"BÓG NIGDY NIE MRUGA" - 50 FELIETONÓW, 50 LEKCJI


Przez ogromny natłok obowiązków wiszących mi nad głową, w tym miesiącu posty ukazywały się nieco rzadziej. Kolejne tygodnie zapowiadają się jednak luźniej, toteż mam nadzieję powrócić do stałego harmonogramu publikowania wpisów (środy i soboty). To tyle słowem wstępu. A dziś przychodzę do Was z recenzją książki, która klimatem wpasowuje się w serię "czytadeł dla duszy". Nie jest to jednak kolejny poradnik usiłujący odpowiedzieć nam na pytanie "Jak żyć?". Pięćdziesiąt felietonów, nazwanych przez autorkę i wydawcę książki lekcjami, to tak naprawdę realne historie pokazujące, że przy odrobinie silnej woli jesteśmy w stanie przetrwać o wiele więcej niż się nam wydaje.

Niedługo miną dwa lata odkąd polska blogosfera pokochała książkę Reginy Brett pt. Jesteś cudem. Praktycznie każda bloggerka zapewniała mnie i resztę swoich czytelników, że to absolutny hit, którego nie może zabraknąć w naszej osobistej biblioteczce. Ponieważ lubię być na czasie z książkowymi nowościami zaczęłam zgłębiać temat, ale że mam sceptyczne nastawienie do lektur mających uzmysłowić mi jak bardzo wyjątkowa jestem (a w tym przypadku cudowna) to szybko go zamknęłam. I pozostawiłam takim, aż do początku tegorocznej jesieni kiedy towarzysząca mi chandra okazała się wyjątkowo nieznośna. Którejś niedzieli snułam się po domu jak cień i szukając zajęcia zaczęłam przeglądać blogowe recenzje książek. Nadal nastawiona negatywnie do Jesteś cudem minęłam ją ponownie, to samo tyczy się pozycji Bóg zawsze znajdzie ci pracę (tej samej autorki), w końcu na razie mam na głowie szkołę. I tak zjeżdżając w dół wpadłam na trzecią książkę Reginy Brett pt. Bóg nigdy nie mruga, reklamowanej jako pięćdziesiąt lekcji na trudniejsze chwile. Zważywszy na moją jesienną chandrę doszłam do wniosku, że z chęcią zanurzę się w lekturze czytadła dla duszy. 

Lekcja 18 była zdecydowania skierowana do mnie

Wiara to bardzo indywidualna kwestia, religia zaś trudny temat, na który zbyt wielu ludzi, miało zbyt wiele do powiedzenia, przez co na pewno kilku potencjalnych czytelników może odstraszać słowo "Bóg" w tytule. Przyznaję, że ja sama podchodziłam do książki nieco niepewnie obawiając się serii reprymend i przestróg. Nic bardziej mylnego. Owszem, lektura nawiązuje do spraw wiary, ale w sposób nienachalny i bardzo przystępny; nie zmusza, nie zachęca, po prostu proponuje nie precyzując żadnego, konkretnego kierunku. Ale kwestia religii to temat epizodyczny, bo książka jest tak  naprawdę o życiu, jakkolwiek kolokwialnie to nie zabrzmi.  

Za każdym razem kiedy zabierałam się za książkę z serii czytadeł dla duszy zastanawiało mnie kim jest, a może bardziej za kogo się uważa autor by twierdzić, że do szczęścia jest nam potrzebna wyłącznie wysoko uniesiona głowa i szeroki uśmiech. Przyznaję, że takie banały doprowadzają mnie do szału, toteż nigdy nie dobrnęłam do końca podobnego poradnika. Ale Regina Brett okazała się być inna niż jej poprzednicy. Dlaczego? Bo swoimi felietonami udowodniła, że zna życie i wie, że nie istnieje przepis na przetrwanie go bez bólu. Autorka od zawsze uważała, że w chwili, w której pojawiła się na świecie Bóg mrugnął i nie dostrzegł momentu jej narodzin, przez co całe życie kobiety było pasmem niepowodzeń (stąd tytuł książki). Regina urodziła się w biednej, wielodzietnej rodzinie. Jako początkująca studentka zaszła w ciążę z nieodpowiednim mężczyzną i wychowywała samotnie córkę. Przez kolejne lata chwytała się każdej pracy mogącej zapewnić jej i dziecku jako taki byt. Wpadała z jednego beznadziejnego związku w drugi i tak, aż do momentu spotkania z jej przyszłym mężem. Wydawać by się mogło, że Regina w końcu odnalazła szczęście, ale los szykował dla niej jeszcze inne trudności. Niedługo po czterdziestych urodzinach kobieta zachorowała na raka, w wyniku czego straciła obie piersi. Przeżyła chorobę, a dziś pisze i w ten sposób udziela wsparcia innym ludziom. 

Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i momentami czytając o przejściach Reginy, a także losach jej przyjaciół i rodziny oczy zachodziły mi łzami. Słowo przygoda tu nie pasuje, ale chwile spędzone z lekturą były naprawdę czymś niesamowitym. To co spodobało mi się w Bóg nigdy nie mruga, najbardziej, to chyba fakt, że autorka nie przedstawiła mi żadnej prawdy objawionej, a jednak potrafiła dogłębnie poruszyć i zmusić mnie do zadumy. Regina Brett nie udaje, że znalazła przepis na życie i że świat jest idealny, ona po prostu opowiada o swoich sposobach na uporanie się z kłodami jakie los rzucił jej pod nogi. Tym samym motywuje czytelników by oni również nauczyli się walczyć z przeciwnościami, niekoniecznie samodzielnie. Autorka nie przekreśla sensu przyjmowania pomocy, wręcz przeciwnie zachęca by umieć o nią poprosić i przyjmować, bo w dzisiejszych czasach przychodzi nam to z dużą trudnością.  Lekcja czterdziesta szósta brzmi; "Nieważne jak się czujesz: wstań, ubierz się i przyjdź gdzie trzeba" - i dokładnie tym zdaniem podsumowałabym całą ideę książki. Oczywiście nie za wszelką cenę, ale wykonując te trzy kroki wykazujemy chęć uporania się z trudnościami życia codziennego. 

Ja przy okazji tego posta chylę czoło i ogromnie dziękuję pani Brett za tak cudowne działo jakim jest Bóg nigdy nie mruga. Teraz na pewno sięgnę po kolejne książki autorki, w tym Jesteś cudem, do którego dziś jestem nastawiona zupełnie inaczej niż przed lekturą recenzowanej dziś pozycji. A Wy mieliście  już styczność z twórczością Reginy Brett? Jakie są wasze wrażenia?

Dobrego weekendu!

22 komentarze:

  1. Bardzo interesująca i rzetelna recenzja. Naprawdę zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę (mimo że z życiowych poradników już dawno wyrosłam ;-)) Jestem ciekawa, co dalej w lekcji 18. I czego dotyczą kolejne 32 felietony.
    Przy okazji zrodziła mi się taka mała refleksja - dobrze czyta się coś, co jest dobrze napisane. I wcale nie mam tu na myśli felietonów Reginy Brett :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję bardzo, to dla mnie ogromna motywacja do dalszego pisania :) A książkę jak najbardziej polecam, bo wyróżnia się wśród reszty "życiowych poradników" :)

      Usuń
  2. Świetna recenzja, widziałam książkę na jednej z wystaw, ale pomyślałam tak jak Ty, że jeszcze jeden poradnik.... Czytałam kiedyś kilka zbiorów opowiadań , które miały w tytule słowa "balsam dla duszy" i fajnie się czytało. Za Toją rekomendacją postaram się zdobyć i przeczytać. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)

      Książkę zdecydowanie polecam, myślę, że może być też świetnym prezentem świątecznym, akurat trochę refleksji na nowy rok zawsze się przyda :)

      Usuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale te książki jakoś nigdy mnie do siebie nie zachęcały. Przeczytałam w empiku nawet jeden rozdział i zamknęłam z powrotem. Nie złapało za serce.
    Teraz częściej łapię się na myśli, że może jednak się do niej przekonam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo często zrażam się do książek przeglądając je w księgarni, a potem jednak mam ochotę wrócić. Tą naprawdę Ci polecam, z każdym rozdziałem staje się coraz bardziej przystępna :)

      Usuń
  4. Kiedy czytasz właśnie taką książkę, która niezwykle do Ciebie trafia i czujesz, że w jakiś sposób Cię kształtuje, jak długo jesteś w stanie brać ją sobie do serca? Mój odwieczny problem to "krzywa zapominania". Mija czas, a przeczytane mądrości życiowe stopniowo gdzieś mi wyparowują z głowy. Masz jakiś sposób, by im na to nie pozwolić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawe pytanie :) Szczerze mówiąc, jeżeli jakaś książka faktycznie złapie mnie za serce to pamiętam ją przez długi, długi czas, a jeżeli przestaję wtedy czytam ponownie. Bardzo lubię również zapisywać cytaty, które wyjątkowo do mnie trafiają dzięki czemu mam moją, prywatną "skarbnicę mądrości" do której mogę zajrzeć w każdej chwili:)

      Usuń
  5. Nigdy nie czytałam tej książki, jakoś mam dziwne obawy przed wybieraniem czegoś, o czym wszędzie głośno i wszyscy muszą to mieć. Ta książka swojego czasu była must have u każdego, każdy chciał ją przeczytać i może to mnie zniechęciło. Jednak bardzo chciałabym kiedyś ją przeczytać, mam nadzieję, że w końcu się za to zabiorę :) Takie książki motywują i nakłaniają do refleksji co według mnie jest wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem, ja też podchodzę do tego rodzaju hitów z dużą dozą niechęci, ale akurat w tym przypadku cieszę się, że dałam tej książce szanse :)

      Usuń
  6. Ja właśnie zawsze mam pewną rezerwę do tego typu hitów, gdyż przez opinie ludzi mam spore oczekiwania i potem się zawodzę... także nawet nie lubię się brać za takie książki, filmy czy seriale... zazwyczaj porywam się na to dopiero po dłuższym czasie, gdy szał minie, także pewnie i na te książki się skuszę, lecz w przyszłości. Na razie poczekam, 'ochłonę', choć nie powiem, zachęciłaś mnie. Tym bardziej, że autorka jest właśnie taka doświadczona przez życie i zakładam, że wie, o czym pisze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobnie, serial "Gra o tron" postanowiłam poznać jakieś dwa lata po tym jak cały świat oszalał na jego punkcie ;) Ale czasem warto jest przeczekać ten etap największego zachwytu, żeby spojrzeć z dystansu.

      Usuń
  7. Niestety nigdy się nie spotkałam z jej twórczością a szkoda bo z tego co widzę to pisze bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli będziesz kiedyś miała okazję to bardzo polecam :)

      Usuń
  8. Słyszałam "ohy i ahy" na temat tej książki, póki co jednak omijam ją i dobrze mi z tym... Nie lubię takiej tematyki, nie czuję się z nią na tyle obyta by sobie ją czytać do poduszki... Może jestem dziwna, może za mało dojrzała... Sama się zdecydować nie umiem, haha. Pewnie kiedyś dojrzeję, żeby ją przeczytać.... Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie normalne, kto powiedział, że wszystkim ma się podobać to samo ;)

      Usuń
  9. Widziałam tę książkę na sklepowych witrynach i stwierdziłam, że bez sensu ją kupować, skoro to poradnik jak każdy inny. Ale poczytałam recenzje i jestem bliska jej kupna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę gorąco polecam, bo wychodzi po za schematy klasycznego poradnika :)

      Usuń
  10. przyznam, że nigdy nie słyszałam o tej autorce, o żadnej z jej książek... pierwszy raz słyszę, że coś jej autorstwa było swego czasu hitem. przyznam też, że nie lubię poradników ani książek, które mają wskazywać właściwą drogę i motywować do czegokolwiek, w większości są to banały, które ciężko odnieść do swojego konkretnego przykładu. ale fragment książki, który przeczytałam na zdjęciu oraz Twoja opinia wskazują, że może to coś więcej niż poradnik dla każdego (a tym samym dla nikogo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie fenomen tej książki polega na tym, że nie jest dla wszystkich, dlatego jeśli zaciekawił Cię fragment ze zdjęcia, to naprawdę polecam :)

      Usuń
  11. Cieszę się, że jest to lektura, która nie stawia nas przed faktem dokonanym, a daje do myślenia, każe znaleźć czas na refleksję. Może sięgnę po tę pozycję, choć poczekam najpierw, aż złapie mnie chandra :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane



"BÓG NIGDY NIE MRUGA" - 50 FELIETONÓW, 50 LEKCJI


Przez ogromny natłok obowiązków wiszących mi nad głową, w tym miesiącu posty ukazywały się nieco rzadziej. Kolejne tygodnie zapowiadają się jednak luźniej, toteż mam nadzieję powrócić do stałego harmonogramu publikowania wpisów (środy i soboty). To tyle słowem wstępu. A dziś przychodzę do Was z recenzją książki, która klimatem wpasowuje się w serię "czytadeł dla duszy". Nie jest to jednak kolejny poradnik usiłujący odpowiedzieć nam na pytanie "Jak żyć?". Pięćdziesiąt felietonów, nazwanych przez autorkę i wydawcę książki lekcjami, to tak naprawdę realne historie pokazujące, że przy odrobinie silnej woli jesteśmy w stanie przetrwać o wiele więcej niż się nam wydaje.

Niedługo miną dwa lata odkąd polska blogosfera pokochała książkę Reginy Brett pt. Jesteś cudem. Praktycznie każda bloggerka zapewniała mnie i resztę swoich czytelników, że to absolutny hit, którego nie może zabraknąć w naszej osobistej biblioteczce. Ponieważ lubię być na czasie z książkowymi nowościami zaczęłam zgłębiać temat, ale że mam sceptyczne nastawienie do lektur mających uzmysłowić mi jak bardzo wyjątkowa jestem (a w tym przypadku cudowna) to szybko go zamknęłam. I pozostawiłam takim, aż do początku tegorocznej jesieni kiedy towarzysząca mi chandra okazała się wyjątkowo nieznośna. Którejś niedzieli snułam się po domu jak cień i szukając zajęcia zaczęłam przeglądać blogowe recenzje książek. Nadal nastawiona negatywnie do Jesteś cudem minęłam ją ponownie, to samo tyczy się pozycji Bóg zawsze znajdzie ci pracę (tej samej autorki), w końcu na razie mam na głowie szkołę. I tak zjeżdżając w dół wpadłam na trzecią książkę Reginy Brett pt. Bóg nigdy nie mruga, reklamowanej jako pięćdziesiąt lekcji na trudniejsze chwile. Zważywszy na moją jesienną chandrę doszłam do wniosku, że z chęcią zanurzę się w lekturze czytadła dla duszy. 

Lekcja 18 była zdecydowania skierowana do mnie

Wiara to bardzo indywidualna kwestia, religia zaś trudny temat, na który zbyt wielu ludzi, miało zbyt wiele do powiedzenia, przez co na pewno kilku potencjalnych czytelników może odstraszać słowo "Bóg" w tytule. Przyznaję, że ja sama podchodziłam do książki nieco niepewnie obawiając się serii reprymend i przestróg. Nic bardziej mylnego. Owszem, lektura nawiązuje do spraw wiary, ale w sposób nienachalny i bardzo przystępny; nie zmusza, nie zachęca, po prostu proponuje nie precyzując żadnego, konkretnego kierunku. Ale kwestia religii to temat epizodyczny, bo książka jest tak  naprawdę o życiu, jakkolwiek kolokwialnie to nie zabrzmi.  

Za każdym razem kiedy zabierałam się za książkę z serii czytadeł dla duszy zastanawiało mnie kim jest, a może bardziej za kogo się uważa autor by twierdzić, że do szczęścia jest nam potrzebna wyłącznie wysoko uniesiona głowa i szeroki uśmiech. Przyznaję, że takie banały doprowadzają mnie do szału, toteż nigdy nie dobrnęłam do końca podobnego poradnika. Ale Regina Brett okazała się być inna niż jej poprzednicy. Dlaczego? Bo swoimi felietonami udowodniła, że zna życie i wie, że nie istnieje przepis na przetrwanie go bez bólu. Autorka od zawsze uważała, że w chwili, w której pojawiła się na świecie Bóg mrugnął i nie dostrzegł momentu jej narodzin, przez co całe życie kobiety było pasmem niepowodzeń (stąd tytuł książki). Regina urodziła się w biednej, wielodzietnej rodzinie. Jako początkująca studentka zaszła w ciążę z nieodpowiednim mężczyzną i wychowywała samotnie córkę. Przez kolejne lata chwytała się każdej pracy mogącej zapewnić jej i dziecku jako taki byt. Wpadała z jednego beznadziejnego związku w drugi i tak, aż do momentu spotkania z jej przyszłym mężem. Wydawać by się mogło, że Regina w końcu odnalazła szczęście, ale los szykował dla niej jeszcze inne trudności. Niedługo po czterdziestych urodzinach kobieta zachorowała na raka, w wyniku czego straciła obie piersi. Przeżyła chorobę, a dziś pisze i w ten sposób udziela wsparcia innym ludziom. 

Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i momentami czytając o przejściach Reginy, a także losach jej przyjaciół i rodziny oczy zachodziły mi łzami. Słowo przygoda tu nie pasuje, ale chwile spędzone z lekturą były naprawdę czymś niesamowitym. To co spodobało mi się w Bóg nigdy nie mruga, najbardziej, to chyba fakt, że autorka nie przedstawiła mi żadnej prawdy objawionej, a jednak potrafiła dogłębnie poruszyć i zmusić mnie do zadumy. Regina Brett nie udaje, że znalazła przepis na życie i że świat jest idealny, ona po prostu opowiada o swoich sposobach na uporanie się z kłodami jakie los rzucił jej pod nogi. Tym samym motywuje czytelników by oni również nauczyli się walczyć z przeciwnościami, niekoniecznie samodzielnie. Autorka nie przekreśla sensu przyjmowania pomocy, wręcz przeciwnie zachęca by umieć o nią poprosić i przyjmować, bo w dzisiejszych czasach przychodzi nam to z dużą trudnością.  Lekcja czterdziesta szósta brzmi; "Nieważne jak się czujesz: wstań, ubierz się i przyjdź gdzie trzeba" - i dokładnie tym zdaniem podsumowałabym całą ideę książki. Oczywiście nie za wszelką cenę, ale wykonując te trzy kroki wykazujemy chęć uporania się z trudnościami życia codziennego. 

Ja przy okazji tego posta chylę czoło i ogromnie dziękuję pani Brett za tak cudowne działo jakim jest Bóg nigdy nie mruga. Teraz na pewno sięgnę po kolejne książki autorki, w tym Jesteś cudem, do którego dziś jestem nastawiona zupełnie inaczej niż przed lekturą recenzowanej dziś pozycji. A Wy mieliście  już styczność z twórczością Reginy Brett? Jakie są wasze wrażenia?

Dobrego weekendu!

Share This Article:

,

CONVERSATION

22 komentarze :

  1. Bardzo interesująca i rzetelna recenzja. Naprawdę zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę (mimo że z życiowych poradników już dawno wyrosłam ;-)) Jestem ciekawa, co dalej w lekcji 18. I czego dotyczą kolejne 32 felietony.
    Przy okazji zrodziła mi się taka mała refleksja - dobrze czyta się coś, co jest dobrze napisane. I wcale nie mam tu na myśli felietonów Reginy Brett :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję bardzo, to dla mnie ogromna motywacja do dalszego pisania :) A książkę jak najbardziej polecam, bo wyróżnia się wśród reszty "życiowych poradników" :)

      Usuń
  2. Świetna recenzja, widziałam książkę na jednej z wystaw, ale pomyślałam tak jak Ty, że jeszcze jeden poradnik.... Czytałam kiedyś kilka zbiorów opowiadań , które miały w tytule słowa "balsam dla duszy" i fajnie się czytało. Za Toją rekomendacją postaram się zdobyć i przeczytać. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)

      Książkę zdecydowanie polecam, myślę, że może być też świetnym prezentem świątecznym, akurat trochę refleksji na nowy rok zawsze się przyda :)

      Usuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale te książki jakoś nigdy mnie do siebie nie zachęcały. Przeczytałam w empiku nawet jeden rozdział i zamknęłam z powrotem. Nie złapało za serce.
    Teraz częściej łapię się na myśli, że może jednak się do niej przekonam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo często zrażam się do książek przeglądając je w księgarni, a potem jednak mam ochotę wrócić. Tą naprawdę Ci polecam, z każdym rozdziałem staje się coraz bardziej przystępna :)

      Usuń
  4. Kiedy czytasz właśnie taką książkę, która niezwykle do Ciebie trafia i czujesz, że w jakiś sposób Cię kształtuje, jak długo jesteś w stanie brać ją sobie do serca? Mój odwieczny problem to "krzywa zapominania". Mija czas, a przeczytane mądrości życiowe stopniowo gdzieś mi wyparowują z głowy. Masz jakiś sposób, by im na to nie pozwolić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawe pytanie :) Szczerze mówiąc, jeżeli jakaś książka faktycznie złapie mnie za serce to pamiętam ją przez długi, długi czas, a jeżeli przestaję wtedy czytam ponownie. Bardzo lubię również zapisywać cytaty, które wyjątkowo do mnie trafiają dzięki czemu mam moją, prywatną "skarbnicę mądrości" do której mogę zajrzeć w każdej chwili:)

      Usuń
  5. Nigdy nie czytałam tej książki, jakoś mam dziwne obawy przed wybieraniem czegoś, o czym wszędzie głośno i wszyscy muszą to mieć. Ta książka swojego czasu była must have u każdego, każdy chciał ją przeczytać i może to mnie zniechęciło. Jednak bardzo chciałabym kiedyś ją przeczytać, mam nadzieję, że w końcu się za to zabiorę :) Takie książki motywują i nakłaniają do refleksji co według mnie jest wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem, ja też podchodzę do tego rodzaju hitów z dużą dozą niechęci, ale akurat w tym przypadku cieszę się, że dałam tej książce szanse :)

      Usuń
  6. Ja właśnie zawsze mam pewną rezerwę do tego typu hitów, gdyż przez opinie ludzi mam spore oczekiwania i potem się zawodzę... także nawet nie lubię się brać za takie książki, filmy czy seriale... zazwyczaj porywam się na to dopiero po dłuższym czasie, gdy szał minie, także pewnie i na te książki się skuszę, lecz w przyszłości. Na razie poczekam, 'ochłonę', choć nie powiem, zachęciłaś mnie. Tym bardziej, że autorka jest właśnie taka doświadczona przez życie i zakładam, że wie, o czym pisze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobnie, serial "Gra o tron" postanowiłam poznać jakieś dwa lata po tym jak cały świat oszalał na jego punkcie ;) Ale czasem warto jest przeczekać ten etap największego zachwytu, żeby spojrzeć z dystansu.

      Usuń
  7. Niestety nigdy się nie spotkałam z jej twórczością a szkoda bo z tego co widzę to pisze bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli będziesz kiedyś miała okazję to bardzo polecam :)

      Usuń
  8. Słyszałam "ohy i ahy" na temat tej książki, póki co jednak omijam ją i dobrze mi z tym... Nie lubię takiej tematyki, nie czuję się z nią na tyle obyta by sobie ją czytać do poduszki... Może jestem dziwna, może za mało dojrzała... Sama się zdecydować nie umiem, haha. Pewnie kiedyś dojrzeję, żeby ją przeczytać.... Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie normalne, kto powiedział, że wszystkim ma się podobać to samo ;)

      Usuń
  9. Widziałam tę książkę na sklepowych witrynach i stwierdziłam, że bez sensu ją kupować, skoro to poradnik jak każdy inny. Ale poczytałam recenzje i jestem bliska jej kupna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę gorąco polecam, bo wychodzi po za schematy klasycznego poradnika :)

      Usuń
  10. przyznam, że nigdy nie słyszałam o tej autorce, o żadnej z jej książek... pierwszy raz słyszę, że coś jej autorstwa było swego czasu hitem. przyznam też, że nie lubię poradników ani książek, które mają wskazywać właściwą drogę i motywować do czegokolwiek, w większości są to banały, które ciężko odnieść do swojego konkretnego przykładu. ale fragment książki, który przeczytałam na zdjęciu oraz Twoja opinia wskazują, że może to coś więcej niż poradnik dla każdego (a tym samym dla nikogo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie fenomen tej książki polega na tym, że nie jest dla wszystkich, dlatego jeśli zaciekawił Cię fragment ze zdjęcia, to naprawdę polecam :)

      Usuń
  11. Cieszę się, że jest to lektura, która nie stawia nas przed faktem dokonanym, a daje do myślenia, każe znaleźć czas na refleksję. Może sięgnę po tę pozycję, choć poczekam najpierw, aż złapie mnie chandra :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)

*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane