworzenie równie druzgocącej wizji, którą Oskar Sadowski postanowił odkurzyć i ukazać wiernej widowni Teatru Polskiego. Na spektakl wybrałam się nieco ponad miesiąc temu, ale emocje jakie wywarła na mnie sztuka są wciąż żywe, dlatego nadal jestem w stanie otworzyć ją w pamięci i opowiedzieć Wam dlaczego warto znaleźć czas dla Onych.
Z opisywanym dziełem Witkacego spotkałam się w połowie gimnazjum i już wtedy zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Wizja świata w którym sztuka jest kontrolowana to jedna ze straszliwszych antyutopii, zmora nie tylko dla artystów lecz także miłośników gatunku. Zjawisko opisane przez Witkacego w Onych wciąż przywodzi mi na myśl idee socrealizmu, gdzie sztuka ma nieść korzyść wyłącznie państwu. Jednakże według mnie to także swego rodzaju manifest wolności, triumf jednostki nad społeczeństwem, co automatycznie przeszkadza elitom rządzącym. W samym spektaklu zastanawiający był dla mnie brak fragmentu konstytucji, (według którego każdy ma prawo ukazywać swoje wizje artystyczne) przytaczanego przed każdą sztuką. Z jednej strony wydaje mi się, że to kwestia braku zmian w oryginalnym scenariuszu przygotowanym przez Witkacego, z drugiej mam nieco głębsze przemyślenie. Zupełnie jakby pominięcie fragmentu konstytucji nawiązywało do śmierci wolnej sztuki w pojęciu państwa. I zdawać by się mogło, że to jedynie kolejna z antyutopijnych wizji przyszłości, a jednak reżyser boleśnie nas zaskakuje ukazując na zakończenie fragment nagrania z autentycznej manifestacji mającej miejsce we Wrocławiu - ludzie krzyczący hasła nienawiści, dążący do nacjonalizmu, przeciwni tolerancji, rozwojowi i oznakom liberalizmu, nastawieni negatywnie do człowieka o innych poglądach. Przyglądałam się temu wszystkiemu czując ścisk w żołądku i gardle. Czułam ból i strach przed takim rozwojem akcji, czułam obrzydzenie do ograniczenia ludzkiej wolności, czułam wręcz wstręt do świata... W spektaklu zdecydowanie nie brakuje emocji.
Mieliście okazje zobaczyć tę sztukę, jak ją odebraliście?
Tak sobie czytam o czym była sztuka i szczerze mówiąc nie urzekł mnie schemat tej sztuki, ale może inaczej jest gdy się ogląda, a inaczej gdy o niej czyta.
OdpowiedzUsuńWspominasz o zabiegu artystycznym polegającym na odtworzeniu nagrania z Wrocławia i przyznać muszę, żę jest to kwestia, która nie daje mi ostatnio spokoju. W szkole uczy się o czasach wojen czy o epoce komunizmu, a w głowach uczniów rodzi się zdziwienie: Jak ci ludzie, którzy żyli przed nami, mogli być tak okrutni, barbarzyńscy, po prostu nieludzcy? Myśli się o nich jak o jakichś "kosmitach", od których dzielą nas lata świetlne. W ogóle, można odnieść wrażenie, że całe to zło już dawno gdzieś tam było, a dzisiaj możemy co najwyżej powspółczuć jego ofiarom, zadumać się nad ich losem, może znaleźć jakieś analogie, może nawet wyciągnąć z tego jakąś naukę na przyszłość? No właśnie, i tu okazuje się, że nauka nie płynie jednak żadna. Wystarczy obejrzeć jakikolwiek serwis informacyjny czy zajrzeć na stronę z doniesieniami prasowymi. Przeczytawszy najnowsze doniesienia ze świata, można jedynie dojść do wniosku, że ludzkość nie lubi uczyć się na błędach. Czasem można podziwiać artystę, że stworzył ponadczasowe arcydzieło, a czasem trzeba by raczej uderzyć się w pierś, bo to my sami sprawiamy, że jakaś dawna mądrość nadal ma rację bytu, skoro niczego się jeszcze z niej nie nauczyliśmy. No, to sobie pomoralizowałem. ;) A co do samego spektaklu, to naprawdę pobudziłaś mój apetyt na zobaczenie go.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się z tym zgodzę. Szykuję się do matury z historii, więc cały czas "żyję" tą przeszłością, czuję niesmak do wielu faktów, a kiedy odpalam przeglądarkę, zerkam na pierwszy, lepszy portal informacyjny dochodzę do wniosku, że jakimś cudem to o czym się uczę zlewa się z tym co widzę, z tym o czym czytam, tylko miecz zamienia się na pistolet, strzała na siekierę, a słonie bojowe na czołg... Jak mówi moja kuzynka ludziom tylko wydaje się, że żyją w takich bezpiecznych czasach, ale prawda jest tak, że nie istnieje okres, który zasługuje na miano "bezpieczny". To prawda, ludzie nie biorą przykładu z minionych lat, polonistka z gimnazjum mawiała o tym zjawisku "śmiech historii".
UsuńNie widziałam tej sztuki na żywo i Ci bardzo tego zazdroszczę. Bardzo dawno już byłam w teatrze i ponownie bym sie do niego wybrała :)
OdpowiedzUsuńW takim razie gorąco zachęcam do teatralnego powrotu :)
UsuńZa Witkacym przyznam się, nigdy nie przepadałam, co nie zmienia faktu, że znać trzeba. Tak to jest z nieprzeciętnymi umysłami, że przewidują zjawiska, o których nam sie jeszcze nie śniło. Wizja jak najbardziej trafiona, czego teraz doświadczamy. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że o naszą moralność martwią się osoby, którym ze sztuką nie po drodze...
OdpowiedzUsuńO tak, to niestety prawda...
UsuńJa niestety sztuki nie widziałam, więc zbytnio wypowiadać się na ten temat nie mogę ;)
OdpowiedzUsuńDo teatru bym poszła z każdym, bo uwielbiam to miejsce. Brzmi bardzo ciekawie, a jednoczesnie trochę niepokojąco, ale chyba na tym polega piękno sztuki :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda :)
UsuńGdy czytam o Twoich odczuciach, wydaje mi się, że Witkacy faktycznie realizuje tutaj swoje zamierzenia co do sztuki poprzez tzw. Teorię Czystej Formy, która ma budzić pewne kontrowersje. Swego czasu poznawałam historię teatru razem ze wszystkimi jego reformatorami, gdzie oczywiście znalazł swoje miejsce także Witkiewicz. No i właśnie z tego powodu chciałabym zobaczyć któreś z jego dzieł, mam więc nadzieję, że kiedyś się uda :)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki za powodzenie, na pewno kiedyś się uda ;))
UsuńSzczerze mówiąc pierwsze słyszę o tym dziele Witkaca. Przerażająco dużo się zgadza, chętnie bym zobaczyła, może kiedyś uda mi się to zobaczyć. Zupełnie zgadzam się z komentarzem patrykafi - wszyscy tak się dziwią, jak naziści mogli mordować, jak tak wiele osób mogło zionąć nienawiścią do jednej grupy społecznej. Wystarczy spojrzeć w lustro. Czasy się zmieniają, ludzie ani trochę.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Przerażająco prawdziwe jest to co mówicie…
UsuńBardzo interesujący temat. Muszę chyba narobić trochę zaległości literaturowe i zgłębić temat :)
OdpowiedzUsuńPrzyszłam tu jeszcze, bo niecnie nominowałam Cię do LBA (czy jakoś tak). Jeśli lubisz takie internetowe Złote Myśli --> http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/2016/07/i-looking-for-answers-not-given-for-free.html :)
Wiesz... nigdy nie byłam sama z własnej woli w teatrze. Musze to nadrobić! i przekonać męża, bo on to maniak kinowy :D
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia z tą sztuką. więc się nie mogę wypowiedzieć. Wstyd mówić ale dzieła Witkaca mnie nie przekonują no z małym wyjątkiem :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie (odwdzięczam się za każdą obserwację):
https://nesiness.blogspot.com/
Nie przepadam za dramatami i powieściami Witkacego ale jego malarstwo, owszem.
OdpowiedzUsuńW Muzeum Narodowym w Krakowie jest sporo jego pasteli, rysunków i obrazów olejnych z okresu formistycznego. Tam (w Muzeum) straciłam poczucie rzeczywistości.
Pozdrawiam:)