"SMYCZ" - DOBITNIE LECZ Z HUMOREM O LUDZKICH SŁABOŚCIACH


Jak już wielokrotnie wspominałam rok 2016 ogłosiłam rokiem osobistego, rozwoju kulturalnego. Jego jałowy w tej kwestii poprzednik nie spisał się najlepiej i przy końcowym podsumowaniu pustki w kategorii kulturalnej zawstydzająco mieniły się wśród innych zapisków. Nie wszyscy preferują spędzanie sobotnich wieczorów w teatrze aczkolwiek dla mnie jest to najwyższa forma relaksu połączonego z poszukiwaniem inspiracji. Smycz w reżyserii Natalii Korczakowskiej chciałam zobaczyć już dawno, ale było tak wiele ważnych spraw siedzących na  moich barkach i chcących wejść na czubek głowy, że wizyta w teatrze zawsze była zmuszona  czemuś ustąpić. Na szczęście od czego są przyjaciele i ich moc motywacji! W zeszłą sobotę zostawiając cały "plan działania" z dala od sceny kameralnej mogłam w końcu zobaczyć intrygujący mnie spektakl.
  

Smycz wyreżyserowana przez Natalię Korczakowską to spektakl wyjątkowy bowiem blisko osiem postaci gra wyłącznie jeden aktor - fenomenalny Bartosz Porczyk, który od 2006 roku związany jest z Teatrem Polskim we Wrocławiu. Przedstawienie zainspirowane było piosenką zespołu Maanam pt. Smycz. Według opisu tytuł spektaklu ma symbolizować zniewolenie współczesnego człowieka po przez jego uzależnienia. Jednakże dla mnie jako odbiorcy była to raczej opowieść o ludzkiej słabości wobec przeróżnych pokus, a także samego świata. Być może te dwa wyjaśnienia brzmią podobnie, ale sprawne oko (a może powinnam użyć słowa: dusza?) wyczuje różnicę. 

Spektakl rozpoczyna trudny do interpretacji monolog, który mnie osobiście przeraził, a konkretnie przypuszczenie, że całość okaże się równie zawiła. Jednak w niedługim czasie rozpoczyna się akcja i żywa, bardzo emocjonalna gra. Aktor w zaskakującym tempie wciela się w kolejne postacie i nie opuszczając sceny zmienia swoją charakterystykę. Począwszy od cwaniakowatego włamywacza przez pracoholika, klienta sklepu, niezbyt lotnego partnera, zakochanego nastolatka, aż do człowieka-małpy, surowego księdza, na zabawnej prostytutce poprzestając. Ta niesamowita ewolucja postaci wprawia człowieka w pewnego rodzaju pozytywne zagubienie i oczekiwanie na dalszą reakcję. Bartosz Porczyk w rewelacyjny sposób wcielił się w każdego z bohaterów i na próżno było szukać poprzedników w nowym charakterze. Aktor grał całym sobą: głosem, ciałem, twarzą, a nawet oczami! Pierwszy raz w życiu widziałam na scenie taką emocjonalność. Dodatkowo spektakl przyozdobiono wieloma kultowymi piosenkami, które Bartosz Porczyk zaśpiewał równie fenomenalnie. Człowiek renesansu chciałoby się rzec. Ponadto kilkakrotnie zdarzyło się, że aktor wtrącał wypowiedzi nie pojawiające się w scenariuszu co mogliśmy dostrzec dzięki angielskim napisom wyświetlanym we wnętrzu sceny. Każde wtrącenie zostało docenione przez publikę bowiem trudno było przejść obojętnie wobec dowcipnych  dodatków.

Tego typu spektakl wymaga wybrania swojego faworyta nie wśród aktorów, a bohaterów. Moim zdecydowanym ulubieńcem okazała się trudniąca w prostytucji Margaret. Była to już ostatnia i zarazem najzabawniejsza z postaci. Przyznaję, że biegający po scenie w kilkunastocentymetrowych szpilkach aktor zawstydziłby niejedną kobietę obecną na sali. Jednakże wybrałam ten fragment nie tylko ze względu na humor, ale emocjonalny kontrast jaki zafundowali widzom twórcy. Zabawne, przepełnione śmiechem sceny zostały zestawione z tragicznym wyznaniem z życia Margaret. Na sali zapadła głucha, bolesna cisza zupełnie jakby historia wydarzyła się naprawdę. Przez dobre kilka minut widownia nie ośmieliła zaśmiać się nawet na naprawdę dowcipnej wypowiedzi. A spektakl powoli dobiegał już końca i pewnie nie zaskoczę Was mówiąc, że zwieńczyły go owacje na stojąco...

Reasumując Smycz była jednym z lepszych spektakli jakie miałam okazję zobaczyć w swoim życiu. Niezwykle zabawny, inteligenty i emocjonalny spektakl przepełniony inspirującymi sentencjami dopieszczony rewelacyjną grą aktorską i muzyką na wysokim poziomie. Jeśli tylko macie okazję obejrzeć tę perełkę Teatru Polskiego gorąco Was do tego zachęcam.


Mieliście okazje zobaczyć tę sztukę, jak ją odebraliście? Lubicie tego typu spektakle i wizyty w teatrze? Piszcie koniecznie, jestem bardzo ciekawa waszych odczuć. 
_____________________________________________________________________________

Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostszego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 

49 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie, że realizujesz cele, które sobie wcześniej wybrałaś. To świadczy o Twojej determinacji i poświęceniu. 2016 rok, rokiem kulturalnym - bardzo fajny pomysł.
    Doświadczenia z teatru to już coś, sama chciałabym chodzić na tego typu wykonania no ale cóż... Brak czasu, odpowiedniej osoby do tego też niestety robi swoje.
    Pozdrawiam kreatywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że samodzielne przeżywanie sztuki również może być ciekawym doświadczeniem :)

      Również pozdrawiam kreatywnie :)

      Usuń
  2. Już z samego opisu wnioskuję, że musiało to być spektakularne widowisko. Pasjonuję się teatrem i amatorsko grywam w różnych spektaklach, dlatego też zdaję sobie sprawę, jak wymagającego zadania podjął się aktorom, odnosząc, jak widać, ogromny sukces. Tylko pozazdrościć możliwości obejrzenia sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę ogromnie tej możliwości gry w teatrze, wieki temu jeszcze jako dziecko należałam do grupy teatralnej domu kultury, szybko mi się znudziło, ale dziś bardzo żałuję, że ta przygoda dobiegła końca.

      Usuń
  3. Już po Twoim opisie jestem pod wrażeniem aktorstwa pana Porczyka, bo takiemu wyzwaniu nie podołałby każdy.
    Zgadzam się, że pokusy mogą nami zawładnąć na tyle, na ile my sami im pozwolimy, nie obarczajmy pokus winą za naszą słabość charakteru lub brak silnej woli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartosz Porczyk to bez wątpienia ogromny atut Teatru Polskiego we Wrocławiu :)

      Usuń
  4. Niestety nie miałam okazji zobaczyć tego spektaklu, a szkoda, bo kocham teatr. Moim zdaniem to cudowny sposób spędzania wolnego czasu. Ech, gdybym tylko mogla być w teatrze częściej...
    http://would-be-vikings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ubolewam, że nie pojawiam się w nim częściej, ale nowe, interesujące mnie sztuki wchodzą zwykle co 1,5-2 miesiące, więc czasem warto poczekać :)

      Usuń
  5. Bardzo lubię wizyty w teatrze, w operze i różnych studiach. O tej sztuce słyszę pierwszy raz, ale wydaje się być bardzo interesująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właściwie brzmi całkiem ciekawie, pewnie gdybym zdobyła w jakiś tajemny sposób bilety, poszłabym z chęcią. W ogóle mam wrażenie, chyba trochę bezpodstawne, gdyż w tym zakresie nie mam żadnego doświadczenia, że monodramy są jednak niezwykle intrygujące i interesujące. Chciałabym kiedyś zobaczyć jakiś dobry monodram.
    Ostatnio co jestem w teatrze, to pod koniec spektaklu następują owacje na stojąco. Nie wiem co o tym sądzić, ale właściwie to przecież dobrze :D
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście pierwszy raz miałam okazje zobaczyć takie owacje na stojąco i również dołączyłam. Wydaje mi się, że to chyba największe wynagrodzenie dla aktora :)

      Usuń
  7. Niestety nie oglądałam nigdy tego spektaklu. A szkoda, bo wydaje się fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezaprzeczalnie teraz ma swój urok i ten szczególny klimat... :) Skoro sztuka ciekawa to też chętnie bym się wybrała. Tym bardziej, że wszystkie role gra jeden aktor więc musi być na co popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie byłam w teatrze. Za to b. cenię aktorów teatralnych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstyd mi, ale coraz rzadziej chodzę do teatru, chyba to z wygodnictwa i lenistwa. Wiecznie sobie obiecuję, że zmienię to, a potem znowu kolejny wypad odkładam w czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurczę, jeden aktor grał osiem, całkowicie różnych postaci? Powiem Ci, że zaintrygowałaś mnie swoją recenzją, co do postaci Margaret to na pewno musiała być jedną z lepszych. Poza tym, jako, że Wrocław jest moim "drugim domem" to z pewnością sprawdzę daty tego spektaklu, grają go jeszcze?

    http://crafty-zone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak! "Smycz" to można by rzecz perełka Teatru Polskiego we Wrocławiu, więc wątpię by przez najbliższe lata zeszła z repertuaru ;)

      Usuń
  12. Rok rozwoju kulturalnego? Jak to poważnie brzmi. Zobowiązująco.
    Częściej bywam w Kinie niźli w Teatrze. Może dlatego, że do Kina można pójść z marszu?
    Porczyka znam z "Miasta 44" - to za mało, aby wyrobić sobie zdanie. Gdyby znowu zagrał gościnnie w Warszawie to z pewnością bym poszła.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do kina również lubię chodzić, ale preferuję kina studyjne i mniej komercyjne. Uwielbiam Nowe Horyzonty, często puszczają filmy niszowe i dające do myślenia :)

      Usuń
  13. Ostatnio w teatrze byłam na dziecinnej sztuce jakoś pod koniec lutego. Mąż miał bilety na koniec kwietnia do teatru ale spieprzył sprawę ;/ Sama przed chwilą przeglądałam teatr i nie ma miejsc na nic, przez co ubolewam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety bilety schodzą w zaskakującym tempie zwłaszcza na te popularniejsze sztuki...

      Usuń
  14. chyba tez wybrałabym prostytutkę, moja spaczona głowa XD
    kurcze, wieki nie byłam w teatrze, w sumie to byłam chyba tylko dwa razy. raz za dzieciaka i raz w gimnazjum :<

    OdpowiedzUsuń
  15. chodź wołać z nami wiosnę, zapraszamy! a jak już się zdecydujesz to koniecznie podziel się linkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety nie widziałam, a szkoda, bo smakowicie zachęciłaś :) Uwielbiam teatr, choć nie bywam tam tak często jakbym chciała, tylko w miarę możliwości. Osobiście polecam "Korzeniec". Był też w teatrze tv, choć to oczywiście nie to samo co prawdziwe teatralne deski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Korzeńcu" jeszcze nie słyszałam, ale z przyjemnością się zapoznam. Dziękuję bardzo za polecenie! :))

      Usuń
  17. Dawno nie odwiedzalam zadnego teatru, glownie przerzuciłam sie na kino, ale czas najwyzszy to zmienic :)

    http://wooho11.blogspot.com Zapraszam :) zaobserwuj jak Ci sie spodoba, dopiero zaczynam i to dla mnie ogromna motywacja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie grają tej sztuki w moim mieście, ale wiem co czujesz, pisząc o wieczorze w teatrze! Uwielbiam, wręcz kocham! :) Nie chodzę za często na spektakle, z powodu baku gotówki, dlatego każda wizyta tam jest dla mnie czymś wyjątkowym :) No i mam to szczęście mieć chłopaka aktora amatora, który od czasu do czasu zabiera mnie na swoje występy! :) Aktualnie mamy zamiar wybrać się na "Sąsiadów"! Podobno znana w świecie i ceniona sztuka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety kultura bywa droga, a w teatrach nie przewidują rezygnacji to oczywiście zrozumiałe, ale jednak rezerwując z takim wyprzedzeniem ciężko przewidzieć co się stanie. Pozazdrościć takiego chłopaka :))

      Usuń
  19. Mam spore opóźnienie w przebywaniu u Innych a tym bardziej napisaniu czegoś od siebie a nie lubię napisać byle czego - wychodzę z założenia, że to nie o to chodzi w komentarzach, zwłaszcza pod postami osoby, która każde zdanie ubiera w piękny strój i posyła w świat. Nie ustosunkuję się do sztuki o której pisałaś. Wstyd mi, bo tak naprawdę byłam tylko na jednej w całym mym życiu. Wstyd ale i szkoda, bo teatr uwielbiam. Tym mocniej cieszy fakt, kiedy czyta się o Twoim postanowieniu - zwłaszcza, że to nie tylko siła woli ale i finansów. Trzymam kciuki za pozostanie wierną kulturze i z przyjemnością będę czytać co by chociaż w takiej postacie być na bieżąco tego co mi umyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem doskonale, wychodzę z podobnego założenia w kwestii komentarzy :)

      Usuń
  20. Lubię wizyty w teatrze jednak nie bywam tam często - w moim mieście raczej trudno o spektakle. Jednak ostatnio wybrałam się z klasą na Wesele i muszę przyznać, że spodobało mi się, choć to nie ten sam efekt jak spektakle np. w Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że sztuka wywarła pozytywne wrażenie :)

      Usuń
  21. Oo to wybrałaś się na naprawdę ciekawy i pełen emocji spektakl :) Ja tylko raz byłam w Teatrze Narodowym w Warszawie i bardzo dobrze wspominam ten czas, chciałbym się kiedy wybrać do teatru kwadrat, ale jakoś narazie nie jest mi po drodze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę właśnie ludziom z Warszawy tylu teatrów, kwadrat też bym chętnie odwiedziła :)

      Usuń
  22. Nie pamiętam kiedy byłam w teatrze. Dawno temu. Ale cieszy mnie fakt, że "inwestujesz" w swój rozwój kulturalny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja regularnie jestem w teatrze, w mojej Bydgoszczy jest przewspaniała ekipa aktorów :) A w temacie Maanamu pieśń ta, to był mój hit, kojarzy mi się bardzo fetyszowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Raczej nie chodzę do teatru, mam co prawda jeden w swoim mieście, ale jest to raczej teatrzyk. Do dużego miasta mam daleko, najbliżej Wrocław do którego mam niecałe 100 kilometrów. Słabo. W prawdziwym teatrze nigdy nie byłam, ale bardzo bym chciała. Też myślę że uzależnienie a słabość, to dwie zupełnie różne rzeczy, chodź linia je dzieląca jest bardzo cienka. Możemy mieć słabość do konkretnego przykładu: ciasta, papierosków, do jakieś osoby. Nie którzy nie odróżniają słabości od uzależnienia, bo mogą już być uzależnieni i wciąż nazywać to swoją słabością. Podziwiam pana, który zagrał osiem postaci. Nie wiem czy ja dałabym radę wcielić się w więcej niż jedną. Prawdziwy talent i pasja. Spektakl musiał być wspaniały, staram się to sobie wyobrazić i zazdroszczę, że masz możliwość uczęszczania do teatru :)
    pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bardzo mądrze napisane jest cienka linia między słabością, a uzależnieniem...

      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  25. ojjj...dawno nie byłam w teatrze:( przeważnie do kina chodzę ... chyba czas troszkę to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo poważne wyzwanie zagrać tylu bohaterów! Super, że trzymasz się swojego postanowienia. Trochę zraziłam się do teatru w moim mieście, coraz to nowsza sztuka była bardziej kontrowersyjna, przerażająca, ludzie wychodzili w połowie spektaklu. Dlatego ostatni raz w teatrze byłam pół roku temu na sztuce w mniejszej salce i miałam pewność, że nie będzie to jakaś nowatorska sztuka, którą niekoniecznie chciałabym oglądać. Podobało mi się aczkolwiek i tak wolę kino od teatru. Najpozytywniejsze wspomnienia z teatrem mam z okresu dzieciństwa. Na sztuce o Rumcajsie byłam dwa razy :) Bardzo podobał mi się też "Mały książę". Pomimo tego, że wiekiem już nie pasuję, chciałabym się wybrać do teatru lalek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ch"Małego księcia" obejrzałabym z wielką przyjemnością :)

      Usuń
  27. Kiedy to ja wybrałam się do teatru? Kurcze, wstyd się przyznać, ale nie pamiętam :( Chyba powinnam nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak mieszkałam w małym mieście to opcja wyjścia do teatru wypadała z gry, dlatego jeździłam głównie do Warszawy na spektakle. Dziś kiedy mieszkam w większym mieście zupełnie zapominam o takich wypadach, mimo że najbliższy teatr mam zaraz pod nosem ;x Paradoks życia. Czas najwyższy się wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie słyszałam o tej sztuce, w teatrze ostatnio dawno byłam, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  30. Tyle razy chciałam iść do teatru na jakąś sztukę, ale zazwyczaj mam problem z tym, że... Nie wiem, co wybrać :D Boję się, że coś będzie dla mnie niezrozumiałe, albo tematyka nie będzie taka, o jakiej myślałam :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Sama niestety ostatni raz w teatrze byłam już dawno temu :/ Ten spektakl wydaje się naprawdę ciekawy, a że jedna osoba potrafiła wcielić się w tyle różnorodnych postaci w tak krótkim czasie to już całkowicie godne podziwu :)

    OdpowiedzUsuń
  32. "Smycz" widziałam we Wrocławiu jakieś 6 lat temu.
    Porczyk mnie wtedy połknął i przeżuł. mentalnie.
    ciekawam, czy dziś byłabym równie zachwycona? ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane



"SMYCZ" - DOBITNIE LECZ Z HUMOREM O LUDZKICH SŁABOŚCIACH


Jak już wielokrotnie wspominałam rok 2016 ogłosiłam rokiem osobistego, rozwoju kulturalnego. Jego jałowy w tej kwestii poprzednik nie spisał się najlepiej i przy końcowym podsumowaniu pustki w kategorii kulturalnej zawstydzająco mieniły się wśród innych zapisków. Nie wszyscy preferują spędzanie sobotnich wieczorów w teatrze aczkolwiek dla mnie jest to najwyższa forma relaksu połączonego z poszukiwaniem inspiracji. Smycz w reżyserii Natalii Korczakowskiej chciałam zobaczyć już dawno, ale było tak wiele ważnych spraw siedzących na  moich barkach i chcących wejść na czubek głowy, że wizyta w teatrze zawsze była zmuszona  czemuś ustąpić. Na szczęście od czego są przyjaciele i ich moc motywacji! W zeszłą sobotę zostawiając cały "plan działania" z dala od sceny kameralnej mogłam w końcu zobaczyć intrygujący mnie spektakl.
  

Smycz wyreżyserowana przez Natalię Korczakowską to spektakl wyjątkowy bowiem blisko osiem postaci gra wyłącznie jeden aktor - fenomenalny Bartosz Porczyk, który od 2006 roku związany jest z Teatrem Polskim we Wrocławiu. Przedstawienie zainspirowane było piosenką zespołu Maanam pt. Smycz. Według opisu tytuł spektaklu ma symbolizować zniewolenie współczesnego człowieka po przez jego uzależnienia. Jednakże dla mnie jako odbiorcy była to raczej opowieść o ludzkiej słabości wobec przeróżnych pokus, a także samego świata. Być może te dwa wyjaśnienia brzmią podobnie, ale sprawne oko (a może powinnam użyć słowa: dusza?) wyczuje różnicę. 

Spektakl rozpoczyna trudny do interpretacji monolog, który mnie osobiście przeraził, a konkretnie przypuszczenie, że całość okaże się równie zawiła. Jednak w niedługim czasie rozpoczyna się akcja i żywa, bardzo emocjonalna gra. Aktor w zaskakującym tempie wciela się w kolejne postacie i nie opuszczając sceny zmienia swoją charakterystykę. Począwszy od cwaniakowatego włamywacza przez pracoholika, klienta sklepu, niezbyt lotnego partnera, zakochanego nastolatka, aż do człowieka-małpy, surowego księdza, na zabawnej prostytutce poprzestając. Ta niesamowita ewolucja postaci wprawia człowieka w pewnego rodzaju pozytywne zagubienie i oczekiwanie na dalszą reakcję. Bartosz Porczyk w rewelacyjny sposób wcielił się w każdego z bohaterów i na próżno było szukać poprzedników w nowym charakterze. Aktor grał całym sobą: głosem, ciałem, twarzą, a nawet oczami! Pierwszy raz w życiu widziałam na scenie taką emocjonalność. Dodatkowo spektakl przyozdobiono wieloma kultowymi piosenkami, które Bartosz Porczyk zaśpiewał równie fenomenalnie. Człowiek renesansu chciałoby się rzec. Ponadto kilkakrotnie zdarzyło się, że aktor wtrącał wypowiedzi nie pojawiające się w scenariuszu co mogliśmy dostrzec dzięki angielskim napisom wyświetlanym we wnętrzu sceny. Każde wtrącenie zostało docenione przez publikę bowiem trudno było przejść obojętnie wobec dowcipnych  dodatków.

Tego typu spektakl wymaga wybrania swojego faworyta nie wśród aktorów, a bohaterów. Moim zdecydowanym ulubieńcem okazała się trudniąca w prostytucji Margaret. Była to już ostatnia i zarazem najzabawniejsza z postaci. Przyznaję, że biegający po scenie w kilkunastocentymetrowych szpilkach aktor zawstydziłby niejedną kobietę obecną na sali. Jednakże wybrałam ten fragment nie tylko ze względu na humor, ale emocjonalny kontrast jaki zafundowali widzom twórcy. Zabawne, przepełnione śmiechem sceny zostały zestawione z tragicznym wyznaniem z życia Margaret. Na sali zapadła głucha, bolesna cisza zupełnie jakby historia wydarzyła się naprawdę. Przez dobre kilka minut widownia nie ośmieliła zaśmiać się nawet na naprawdę dowcipnej wypowiedzi. A spektakl powoli dobiegał już końca i pewnie nie zaskoczę Was mówiąc, że zwieńczyły go owacje na stojąco...

Reasumując Smycz była jednym z lepszych spektakli jakie miałam okazję zobaczyć w swoim życiu. Niezwykle zabawny, inteligenty i emocjonalny spektakl przepełniony inspirującymi sentencjami dopieszczony rewelacyjną grą aktorską i muzyką na wysokim poziomie. Jeśli tylko macie okazję obejrzeć tę perełkę Teatru Polskiego gorąco Was do tego zachęcam.


Mieliście okazje zobaczyć tę sztukę, jak ją odebraliście? Lubicie tego typu spektakle i wizyty w teatrze? Piszcie koniecznie, jestem bardzo ciekawa waszych odczuć. 
_____________________________________________________________________________

Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostszego!  Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz  FANPAGE'U i INSTAGRAMIE 

Share This Article:

, , , , , , ,

CONVERSATION

49 komentarze :

  1. Bardzo fajnie, że realizujesz cele, które sobie wcześniej wybrałaś. To świadczy o Twojej determinacji i poświęceniu. 2016 rok, rokiem kulturalnym - bardzo fajny pomysł.
    Doświadczenia z teatru to już coś, sama chciałabym chodzić na tego typu wykonania no ale cóż... Brak czasu, odpowiedniej osoby do tego też niestety robi swoje.
    Pozdrawiam kreatywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że samodzielne przeżywanie sztuki również może być ciekawym doświadczeniem :)

      Również pozdrawiam kreatywnie :)

      Usuń
  2. Już z samego opisu wnioskuję, że musiało to być spektakularne widowisko. Pasjonuję się teatrem i amatorsko grywam w różnych spektaklach, dlatego też zdaję sobie sprawę, jak wymagającego zadania podjął się aktorom, odnosząc, jak widać, ogromny sukces. Tylko pozazdrościć możliwości obejrzenia sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę ogromnie tej możliwości gry w teatrze, wieki temu jeszcze jako dziecko należałam do grupy teatralnej domu kultury, szybko mi się znudziło, ale dziś bardzo żałuję, że ta przygoda dobiegła końca.

      Usuń
  3. Już po Twoim opisie jestem pod wrażeniem aktorstwa pana Porczyka, bo takiemu wyzwaniu nie podołałby każdy.
    Zgadzam się, że pokusy mogą nami zawładnąć na tyle, na ile my sami im pozwolimy, nie obarczajmy pokus winą za naszą słabość charakteru lub brak silnej woli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartosz Porczyk to bez wątpienia ogromny atut Teatru Polskiego we Wrocławiu :)

      Usuń
  4. Niestety nie miałam okazji zobaczyć tego spektaklu, a szkoda, bo kocham teatr. Moim zdaniem to cudowny sposób spędzania wolnego czasu. Ech, gdybym tylko mogla być w teatrze częściej...
    http://would-be-vikings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ubolewam, że nie pojawiam się w nim częściej, ale nowe, interesujące mnie sztuki wchodzą zwykle co 1,5-2 miesiące, więc czasem warto poczekać :)

      Usuń
  5. Bardzo lubię wizyty w teatrze, w operze i różnych studiach. O tej sztuce słyszę pierwszy raz, ale wydaje się być bardzo interesująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właściwie brzmi całkiem ciekawie, pewnie gdybym zdobyła w jakiś tajemny sposób bilety, poszłabym z chęcią. W ogóle mam wrażenie, chyba trochę bezpodstawne, gdyż w tym zakresie nie mam żadnego doświadczenia, że monodramy są jednak niezwykle intrygujące i interesujące. Chciałabym kiedyś zobaczyć jakiś dobry monodram.
    Ostatnio co jestem w teatrze, to pod koniec spektaklu następują owacje na stojąco. Nie wiem co o tym sądzić, ale właściwie to przecież dobrze :D
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście pierwszy raz miałam okazje zobaczyć takie owacje na stojąco i również dołączyłam. Wydaje mi się, że to chyba największe wynagrodzenie dla aktora :)

      Usuń
  7. Niestety nie oglądałam nigdy tego spektaklu. A szkoda, bo wydaje się fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezaprzeczalnie teraz ma swój urok i ten szczególny klimat... :) Skoro sztuka ciekawa to też chętnie bym się wybrała. Tym bardziej, że wszystkie role gra jeden aktor więc musi być na co popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie byłam w teatrze. Za to b. cenię aktorów teatralnych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstyd mi, ale coraz rzadziej chodzę do teatru, chyba to z wygodnictwa i lenistwa. Wiecznie sobie obiecuję, że zmienię to, a potem znowu kolejny wypad odkładam w czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurczę, jeden aktor grał osiem, całkowicie różnych postaci? Powiem Ci, że zaintrygowałaś mnie swoją recenzją, co do postaci Margaret to na pewno musiała być jedną z lepszych. Poza tym, jako, że Wrocław jest moim "drugim domem" to z pewnością sprawdzę daty tego spektaklu, grają go jeszcze?

    http://crafty-zone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak! "Smycz" to można by rzecz perełka Teatru Polskiego we Wrocławiu, więc wątpię by przez najbliższe lata zeszła z repertuaru ;)

      Usuń
  12. Rok rozwoju kulturalnego? Jak to poważnie brzmi. Zobowiązująco.
    Częściej bywam w Kinie niźli w Teatrze. Może dlatego, że do Kina można pójść z marszu?
    Porczyka znam z "Miasta 44" - to za mało, aby wyrobić sobie zdanie. Gdyby znowu zagrał gościnnie w Warszawie to z pewnością bym poszła.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do kina również lubię chodzić, ale preferuję kina studyjne i mniej komercyjne. Uwielbiam Nowe Horyzonty, często puszczają filmy niszowe i dające do myślenia :)

      Usuń
  13. Ostatnio w teatrze byłam na dziecinnej sztuce jakoś pod koniec lutego. Mąż miał bilety na koniec kwietnia do teatru ale spieprzył sprawę ;/ Sama przed chwilą przeglądałam teatr i nie ma miejsc na nic, przez co ubolewam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety bilety schodzą w zaskakującym tempie zwłaszcza na te popularniejsze sztuki...

      Usuń
  14. chyba tez wybrałabym prostytutkę, moja spaczona głowa XD
    kurcze, wieki nie byłam w teatrze, w sumie to byłam chyba tylko dwa razy. raz za dzieciaka i raz w gimnazjum :<

    OdpowiedzUsuń
  15. chodź wołać z nami wiosnę, zapraszamy! a jak już się zdecydujesz to koniecznie podziel się linkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety nie widziałam, a szkoda, bo smakowicie zachęciłaś :) Uwielbiam teatr, choć nie bywam tam tak często jakbym chciała, tylko w miarę możliwości. Osobiście polecam "Korzeniec". Był też w teatrze tv, choć to oczywiście nie to samo co prawdziwe teatralne deski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Korzeńcu" jeszcze nie słyszałam, ale z przyjemnością się zapoznam. Dziękuję bardzo za polecenie! :))

      Usuń
  17. Dawno nie odwiedzalam zadnego teatru, glownie przerzuciłam sie na kino, ale czas najwyzszy to zmienic :)

    http://wooho11.blogspot.com Zapraszam :) zaobserwuj jak Ci sie spodoba, dopiero zaczynam i to dla mnie ogromna motywacja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie grają tej sztuki w moim mieście, ale wiem co czujesz, pisząc o wieczorze w teatrze! Uwielbiam, wręcz kocham! :) Nie chodzę za często na spektakle, z powodu baku gotówki, dlatego każda wizyta tam jest dla mnie czymś wyjątkowym :) No i mam to szczęście mieć chłopaka aktora amatora, który od czasu do czasu zabiera mnie na swoje występy! :) Aktualnie mamy zamiar wybrać się na "Sąsiadów"! Podobno znana w świecie i ceniona sztuka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety kultura bywa droga, a w teatrach nie przewidują rezygnacji to oczywiście zrozumiałe, ale jednak rezerwując z takim wyprzedzeniem ciężko przewidzieć co się stanie. Pozazdrościć takiego chłopaka :))

      Usuń
  19. Mam spore opóźnienie w przebywaniu u Innych a tym bardziej napisaniu czegoś od siebie a nie lubię napisać byle czego - wychodzę z założenia, że to nie o to chodzi w komentarzach, zwłaszcza pod postami osoby, która każde zdanie ubiera w piękny strój i posyła w świat. Nie ustosunkuję się do sztuki o której pisałaś. Wstyd mi, bo tak naprawdę byłam tylko na jednej w całym mym życiu. Wstyd ale i szkoda, bo teatr uwielbiam. Tym mocniej cieszy fakt, kiedy czyta się o Twoim postanowieniu - zwłaszcza, że to nie tylko siła woli ale i finansów. Trzymam kciuki za pozostanie wierną kulturze i z przyjemnością będę czytać co by chociaż w takiej postacie być na bieżąco tego co mi umyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem doskonale, wychodzę z podobnego założenia w kwestii komentarzy :)

      Usuń
  20. Lubię wizyty w teatrze jednak nie bywam tam często - w moim mieście raczej trudno o spektakle. Jednak ostatnio wybrałam się z klasą na Wesele i muszę przyznać, że spodobało mi się, choć to nie ten sam efekt jak spektakle np. w Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że sztuka wywarła pozytywne wrażenie :)

      Usuń
  21. Oo to wybrałaś się na naprawdę ciekawy i pełen emocji spektakl :) Ja tylko raz byłam w Teatrze Narodowym w Warszawie i bardzo dobrze wspominam ten czas, chciałbym się kiedy wybrać do teatru kwadrat, ale jakoś narazie nie jest mi po drodze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę właśnie ludziom z Warszawy tylu teatrów, kwadrat też bym chętnie odwiedziła :)

      Usuń
  22. Nie pamiętam kiedy byłam w teatrze. Dawno temu. Ale cieszy mnie fakt, że "inwestujesz" w swój rozwój kulturalny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja regularnie jestem w teatrze, w mojej Bydgoszczy jest przewspaniała ekipa aktorów :) A w temacie Maanamu pieśń ta, to był mój hit, kojarzy mi się bardzo fetyszowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Raczej nie chodzę do teatru, mam co prawda jeden w swoim mieście, ale jest to raczej teatrzyk. Do dużego miasta mam daleko, najbliżej Wrocław do którego mam niecałe 100 kilometrów. Słabo. W prawdziwym teatrze nigdy nie byłam, ale bardzo bym chciała. Też myślę że uzależnienie a słabość, to dwie zupełnie różne rzeczy, chodź linia je dzieląca jest bardzo cienka. Możemy mieć słabość do konkretnego przykładu: ciasta, papierosków, do jakieś osoby. Nie którzy nie odróżniają słabości od uzależnienia, bo mogą już być uzależnieni i wciąż nazywać to swoją słabością. Podziwiam pana, który zagrał osiem postaci. Nie wiem czy ja dałabym radę wcielić się w więcej niż jedną. Prawdziwy talent i pasja. Spektakl musiał być wspaniały, staram się to sobie wyobrazić i zazdroszczę, że masz możliwość uczęszczania do teatru :)
    pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bardzo mądrze napisane jest cienka linia między słabością, a uzależnieniem...

      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  25. ojjj...dawno nie byłam w teatrze:( przeważnie do kina chodzę ... chyba czas troszkę to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo poważne wyzwanie zagrać tylu bohaterów! Super, że trzymasz się swojego postanowienia. Trochę zraziłam się do teatru w moim mieście, coraz to nowsza sztuka była bardziej kontrowersyjna, przerażająca, ludzie wychodzili w połowie spektaklu. Dlatego ostatni raz w teatrze byłam pół roku temu na sztuce w mniejszej salce i miałam pewność, że nie będzie to jakaś nowatorska sztuka, którą niekoniecznie chciałabym oglądać. Podobało mi się aczkolwiek i tak wolę kino od teatru. Najpozytywniejsze wspomnienia z teatrem mam z okresu dzieciństwa. Na sztuce o Rumcajsie byłam dwa razy :) Bardzo podobał mi się też "Mały książę". Pomimo tego, że wiekiem już nie pasuję, chciałabym się wybrać do teatru lalek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ch"Małego księcia" obejrzałabym z wielką przyjemnością :)

      Usuń
  27. Kiedy to ja wybrałam się do teatru? Kurcze, wstyd się przyznać, ale nie pamiętam :( Chyba powinnam nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak mieszkałam w małym mieście to opcja wyjścia do teatru wypadała z gry, dlatego jeździłam głównie do Warszawy na spektakle. Dziś kiedy mieszkam w większym mieście zupełnie zapominam o takich wypadach, mimo że najbliższy teatr mam zaraz pod nosem ;x Paradoks życia. Czas najwyższy się wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie słyszałam o tej sztuce, w teatrze ostatnio dawno byłam, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  30. Tyle razy chciałam iść do teatru na jakąś sztukę, ale zazwyczaj mam problem z tym, że... Nie wiem, co wybrać :D Boję się, że coś będzie dla mnie niezrozumiałe, albo tematyka nie będzie taka, o jakiej myślałam :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Sama niestety ostatni raz w teatrze byłam już dawno temu :/ Ten spektakl wydaje się naprawdę ciekawy, a że jedna osoba potrafiła wcielić się w tyle różnorodnych postaci w tak krótkim czasie to już całkowicie godne podziwu :)

    OdpowiedzUsuń
  32. "Smycz" widziałam we Wrocławiu jakieś 6 lat temu.
    Porczyk mnie wtedy połknął i przeżuł. mentalnie.
    ciekawam, czy dziś byłabym równie zachwycona? ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane