ZMANIEROWANIE CZY WALKA O SWOJE?
CONVERSATION
17 komentarze :
Też jestem taką "pierdołowatą" osobą, a mam starszą siostrę i młodszego brata, czyli aż dwójkę rodzeństwa. Mi zawsze rodzice kazali ustępować - w kłótniach z rodzeństwem, w zabawach z innymi dziećmi itd. Mama nigdy nie pozwalała na żadne formy samochwalstwa i uczulała na potrzeby innych. I jasne, że znajdują się potem ludzie, którzy to wykorzystują, ale w którymś momencie życia nauczyłam się takich odcinać. Głęboko wierzę, że koniec końców lepiej był takim "dobrym pierdołą" niż "cwaniakiem" i jak to mi kiedyś powiedział jeden z wykładowców na studiach "to nieprawda, że pokorne ciele dwie matki ssie", po czym zawyżył ocenę - także jednak chyba ssie ;)
OdpowiedzUsuńOdpowiedziTo o czym piszesz to już w ogóle temat na osobny post, mam na myśli to cwaniactwo, które całe życie doprowadza mnie do szału... Ci "sprytni" ludzie, którzy chcą wszystko łatwo; od ściągania w szkole (w USA byłoby to niedopomyslenia), po kupowanie prac magisterskich itd. I zgodzę sie ze w tym wypadku to lepiej być "dobrym pierdołom" niż "cwaniakiem"
Usuń
Ale Ty świetnie piszesz! A już powoli wychodząc spod wrażenia muszę napisać, że czułam się jakbym czytała o sobie... Ja również jestem jedynczaką, która raczej nigdy nie sprawiała problemów, była po prostu miła, sympatyczna i grzeczna. Właściwie dalej tak jest, ale jakiś czas temu coś we mnie pękło i zaczęłam się upominać o swoje, nie pozostawiać pewnych spraw takimi jak są, bo się po prostu obawiam. Jednak do tej pory czasem mam tak, że wolę wysłać chłopaka, by coś załatwił, bo ja się po prostu wstydzę. Absurdalne jest to dla mnie czasem :D
OdpowiedzUsuńOdpowiedziOjejku dziękuję bardzo, taki komentarz z rana od razu dodaje energii do działania :)) Zaczyna mni zaskakiwać czemu jedynaków określa się jako rozwydrzonych egoistów skoro większość z nas to tak naprawdę grzeczne i nieśmiałe "dzieciaki"... No, ale w pewnym momęcie i w nas coś pęka i chcemy to ci nasze :)
Usuń
Ja tak samo jestem jedynaczką i prawie całe moje dotychczasowe życie spędziłam na staniu obok i chowaniu głowy w piasek. Jestem trochę nieśmiała i często sprawiało to, że jednak nie zabierałam głosu i nie walczyłam o swoje. Dopiero rok temu zyskałam ogromną pewność siebie, co sprawiło że czuję się o wiele lepiej. Zdecydowanie warto walczyć o swoje, domagać się tego, czego chcemy, skoro możemy to mieć. A tym, co powiedzą ludzie czy jakie oni maja zdanie, nie warto się przejmować, zdecydowanie nie jakoś przesadnie. Kiedyś mój chłopak powiedział mi że jestem za dobra, że czasami muszę być egoistką i zadbać o to żeby mi sie podobało i walczyć o swoje. Zgadzam się z tym w stu procentach :) I przez takie sytuacje nie wyjdziemy na zmanierowane, tylko na pewne siebie i wiedzące czego chcemy :)
OdpowiedzUsuńOdpowiedziJa to zawsze sobie tłumaczę, że gdyby te wszystkie ikony zadawały sobie pytania typu "Czy wypada...?", "Czy powinnam?" to nigdy nie stałyby się tym kim są... Czasem trzeba egoistycznie tupnąć nogą :)
Usuń
Ja bym się nie przyjmowała tym,co kto myśli. Od zawsze otwarcie mówiłam co myślę,co mi się nie podoba itd.często wychodziłam na tym źle, bo ludzie nie lubią być krytykowani. Wychodzę jednak z założenia,że skoro za coś płacę czy poświęcam temu czas to dlaczego mam nie wymagać od drugiej osoby.
OdpowiedzUsuńChcę podkreślić, że w pełni podzielam Twój punkt widzenia. Zadam Ci jednak przewrotne pytanie: Jak - Twoim zdaniem - musiałabyś się zachować, by faktycznie postąpić jak osoba zmanierowana? Skoro ta cienka granica między byciem rozwydrzoną egoistką a domagającą się swoim praw klientką odgrywa tak istotną rolę, to warto się zastanowić, gdzie właściwie ona przebiega.
OdpowiedzUsuńOdpowiedziPrzepraszam, ale czytam twój komentarz już któryś raz i nie rozumiem pytania... Cały tekst dotyczył właśnie tego, że nie mam pojęcia gdzie przebiega granica i choć wiem, że zdanie innych nie powinno mnie interesować to zawsze pojawią się wyrzuty sumienia, "bo może jednak trzeba było..." ;)
UsuńUjmę to inaczej: Gdybyś Ty była recepcjonistką, a ktoś inny gościem hotelowym - pomyślałabyś o sobie, że masz do czynienia z osobą zmanierowaną? A może pomyślałabyś tak dopiero, gdyby ktoś marudził, że muszla w toalecie jest ceramiczna zamiast (bo ja wiem) granitowej? Z Twojego wpisu zrozumiałem, że nie jest jasne, kiedy ludzie postrzegają nasze zachowania jako wyraz zmanierowania. Pytanie, jak oceniłabyś samą siebie, gdyby role się odwróciły?
UsuńW porządku, już rozumiem co masz na myśli :)
Usuń
Wiesz co, z perspektywy czasu samej sobie bym nic nie zarzuciła, ale jak poczuła się recepcjonistka tego nie wiem... Bo któż to wie oprócz niej samej? ;) U każdego człowieka granica leży chyba gdzie indziej; ja zastanawiałam się czy nie jestem zmanierowana chcąc lepszy widok, a ktoś inny może nie widzieć nic złego w tym, że domaga się granitowej muszli w toalecie. Ile ludzi tyle spojrzeń :)
Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)
*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane
Też jestem taką "pierdołowatą" osobą, a mam starszą siostrę i młodszego brata, czyli aż dwójkę rodzeństwa. Mi zawsze rodzice kazali ustępować - w kłótniach z rodzeństwem, w zabawach z innymi dziećmi itd. Mama nigdy nie pozwalała na żadne formy samochwalstwa i uczulała na potrzeby innych. I jasne, że znajdują się potem ludzie, którzy to wykorzystują, ale w którymś momencie życia nauczyłam się takich odcinać. Głęboko wierzę, że koniec końców lepiej był takim "dobrym pierdołą" niż "cwaniakiem" i jak to mi kiedyś powiedział jeden z wykładowców na studiach "to nieprawda, że pokorne ciele dwie matki ssie", po czym zawyżył ocenę - także jednak chyba ssie ;)
OdpowiedzUsuńTo o czym piszesz to już w ogóle temat na osobny post, mam na myśli to cwaniactwo, które całe życie doprowadza mnie do szału... Ci "sprytni" ludzie, którzy chcą wszystko łatwo; od ściągania w szkole (w USA byłoby to niedopomyslenia), po kupowanie prac magisterskich itd. I zgodzę sie ze w tym wypadku to lepiej być "dobrym pierdołom" niż "cwaniakiem"
UsuńTzn. Pierdołą a pierdołom ;)
UsuńAle Ty świetnie piszesz! A już powoli wychodząc spod wrażenia muszę napisać, że czułam się jakbym czytała o sobie... Ja również jestem jedynczaką, która raczej nigdy nie sprawiała problemów, była po prostu miła, sympatyczna i grzeczna. Właściwie dalej tak jest, ale jakiś czas temu coś we mnie pękło i zaczęłam się upominać o swoje, nie pozostawiać pewnych spraw takimi jak są, bo się po prostu obawiam. Jednak do tej pory czasem mam tak, że wolę wysłać chłopaka, by coś załatwił, bo ja się po prostu wstydzę. Absurdalne jest to dla mnie czasem :D
OdpowiedzUsuńOjejku dziękuję bardzo, taki komentarz z rana od razu dodaje energii do działania :)) Zaczyna mni zaskakiwać czemu jedynaków określa się jako rozwydrzonych egoistów skoro większość z nas to tak naprawdę grzeczne i nieśmiałe "dzieciaki"... No, ale w pewnym momęcie i w nas coś pęka i chcemy to ci nasze :)
UsuńCudownie piszesz i napisałaś samą prawdę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do siebie i do obserwacji : )
xaaleksandra.blogspot.com
Dziękuje :)
UsuńJa tak samo jestem jedynaczką i prawie całe moje dotychczasowe życie spędziłam na staniu obok i chowaniu głowy w piasek. Jestem trochę nieśmiała i często sprawiało to, że jednak nie zabierałam głosu i nie walczyłam o swoje. Dopiero rok temu zyskałam ogromną pewność siebie, co sprawiło że czuję się o wiele lepiej. Zdecydowanie warto walczyć o swoje, domagać się tego, czego chcemy, skoro możemy to mieć. A tym, co powiedzą ludzie czy jakie oni maja zdanie, nie warto się przejmować, zdecydowanie nie jakoś przesadnie. Kiedyś mój chłopak powiedział mi że jestem za dobra, że czasami muszę być egoistką i zadbać o to żeby mi sie podobało i walczyć o swoje. Zgadzam się z tym w stu procentach :) I przez takie sytuacje nie wyjdziemy na zmanierowane, tylko na pewne siebie i wiedzące czego chcemy :)
OdpowiedzUsuńJa to zawsze sobie tłumaczę, że gdyby te wszystkie ikony zadawały sobie pytania typu "Czy wypada...?", "Czy powinnam?" to nigdy nie stałyby się tym kim są... Czasem trzeba egoistycznie tupnąć nogą :)
UsuńHm, zobaczyłam długi tekst, ale przeczytałam go bardzo szybko! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że głównym problemem dzisiejszego świata jest to, że ludzie nie przejmują się tym, że ktoś może coś stracić, patrzą tylko na swje potrzeby..
Dokładnie...
UsuńJa bym się nie przyjmowała tym,co kto myśli. Od zawsze otwarcie mówiłam co myślę,co mi się nie podoba itd.często wychodziłam na tym źle, bo ludzie nie lubią być krytykowani. Wychodzę jednak z założenia,że skoro za coś płacę czy poświęcam temu czas to dlaczego mam nie wymagać od drugiej osoby.
OdpowiedzUsuńSuper podejście, ja się wlasnie cały czas takiego uczę :)
UsuńChcę podkreślić, że w pełni podzielam Twój punkt widzenia. Zadam Ci jednak przewrotne pytanie: Jak - Twoim zdaniem - musiałabyś się zachować, by faktycznie postąpić jak osoba zmanierowana? Skoro ta cienka granica między byciem rozwydrzoną egoistką a domagającą się swoim praw klientką odgrywa tak istotną rolę, to warto się zastanowić, gdzie właściwie ona przebiega.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale czytam twój komentarz już któryś raz i nie rozumiem pytania... Cały tekst dotyczył właśnie tego, że nie mam pojęcia gdzie przebiega granica i choć wiem, że zdanie innych nie powinno mnie interesować to zawsze pojawią się wyrzuty sumienia, "bo może jednak trzeba było..." ;)
UsuńUjmę to inaczej: Gdybyś Ty była recepcjonistką, a ktoś inny gościem hotelowym - pomyślałabyś o sobie, że masz do czynienia z osobą zmanierowaną? A może pomyślałabyś tak dopiero, gdyby ktoś marudził, że muszla w toalecie jest ceramiczna zamiast (bo ja wiem) granitowej? Z Twojego wpisu zrozumiałem, że nie jest jasne, kiedy ludzie postrzegają nasze zachowania jako wyraz zmanierowania. Pytanie, jak oceniłabyś samą siebie, gdyby role się odwróciły?
UsuńW porządku, już rozumiem co masz na myśli :)
UsuńWiesz co, z perspektywy czasu samej sobie bym nic nie zarzuciła, ale jak poczuła się recepcjonistka tego nie wiem... Bo któż to wie oprócz niej samej? ;) U każdego człowieka granica leży chyba gdzie indziej; ja zastanawiałam się czy nie jestem zmanierowana chcąc lepszy widok, a ktoś inny może nie widzieć nic złego w tym, że domaga się granitowej muszli w toalecie. Ile ludzi tyle spojrzeń :)