DEKADENCKA PRAGA I BAŃKI MYDLANE (part 1)

W dalszą podróż ruszyliśmy już na piechotę, co zważywszy na fakt jakie buty wybrałam okazało się nie najlepszym pomysłem. Podczas zwiedzania Monaco przekonałam się na własnej skórze, że lordsy potrafią zgotować stopom prawdziwy koszmar, ale sądziłam, że przez ten czas zdążyły się już rozchodzić. Niestety szybko i dotkliwie przekonałam się, że jednak nie. Zaciskając zęby starałam się nie myśleć o bólu, co okazało się naprawdę niełatwym zadaniem.
Już na wstępie wspomniałam, że nie do końca satysfakcjonował mnie wybór Pragi, ale z czasem coraz bardziej zaczęłam się przekonywać do tego miasta. Oczywiście miał w tym swój udział internet, gdzie oglądałam zdjęcia stolicy Czech. Na nich wydawała się naprawdę piękna i tajemnicza, więc na zwiedzanie ruszyłam w dobrym humorze (pomijając incydent z butami). Jakież było moje zdziwienie, gdy główny plac okryty pokładami turystów, tak bardzo różnił się od internetowych fotografii. Przyznaję, że momentami zastanawiałam się czy aby na pewno oglądałam zdjęcia z Pragi. Sytuacje ratowali jednak starsi panowie grywający czeską muzykę i mężczyzna puszczający bańki mydlane. W tym momencie Praga nabrała naprawdę dekadenckich wymiarów.
Kolejnym punktem naszej trasy był słynny Most Karola, podobno jeden z najpiękniejszych, średniowiecznych zabytków w Europie. Kiedyś odbywały się na nim turnieje rycerskie, stanowił także miejsce wymian kupieckich. Podobno w XVII przy okazji niesnasek religijnych na mostowej bramie powieszono dwanaście głów przywódców protestanckich, które miały stanowić przestrogę dla reszty społeczeństwa. Mieszkańcy i przyjezdni byli zmuszeni oglądać je przez dziesięć kolejnych lat. Dziś most jest znacznie przyjaźniejszym miejscem, a jako, że uważa się go za znak rozpoznawalny Pragi nie może opędzić się od turystów.
Przyznaję, że nawet takiej malkontentce jak mi ciężko było oprzeć się cudnym widokom jakie rozpościerały się z Mostu Karola. Zwłaszcza tym, które możecie zobaczyć poniżej.
Na moście upał dawał się we znaki. Na szczęście po jego drugiej stronie można zaleźć liczne sklepy z napojami. Po takiej przechadzce w jedną stronę opędzlowałam pół litra wody na raz, a takie rzeczy na ogół mi się nie zdarzają. Zmęczeni po chwili namysłu doszliśmy do wniosku, że już mamy dość i powrót do hotelu wydawał się wręcz wskazany. Udaliśmy się więc na praską stację metra by dostać się na nasz poczciwy Żiżkov. Dopiero, gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi odważyliśmy się wyściubić nos z hotelu.
Naszym ostatnim celem tego dnia były słynne, tańczące domy nazywane pieszczotliwie Ginger i Fred od imion znanych tancerzy Ginger Rogers i Freda Astaire. Budynki są dziełem amerykańskiego architekta Franka Gehry'ego i już od pierwszych chwil istnienia wzbudzały sporo kontrowersji bowiem ich ekstrawagancja gryzie się ze średniowiecznym charakterem Pragi. Osobiście nie uważam tańczących domów za koszmar architektury aczkolwiek podzielam opinie osób twierdzących, że nie pasują one do krajobrazu miasta.

W Pradze byliśmy całe trzy dni, drugi spędziliśmy w cudnej dzielnicy Hradczany, o której opowiem Wam w osobnym poście. Według mnie dwa dni spokojnie wystarczają na pobieżne zwiedzenie miasta, dlatego wykończeni już trzeciego kręciliśmy się po znanych sobie okolicach. Rano zawitaliśmy jednak w dość oryginalne miejsce jakim jest wzgórze Petrin. Oczywiście można wdrapać się na nie samodzielnie aczkolwiek zdecydowana większość korzysta z kolejki linowej, która kursuje mniej więcej co dziesięć minut. Nie jestem pewna ile kosztuje pojedynczy wjazd, osobiście posiadłam trzydniowy bilet, który upoważnia do wielorazowego przejazdu różnymi środkami transportu (tramwaj, metro, autobus itd.) również tę kolejką. Cena takiego biletu to 310 koron.

Co takiego wyjątkowego jest we wspomnianym wzgórzu? To na pewno cudowny teren do długich spacerów jednak nam najbardziej zależało na zobaczeniu wieży widokowej - Rozhledna, która kształtem przypomina wieżę Eiffla i najpewniej jest jej kopią zważywszy na fakt, że wybudowano ją dwa lata po pojawieniu się oryginału. Oczywiście Rozhledna jest znacznie mniejsza i mówiąc wprost brzydsza, ale myślę, że naprawdę warto ją zobaczyć. A już na pewno skorzystać z jej tarasu widokowego. Taka przyjemność kosztuje 120 koron od osoby (wejście po schodach), jeśli jednak jesteście równie leniwi jak my zawsze można dokupić opcję wjazdu windą, której to cena wynosi 60 koron również od osoby (w obie strony). Jest to na pewno niewątpliwa wygoda. Widoki z góry zapierają dech w piersiach i ominięcie tej atrakcji uważam za ogromną stratę.
Trudno jest wystawić Pradze jednoznaczną ocenę. Były miejsca, którym udało się skraść moje serce aczkolwiek zdecydowana większość mnie rozczarowała i raczej nie myślę o powrocie do tego miasta. Z tego o czym pisałam dzisiaj najbardziej podobała mi się wieża widokowa, ale patrząc na cały wyjazd z uśmiechem wspominam atrakcje Hradczan o czym jak zapowiedziałam opowiem już niedługo.
Oj, przywołałaś moje wspomnienia sprzed lat, kiedy byłam na wycieczce w Pradze i od tego czasu zawsze obiecuję sobie pojechać tam prywatnie z mężem. Nawet zdjęcia mam podobne...
OdpowiedzUsuńO opisy podróży nie musisz się martwić, bo robisz to świetnie, więc czekam na ciąg dalszy.
Na wycieczce nie nocowaliśmy w samej Pradze, tylko w okolicach. Jedno czym sie nie zachwyciłam to czeska kuchnia i nie wiem czy jest taka zawsze czy my jadaliśmy w kiepskich knajpach...
Do Pragi na pewno wrócę! Na Most Karola i na Złotą uliczkę i dla wielu innych atrakcji...
Ja nawet nie próbowałam czeskiej kuchni, bo już sam spis potraw mnie zrażał, więc postawiłam na potrawy międzynarodowe jak ryba czy pierś z kurczaka ;) Jedliśmy w świetnej knajpce na Hradczanach, o której wspomnę w następnym poście, ceny bardzo przystępne, a jak się dowiedzieliśmy jadła tam również Angelina Jolie i Brad Pitt, niestety nie w tym samym czasie co my :)
UsuńZłota uliczka niestety bardzo mnie rozczarowała, ale o niej również w następnym poście :)
Uwielbiam Pragę, a powieść "Nieznośna lekkość bytu" na zawsze już chyba będzie dla mnie pierwszym z nią skojarzeniem. Rzecz jasna, nie każdy musi podzielać opinię Milana Kundery, że to "najpiękniejsze miasto świata", więc doskonale rozumiem Twój sceptycyzm. Stanowczo jednak muszę zaprotestować przeciwko nazywaniu Mostu Karola "osławionym".
OdpowiedzUsuńO matko ale popełniłam faux pas! Oczywiści chodziło mi o "sławny" a nie "osławiony", za pewne przy pisaniu "o" połączyło mi się ze sławny i takim o to sposobem kierując się korektą kliknęłam pierwsze z brzegu nie patrząc nawet czy dobrze. Dzięki! :D
UsuńPiękne zdjęcia. Ja mam do Pragi ok. 2 godzin ale nigdy nie wybrałam się na jej zwiedzanie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto pojechać i wyrobić sobie własne zdanie :)
UsuńPraga wciąż przede mną, więc z chęcią przeczytałam relację i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńJest dużo prawdy w tym co mówisz. Może jestem taką masochistką, ale uwielbiam pisać o podróżach. Czasami mnie to męczy niemiłosiernie i zanim powstanie jeden wpis musi minąć kilka bezproduktywnych dni, podczas który wgapiam się w biały arkusz word'a. Gdy natomiast kończę pracę i zwieńczam ją zdjęciami, czuję się z siebie tak dumna jak nigdy ;)
Dokładnie! :D Ja również czuję dumę po skończeniu każdej relacji z podróży, bo wiem ile mnie to "kosztowało" ;)
UsuńPraga jest piękna. Byłam i na pewno jeszcze będę. Ma w sobie coś takiego, co sprawia, że jeśli już tam byłeś- chcesz więcej ;). Kocham to miasto i łączę z nim wiele wspomnień. Wycieczka tam na długo pozostanie mi w pamięci :)
OdpowiedzUsuńA poza tym, trafiłam tu przypadkiem, ale chyba zostanę na dłużej. Świetny blog, widać, że się bardzo starasz. No i jak widać super wychodzi ;).
Tymczasem zapraszam na swój blog o włosach i nie tylko: http://fairhairbyjolie.blogspot.com/ . Zostaw ślad po sobie ;)
Jak widać ja mam zupełnie inne odczucia ;)
UsuńDziękuję bardzo i zapraszam w takim razie :)
Lubię warszawską Pragę, oddaje dla mnie klimat przedwojennej Warszawy, więc pewnie polubiłabym się z dzielnicą, w której miałaś nocleg ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam okazji być na warszawskiej Pradze, także nie potwierdzę czy porównania są słuszne ;)
Usuńnigdy tam nie byłam :( buuu, ale może kiedyś ? :P
OdpowiedzUsuńZawsze warto zobaczyć samemu ;)
UsuńPodoba mi się to wprowadzenia do posta! :D Sama mam podobne odczucia czasami. Zwłaszcza mam problem z wyborem zdjęć. Twoje bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńJa właściwie z wyborem zdjęć nigdy nie mam problemu gorzej z "podróżniczym" tekstem ;)
UsuńMy za to jesteśmy zachwyceni Pragą. Choć nie ukrywamy, że nasza miłość wyrosła po przeczytaniu książek Mariusza Szczygła, które serdecznie polecamy. Nie są to przewodniki, a jednak cudownie "oprowadzają" po Czechach.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie, gdy znów zajrzę do Czech to się w nie zaopatrzę :)
Usuńładne zdjęcia :) ale masz długie włosy;)
OdpowiedzUsuńPięć lat zapuszczania robi swoje ;)
UsuńPiękne widoki :) Bardzo podoba mi się Twój kombinezon.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńPodoba mi się Twój opis i nie wyczuwam, że został napisany z poczucia przyzwoitości. Bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mnie to cieszy :))
UsuńPraga- marzy mi się. Kto wie, może w tym roku dopnę swego i pojedziemy ją zwiedzić np. w weekend majowy. :)
OdpowiedzUsuńP.S cudny kombinezon!
Dziękuję bardzo :)
UsuńMyślę, że na weekend majowy miejsce w sam raz :)
Ciekawy wpis, ciekawe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDo Pragi wybierałam sie już kilka razy jednak zawsze coś mi przeszkodziło i w rezultacie jeszcze nie zobaczyłam tego pięknego miasta. W tym roku juz muszę koniecznie ją zwiedzić.
Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńWiele osób sobie chwali Pragę i pewnie jestem jednym z nielicznych malkontentów także bardzo polecam przywieść własne wrażenia :)
Pięknie piszesz, nie wiem co marudzisz :) Byłam w Pradze raz, miałam z 10 lat i pamiętam tylko hot doga z kiełbaską, że była zima i było bardzo ciepło i że miałam paskudną kurtkę- ale to ze zdjęć. Pojechałabym tam jeszcze raz, ale raczej pozwiedzać pradzkie(??) kluby :> Taka ze mnie turystka :D
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :D
UsuńTurystyka ma szeroki zakres także kluby też się na pewno łapią ;)
Ja mam niesamowity sentyment do Czech, Czechów i wszystkiego, co czeskie. Takie małe zboczenie. ;-) I choć preferuję inne zakątki tego pięknego kraju, to jednak trzeba przyznać, że Praga ma niesamowity klimat i zdecydowanie jest warta odwiedzenia... :-) Piękne fotki! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej ma swój, specyficzny klimat :)
UsuńJa się chcę wybrać, może w tym roku? Przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNaprawdę nie można publikować takich zdjęć, kiedy na zewnątrz jest tak zimno ;(
OdpowiedzUsuńRobiłam to z bólem serca ;)
UsuńByłam raz w Pradze i to było naprawdę daaawno temu i z tego, co pamiętam to to miasto bardzo mi się podobało i chciałabym zobaczyć je jeszcze raz, w szczególności byłam pod wrażeniem mostu Karola. Co do Twojej recenzji Pragi to bardzo miło mi się ją czytało,szczególnie, że urozmaiciłaś ją o mnóstwo ciekawostek historycznych :)
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
Bardzo się cieszę w takim razie :)
UsuńMnie bardzo urzekły widoki z mostu Karola, ale do samej Pragi jakoś nie mogę się przekonać...
Bardzo chciałabym kiedyś zwiedzić to miejsce <3 melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMarzenia są w nas :)
UsuńPraga jak i Wiedeń na pewno przede mną. I właśnie nie wiem gdzie jechać najpierw! Zdjęcia piękne i niesamowicie zachęcają pomimo tego, że piszesz, że byś nie wróciła :) Może z Pragą tak właśnie jest, ładniejsza na zdjęciach niż w rzeczywistości? :)
OdpowiedzUsuńWiedeń cudowny, gorąco polecam <3 Właściwie to całkiem prawdopodobne, bo nawet jak patrzę na swoje zdjęcia to Praga wydaje mi się ładniejsza niż w rzeczywistości.
UsuńByłam w Pradze dwa lata temu, niestety tylko jeden dzień, czego bardzo żałuję. Z całą pewnością tam jeszcze wrócę, ale tym razem - na trochę dłużej ;) Miasto pozostawiło w mojej pamięci naprawdę miłe wspomnienia i zachęciło do dalszego poznania!
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele osób ma podobne odczucia, chyba tylko ja się wyłamuję ;)
Usuńno widzisz, wszystkim nie dogodzisz :D
UsuńTakie życie jak to mówią :D
Usuń