MONACO BABY (part 1)
Dość często spotykam się z dziwnymi opiniami jakoby Monaco miało być francuskim miastem... Jest to oczywiście totalna bzdura, której nie należy powielać. Monaco bowiem stanowi odrębne państwo o statucie księstwa, które dzieli się na mniejsze dzielnice jak np. Monaco-Ville (tu znajduje się pałac książęcy), Fontvieille, La Condamine, Larvotto czy Monte-Carlo, w którym miałam okazję pomieszkać tego lata.
Moim zdecydowanie ulubionym miejscem w Monte-Carlo jest odcinek kasyno - opera. Centralnie na przeciwko butiku Valentino znajduje się ławka, na której uwielbiałam przesiadywać wieczorami. To bardzo inspirujące miejsce. Z jednej strony mogłam przyjrzeć się turystycznemu folklorowi (czyli to o czym pisałam powyżej), z drugiej zaś miałam okazję obserwować jak elegancki personel butiku szykuje się do wyjścia; przecieranie blatów, gaszenie świateł itd. Później stawali na deptaku i wypalali papierosa rozmawiając przy tym po włosku. Ich strój był prosty i elegancki. Aż miło było popatrzeć.
Pozostawiając w tyle Buddha-Bar i kierując się w dół schodami zbliżamy się do plaży. Ale za nim to, warto zwrócić uwagę na tunel, który w sezonie staje się odcinkiem toru Formuły 1. Trzy lata temu usiłowałam zrobić mu zdjęcie od wewnątrz. Ponieważ było to upalne, letnie południe miałam na sobie zwiewną sukienkę, jak można się domyśleć pędzące samochody spowodowały intensywny powiew, który w najlepsze uniósł jej dół. Z okrzykiem usiłowałam ją łapać, a śmiejąc się przy tym w głos mogłam przypominać młodszą, długowłosą wersję Marilyn Monroe. Czy tunel jest wart zobaczenia? Cóż prawda jest taka, że jak się wmówi fanowi, że jego idol był w miejscu XYZ to ten najpewniej będzie chciał je odwiedzić. Oczywiście tunel nie stanowi picu dla turystów, ale za bardzo to się nie różni od innych odcinków dróg. Mimo wszytko jeśli zapędziliście się w jego rejony, to zrobienie kilku zdjęć na pewno nie zaszkodzi. Ja zrobiłam.

Któregoś dnia idąc prosto przed siebie, bez większego celu pozostawiłam plażę w tyle i dotarłam do niesamowitego miejsca. Niesamowitego, bo wolnego od turystów. Dzielnica musiała być droga i ekskluzywna... Restauracje, które wypełniał jazz, hotele ukryte przed turystycznym gwarem, a do tego salony; Ferrari, Rolls-Royce, Bentley. Nawet nie umiem opisać klimatu dzielnicy i jedyne słowo jakie ciśnie mi się na usta to "ponad to". Bo miejsce było jak niszowy butik dostępny tylko do wysublimowanych klientów i takie same były restauracje, hotele i salony. Ponad turystycznym fleszem, który wstyd mi, ale wprowadzałam specjalnie po to by pokazać o czym mówię.
Kolejnym jakże znanym i lubianym przez turystów miejscem jest port. Z okolic kasyna można do niego dojść przynajmniej na dwa sposoby. Pierwszy, mniej skomplikowany, ale za to bardziej męczący prowadzi w dół za hotelem De Paris. Drugi bardziej absorbujący umysł, mniej nogi to zjazd windą, bo w Monaco jest ich naprawdę wiele. Absorbujące w sposobie numer dwa jest to, że najpierw do windy trzeba dotrzeć, a znajduje się w dość nietypowym miejscu. Najprościej mówiąc trzeba kierować się w stronę hotelu Hermitage. Mijając go należy iść cały czas prosto, do parkingu samochodowego, który znajduje się po lewej stronie. Charakterystycznym punktem w pobliżu jest mały plac zabaw ze zjeżdżalnią w kształcie lokomotywy, a naprzeciwko znajdują się już windy. Obecnie jesteście na szóstym piętrze, aby dotrzeć do portu musicie zjechać na poziom -1. Mimo wszystko jeśli wybieracie się do Monaco tylko na jeden dzień nie odbierałbym sobie przyjemności zejścia do portu, gdyż widoki są przepiękne.
Osobiście nie przepadam za portami, ale ten w Monte-Carlo naprawdę robi wrażenie. Przypływa tu wiele ekskluzywnych jachtów głównie pod brytyjską i francuską banderą. Na początku z przyjemnością przechadzałam się pomiędzy nimi obserwując panujący przepych. Z czasem jednak portowa droga zdoła mi się znudzić, a to dowód na to, że chyba nawet luksus może się opatrzyć... I tu mam swojego faworyta; przepiękny, czarny żaglowiec dalekomorski, na którego widok, aż otworzyłam usta z zachwytu. Port robi ogromne wrażenie nie tylko w dzień, ale również w nocy. Życie w Monaco w końcu tętni dwadzieścia cztery godziny na dobę (co mogą zagwarantować panowie budowlańcy z pod mojego hotelu ...)
Dosłownie nad portem znajduje się promenada utworzona zdecydowanie pod turystów. To raj dla rodzin z dziećmi ponieważ przygotowanych jest tu dla nich mnóstwo atrakcji, np. łowienie plastykowych kaczek w dmuchanym basenie. Tjaaa... dzieci lubią, różne dziwne rzeczy, ale jeśli Wy nie darzycie "małego pokolenia" sympatią, to zdecydowanie odradzam czas spędzony na promenadzie, bo uwierzcie można oszaleć. Niestety większość dwulatków wychowuje się dziś samodzielnie i rosną nam małe bachorki, które drą się bez powodu, tak, że ich krzyk aż przechodzi przez mózg osób znajdujących się w pobliżu. Rodzice siedzą sobie obojętnie i nawet nie próbują opanować histerii swojego potomstwa. Raz moja frustracja urosła do granic możliwości i rzuciłam sobie coś w stylu "Czy ten dzieciak musi się tak drzeć!" Okazało się, że "ten dzieciak" jak i jego rodzice są z Polski (hura! nie zamierzałam, ale w sumie dobrze, że zrozumieli), nic mi nie odpowiedzieli, ale wrzask ustał!
Oczywiście, jeżeli jesteście w stanie przemęczyć się w dzieciolandzie to w sumie promenadę polecam. Możecie tu znaleźć coś do picia i jedzenia. Uwaga! Promenada jest stale nawiedzana przez głębie i mewy, większości ludzi na świecie to nie przeszkadza... Ale jeśli czyta to ktoś, kto tak ja jest w stanie obejść drogę byleby tylko nie spotkać się z gołębiem, to powinien mieć na uwadze ten mankament. Ja na przykład nie byłam w stanie zjeść w spokoju pizzy widząc te chmary ptaków. Wracając do kwestii jedzenia; na promenadzie znajduje się mnóstwo fastfoodowych budek; z frytkami, kebabami, nagetsami czy naleśnikami różnego rodzaju (polecam te z nutelą, tak czekoladowych naleśników w życiu nie jadłam!). W kwestii cen sprawa ma się różnie. W jednej budce za całkiem spory posiłek można zapłacić ok 12-15 euro, w innej za same napoje 10 euro z kawałkiem. Teoretycznie walutę powinno liczyć się 1:1, ale nie oszukujmy się wygórowana cena zawsze boli.
Pozostawiając w tyle promenadę i port wychodzimy powoli z okolic Monte - Carlo. Tuż przed nami rozciąga się wzgórze z dzielnicą Monaco - Ville. Tu rozpoczną się schody i dosłownie i w przenośni... Ale o tym opowiem Wam w kontynuacji tego posta.
P.s Nie trudno zauważyć, że ostatnio miałam dość długą przerwę w blogowaniu, ale wraz z moim powrotem do Polski wracam też na bloga... Do napisania!
Strasznie piękne miasto. Prawdę powiedziawszy aż do teraz nie miałam pojęcia o jego uroku. Architektura jest genialna. Widać ten przepych i schludność. Cieszę się, że wracasz na bloga. Tęskniłam za Twoimi postami :D
OdpowiedzUsuńOch miło mi to słyszeć :))
UsuńO tak Monako jest niezwykłe!
Ależ opis!! Gdybym nie mieszkał w Nicei już bym się pakował do Monako! Na szczęście to tylko 20 minut pociągiem :P. Fajnie, że wyjaśniłaś kwestię odrębności od Francji, bo to wciąż temat, który trzeba prostować. To kiedy kolejny urlop na Lazurowym Wybrzeżu? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Ale zazdroszczę życia w Nicei i tylko 20 minut do Monako... :)
UsuńA urlop na pewno jak tylko będzie ku temu okazja, Lazurowe Wybrzeże tym razem już naprawdę podbiło moje serce ;)
O jejuny. Nie pomyślałabym, że tam jest tak ładnie *.*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają wszystkie zdjęcia rzecz jasna. Nie moje klimaty tak trochę, no ale widoki piękne. Musiałaś się czuć dziwnie przechodząc obok tych luksusowych restauracji i hoteli, co? Nie widziałaś jakiegoś celebryty? :D Ja myślę, że te drogie dzielnice to idealne miejsce na poszukiwanie męża, haha :D
Dobiłaś mnie tymi "szpanującymi" paniami przed salonami... Masakra, ja bym w ogóle nie miała odwagi, żeby takie coś robić O.o
Zapraszam! zuzu-zuzannaxx.blogspot.com
O tak! Szpanujące panie miały sporo odwagi :D
Usuńjak tam pięknie! czuję ten klimat ten wiatr to słońce ach ach
OdpowiedzUsuńO tak, miejsce iście niezwykle ;)
UsuńPrzeczytałam jednym tchem! Kocham podróżować i jakoś nigdy nie myślałam o tym miejscu, ale teraz Monako trafiło na moja listę miejsc do odwiedzenia :) Również nie jestem zwolenniczką leżenia w piachu (nie ma chyba gorszego uczucia), ale ogólnie uwielbiam wygrzewać się na słońcu, a jeszcze bardziej pływać w przejrzystej i ciepłej wodzie, także w tym roku Chorwacja ze swoimi kamienistymi plażami :D Butki już mam, kupiłam jakiś czas temu w biedronce :D Co do tych panienek na szpilkach... Sama lubię sukienki maxi, ale kurde, do tego takie szpile, to można się zabić, albo przynajmniej powybijać ząbki :/ Ciesze się, że urlop się udał i czekam na jakąś relację z pól lawendy *.* To jedno z moich marzeń, by je odwiedzić
OdpowiedzUsuńJa kiedyś uwielbiałam sie opalać i godzinami mogłam leżeć na plaży, a teraz a to mi za gorąco, to nie wygodnie :D
UsuńRelacje z pola lawendy bedą na pewno ;)
Niecałe 2 tygodnie temu byłam 1 dzień w Monako :) To była ogólnie 10-dniowa wycieczka po Francji, ale jednym z punktów programu była wizyta w tym maleńkim państwie. Muszę przyznać, że byłam nim zachwycona, zarówno architekturą, przyrodą, jak i samym klimatem. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie oceanarium. Miałaś okazję tam być? A oglądając Twoje zdjęcia, przez chwilę poczułam, jakby znowu chodziła po tych rozgrzanych, zalanych słońcem chodnikach...
OdpowiedzUsuńTak, tak byłam w oceanarium, ale nie tym razem tylko trzy lata temu, wspomnę o nim przy okazji kolejnego posta wspomnień z Monako :))
Usuńczasem coś tak sobie zapiszemy, zanotujemy, trochę bez wiary i przekonania i proszę :) fajnie, ze spełniłaś swoje pragnienie :)
OdpowiedzUsuńCzasem los nas zaskakuje ;)
UsuńMam ogromny sentyment do Monako, więc z przyjemnością przeczytałem Twoją relację. Cieszę się, że wspominasz o "Licencji na uwodzenie". Spacerując ulicami Monte-Carlo, próbowałem odnaleźć miejsca uwiecznione w filmie, ale nie odnalazłem nigdzie tego, gdzie kręcona była scena z upozorowanym napadem. Być może Tobie się udało?
OdpowiedzUsuńHmm dobre pytanie :D Przyznaję, że nie szukałam miejsc z filmu, ale jak obejrzę go następnym razem (co za pewne nastąpi lada dzień) to przyjrzę się uważnie i dam znać czy tam dotarłam :)
UsuńAż tak uwielbiasz ten film? W takim razie czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się z bardzo pozytywnymi momentami mojego życia, więc z przyjemnością do niego wracam ;)
Usuń