PRAWO DO SMUTKU
CONVERSATION
58 komentarze :
Uważam że mówienie o smutku jest ważnym elementem naszego życia, ale masz racje że raczej wszyscy wrzucają fajne, miłe, motytwujące zdjęcia czy wpisy. I z jednej strony dobrze bo i tak na świecie jest zbyt wiele smutku ale z drugiej każdy ma prawo być smutnym z jakiegoś powodu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, dał mi dużo do myślenia. W trudnych chwilach, nie chciałabym słyszeć oklepanego "będzie dobrze!". Wystarczyłby mi fakt, że mogę się komuś wyżalić, wypłakać, to nic złego. Ciężko myśleć, że będzie dobrze, kiedy jest fatalnie. Wydaję mi się,że nie powinniśmy zapominać o smutku, aby wciąż równie mocno doceniać radość.
OdpowiedzUsuń
Przede wszystkim równowaga.Nie masz wrażenia, że czasem nie do końca wiemy nawet, jak być smutnymi bez wyrzutów sumienia? Od dziecka każe się człowiekowi tłumić emocje, a za nieposłuszeństwo spotyka nas kara. W efekcie zużywamy czasem mnóstwo energii na udawanie, że jest lepiej niż jest, bo inaczej bylibyśmy niefajni, niekulturalni i nie na czasie.
OdpowiedzUsuńOdpowiedziDokładnie! Kiedyś słyszałam, że dzieci dzieli się na dwie grupy jedne to te, które w akcie zemsty porysują rodzicom samochód i nie mają problemu z hamowaniem emocji, drugie zaś duszą w sobie każdy wyrzut, aż któregoś dnia te rujnują mu życie. Niestety, to ta druga grupa częściej zasila "kozetki" terapeutów... Wiadomo, że to dość przerysowane przykłady i bardzo ogólnikowe, ale sens został zachowany.
Usuń
- Anonimowy31 stycznia 2016 07:14
Smutek również obecny jest w życiu i nie można tłumić go przymusowym uśmiechem. Są sytuacje, w których to normalne, że jesteśmy smutni. Ważne jednak, by tego smutku naprawdę było jak najmniej. Nie uciekniemy od niego, musimy go przeżyć, każdy po swojemu. Smutek przeżyty świadomie, we właściwy sposób wydaje mi się, że szybciej minie, niż ten ukrywany pod sztucznym szczęściem. A odcinek "Przyjaciół" oglądałam, świetny jak każdy! :)
OdpowiedzUsuńOdpowiedziBardzo mądrze napisane - świadomy smutek przeżyty w zgodzie z samym sobą jest lepszym rozwiązaniem problemu niż sztuczne szczęście. Im bardzie chcemy go ukryć tam bardziej nas pogrąży...
Usuń
Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś tak prawdziwego i życiowego. Wreszcie znalazł się ktoś kto napisał wprost o tym jak się czuje i co o tym myśli. Prawdziwie, a nie przez maskę optymisty. Kiedy ktoś zwraca się do mnie z problemem, nigdy nie mówię mu wyrecytowanej regułki na pamięć: "będzie dobrze", sama też nie znoszę kiedy słyszę to w trudnej sytuacji. Dlatego większość ludzi zwyczajnie woli przemilczeć sprawę niż nasycić się czymś niepomocnym. Ale wiesz jak to jest? Kiedy ktoś otwarcie powie "będzie ciężko" z góry ludzie mają manie etykietkowania takiej persony jako pesymistę. Dla mnie to totalny non sens. Cieszę się, że wreszcie znalazł się ktoś kto myśli podobnie jak ja.
OdpowiedzUsuń
Z czym się jeszcze absolutnie zgodzę? Wiek.
Wiek to tylko liczba, więc dlaczego mamy manię zakładania, że jeśli ktoś jest młody nic o nim nie wie? Przecież to o niczym nie świadczy.
Można mieć 50 lat i nie poczuć życia, a można mieć 20 i mieć go już zwyczajnie dosyć.
Pozdrawiam serdecznie.
~ Muśnięcie Śmierci
marzenieliterackie.blogspot.comOdpowiedziAż trudno napisać coś innego niż "dokładnie", bo naprawdę bardzo zgadzam się z tym co napisałaś. Osobiście nienawidzę słuchać "będzie dobrze" kiedy wiem, że mój rozmówca nie ma takiej pewności. Sama bardzo staram się unikać takich reguł, bo wiem jak bardzo one drażnią...
Usuń
Trafiłam tu z bloga jotki i nie żałuję :)
OdpowiedzUsuń
Zgadzam się z tym. Na co dzień jestem osobą radosną i pozytywnie nastawioną do świata, ale mam takie dni, że wszystkie emocje, które nie są pozytywne, wychodzą ze mnie łzami. Ostatnio leżałam sobie na łóżku z chłopakiem i oglądaliśmy film, komedię, i akurat wtedy przyszedł ten moment, kiedy skurczył mi się żołądek i popłynęły łzy. On nie do końca to rozumie, bo jemu większość rzeczy powiewa, ale nauczył się, żeby mnie w takich chwilach nie pocieszać.OdpowiedziO bardzo mi miło :)
Usuń
Mam podobne odczucia, jestem wrażliwą osobą, więc złe emocje często wychodzą ze mnie łzami. Kiedyś mnie to drażniło, bo płacz był dla słabych, ale od kilku lat cieszę się, że umiem się "wyryczeć" i wyjść do świata oczyszczona, wolę to niż duszenie się emocjami. Po za tym patrząc czysto stereotypowo, jestem dziewczyną - wolno mi ;)
Bardzo Ci dziękuję za ten temat i sposób jego ujęcia. Zacznę od końca czyli pocieszania, chyba właśnie dlatego nie znajdujemy czasem słów pocieszenia, bo wydaje nam się, ze musimy powiedzieć coś, w co tak naprawdę nie do końca wierzymy...byłam kiedyś w takiej sytuacji. Myślę też, ze optymistyczne podejście do życia nie oznacza tego, że musimy wszystko obracać w żart lub sztucznie koloryzować, byle tylko komuś poprawić humor. Oszukiwanie się, że będzie dobrze, nie oznacza, ze jesteśmy zwolnieni z wysiłku na rzecz poprawy sytuacji.
OdpowiedzUsuń
A płacz i smutek mają własność oczyszczania, to prawda, że najwięcej chyba wierszy powstaje pod wpływem skrajnych emocji, a jak mamy przeżywać jakiekolwiek emocje z uśmiechem na stałe przyklejonym do twarzy...
Oj, ale się rozpisałam, zaprosiłam Cię do zabawy muzycznej, zajrzyj proszę:-)OdpowiedziOptymizm jest tak naprawdę dobry o ile jest szczery, a nie wymuszony. Niestety ostatnio wpadam na całą masę motywujących wpisów, które aż ociekają sztucznością i autentycznie mnie to boli. Bardzo mądre spostrzeżenie uśmiech nie przystoi skrajnym emocją, czasem trzeba go odkleić. Po za tym jeśli smutek ma być ojcem poezji to wykreślenie go z życia byłoby wręcz zbrodnią skierowaną w sztukę i świat.
Usuń
Dziękuję serdecznie, jest mi przemiło, że zostałam wyróżniona :)
ja już tak mam, że mam gdzieś wszelkiego rodzaju mody. optymizm? chyba pół na pół. nie skaczę ze szczęścia z byle powodu, ale też nie uważam małych niepowodzeń za wielkie klęski. a moda? w końcu minie. był czas, że blogerki lansowały się na depresję i próby samobójcze. teraz jest czas na szczęście. też minie, przyjdzie coś innego.
OdpowiedzUsuńOdpowiedziNo właśnie, to strasznie bolesne, że nawet z emocji można zrobić modę...
Usuń
- Anonimowy31 stycznia 2016 19:54
Nic dodać, nic ująć. Widziałam gdzieś dzisiaj tekst, że nie ma czegoś takiego jak "złe emocje", wszystkie są dobre i potrzebne. Gdyby nie te smutne chwile, nie moglibyśmy bardziej cenić tych, w których wszystko jest dobrze, prawda?
OdpowiedzUsuń Ech, smutek. Mój stary, dobry(niestety)przyjaciel. W pakiecie z melancholią i dziwną, wewnętrzną pustką towarzyszą mi od bardzo dawna.
OdpowiedzUsuń
Także dostrzegam to zjawisko o którym piszesz. W 'internetach' ciągle rzucają mi się w oczy motywujące hasła, cytaty, teksty mówiące,że trzeba się cieszyc itd. Na mnie tego typu rzeczy w ogóle nie działają, jakoś nie mogę utożsamic się z tym autoszczęściem. Większośc ludzi wrzuca do sieci zdjęcia z szerokim uśmiechem na twarzy czy momentów radosnych, dobrych. Natomiast złe chwile zachowują dla siebie, mam wrażenie,że większośc znanych blogerów chce sprawiac wrażenie jakoby posiadali oni życie idealne pozbawione negatywnych uczuc. Ale co na to poradzic..takie właśnie jest to dziwne, internetowe życie - sztucznie kreowane.OdpowiedziTrudno się nie zgodzić. Kiedyś nawet napisałam tekst o idealnym życiu lansowanym przez internet, jak bardzo mnie to irytuje. Jestem wielką przeciwniczką tworzenia takiej internetowej fikcji, która zalewa świat.
Usuń
Bardzo się z Tobą zgadzam, tym bardziej, że temat jest mi bardzo bliski, nawet wspominałam o tym na blogu, że lubię pielęgnować mój smutek. To czasami pozwala nam na przemyślenie wszystkiego, przeanalizowanie każdej drogi, plus nieraz ten smutek powodował nagły przypływ weny twórczej, i dzięki niemu powstają rzeczy, z których jestem dumna. Co to byłoby za życie, bez smutku.. mało kto doceniałby wtedy szczęście.. Trafny tekst! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńOdpowiedziDziękuję bardzo :)
Usuń
Dokładnie, dzięki smutkowi wiemy jak może smakować szczęście. Czasem trzeba go potraktować jako dar, a nie zło konieczne.
Jaki dojrzały i mądry wpis.
OdpowiedzUsuń
I szczerze mówiąc notką na temat smutku, pocieszyłaś mnie ;) Dlatego, że mnie dość często towarzyszą rozmaite emocje (nierzadko smutek), co też widać po moich wpisach i niekiedy odnoszę wrażenie, że ludzie wręcz oczekują czegoś wesołego, radosnego. Tyle, że ja nie chce się do niczego zmuszać, nie chcę robić niczego na siłę. Jeśli jestem zła, to nie będę skakała z radości, jeśli będzie mi smutno, to nie będę uśmiechała.
Wszyscy mamy prawo do przeżywania całego wachlarza uczuć i emocji.
Pozdrawiam.OdpowiedziDziękuję bardzo:)
Usuń
Czuję podobnie, kiedy jest mi źle naprawdę z trudem powstrzymuje się przed okazaniem tego światu. Po prostu nie umiem udawać własnych emocji.
Zgadzam się z tobą w pełni! A nawet przyznam, ze nic mnie tak ni denerwuje jak motywujący ludzie pełni pozytywnej energii. Niestety, kiedy wypowiadam tą opinię na głos spotykam się z całkowitym niezrozumieniem - przecież coś co jest pozytywne MUSI się podobać. Mi się nie podoba, mnie denerwuje te ciągłe powtarzanie mdłych frazesów, mnie to nudzi - niemożliwe, takich ludzi nie ma. Wszyscy czują się bardzo szczęśliwi czytając wpisy ładnych 14- latek o motywacji i pożeraniu zdrowej marchewki.
OdpowiedzUsuń
Zaraz przypomina mi się ,,Kandyd", powiastka filozoficzna Woltera. Jeden z jej bohaterów wciąż powtarzał, ze żyjemy w najlepszym ze światów: co z tego, że spalili mu dom, siostrę zgwałcili i poranili, co z tego ze został wygnany, przecież ten świat jest najlepszy! Własnie tak zachowuje się obecnie większość blogerów. W ogóle nie widząc, jacy są śmieszni i jednocześnie smutni w tym ciągłym optymizmie.
I nie, to nie jest gderanie wiecznego smutasa, bo właśnie jestem chyba najszczęśliwsza w całym życiu - ale z moich własnych, indywidualnych przyczyn, nie pod wpływem rzeczy które chcieliby mi narzucić inni. I banany ani truskawki nie grają w tym żadnej roli!OdpowiedziW takim razie koniecznie muszę przeczytać "Kandyd". Doskonale ujęłaś zaistniały problem. Ja również mam najzwyczajniej w świecie dość motywujących tekstów mających się nijak do rzeczywistości, to całe udawanie, że marchewka jest lepsza niż czekolada, a uśmiech jest lekarstwem na wszystko...
Usuń
Ja uważam, że o smutku powinno się mówić, bo najgorsze jest ukrywanie i udawanie, że jest ekstra a serce nam rozrywa. Co z pocieszeniem - trudno coś radzić, zależy od sytuacji. Co jednak czasem słowa "nie martw się" dużo dadzą, jednak na pewno nie powinno się pocieszać, kiedy nie wiadomo, czy faktycznie będzie dobrze no i to, co mnie bardzo wkurza - słowa "a co ja mam zrobić". No kurcze, jeśli nie wiesz co, to nie komentuj, po prostu nie rób.
OdpowiedzUsuń
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie!OdpowiedziDokładnie, czasem lepiej przemilczeć niż rzucać frazesami bez pokrycia w rzeczywistości...
Usuń
Również dziękuję i pozdrawiam :)
Twój post świadczy o Twojej dojrzałości, moja droga, masz rację - chyba jest jakaś moda na szczęście, jakbyśmy udawali, że smutek nie istnieje. (A swoją drogą widziałaś "W głowie się nie mieści"? Ta bajka uzmysławia nam,że potrzebujemy WSZYSTKICH uczuć, polecam:)). Masz rację - nie można oszukiwać samego siebie, że zawsze jest dobrze,czasami trzeba popłakać i wyrzucić z siebie emocje.
OdpowiedzUsuń
http://crafty-zone.blogspot.com/OdpowiedziDziękuję bardzo :)
Usuń
A nie, akurat tej bajki nie widziałam, ale chętnie nadrobię, osiemnastak na karku o niczym nie świadczy ;)
Dokładnie, zgadzam się ze wszystkim co napisałaś.
OdpowiedzUsuń
W życiu powinna być równowaga, raz jest smutek, a raz radość. Niektórzy myślą, że jak płaczą albo po prostu są smutni to jest to dla nich porażka, bo wszędzie tylko szczęście, w gazetach 10 porad na szczęśliwy dzień itd. Sporo ludzi często udaje "szczęśliwych" bo tego wszyscy od nich wymagają.
Jesteś bardzo dojrzała i dobrze, że zauważasz takie rzeczy :)OdpowiedziDokładnie, społeczeństwo zaczyna wymagać szczęścia...
Usuń
Dziękuję serdecznie :)
- Anonimowy2 lutego 2016 10:20
Nie jesteś jedyną, która pomyślała o moim tatuażu jako o trójkącie xD Ale mój tatuaż jest to przede wszystkim triada - symbol Thirty seconds to Mars (być może znasz ten zespół Jareda Leto?), symbol ziemi, a ja nadałam jeszcze inne, spersonalizowane znaczenie :)
OdpowiedzUsuń
+ o smutku trzeba rozmawiać. Chociaż z reguły lepiej jest usłyszeć od kogoś, że wszystko w porządku, ponieważ większość ludzi nie potrafi rozmawiać o trudnych sprawach.OdpowiedziTwój tatuaż jest świetny, ja również chciałabym mieć coś spersonalizowanego, może niedługo mi się to uda :)
Usuń
Jak najbardziej, wiele osób nie potrafi lub nie chce potrafić rozmawiać na nieco trudniejsze tematy.
Kiedy miałam naście lat miałam wrażenie, że moja dusza ma znacznie więcej. Męczyło mnie otoczenie i jego pustość, to czym fascynowali się inni nie miało dla mnie żadnego sensu. Jestem wesołą osobą, ale nie zawsze potrafię się odnaleźć we wszystkich sytuacjach. Smutek to piękne uczucie oczywiście w odpowiednich dawkach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń- Anonimowy2 lutego 2016 18:43
Jakiś czas temu rozmawiałam z pewną pracownicą jednej z krakowskich uczelni, która mówiła o tym, jak zmieniła się nasza pruderia. Uważa się, że ludzie XIX wieku byli pruderyjni, a my jesteśmy tacy oświeceni i wyzwoleni. I to prawda, w pewnych sferach byli pruderyjni. Ale my też jesteśmy pruderyjni, tylko w innych wymiarach naszej rzeczywistości. Na przykład, nie dopuszczamy, nie chcemy dopuścić do siebie myśli, że ludzie są owłosieni, a to dla człowieka XIX wieku nie stanowiło akurat żadnego problemu. My natomiast oglądamy ludzi poprzez ekrany i sądzimy, że są one rzeczywiste.
OdpowiedzUsuń
To samo jest ze sferą emocji. Mówi się, że człowiek przeszłości był zakłamany. Bo był - w odniesieniu do pewnych sfer życia. Zakłamanie zostało, zmienił się tylko jego obszar. Dziś nie wypada być brzydkim, grubym (pardon - otyłym czy z nadwagą - tu też działa polityczna poprawność!), biednym (jak jesteś biedny/biedna to jest to tylko Twoja wina, jak twierdzą apologeci współczesnego ustroju, którzy dla mnie niczym nie różnią się od apologetów marksizmu-leninizmu sprzed ponad 60 lat), smutnym. Smutek, tak jak starość, choroba i brzydota stały się tabu. Czymś niedopuszczalnym w świecie ekranu.OdpowiedziTwój komentarz inspiruje mnie do napisania kolejnego felietonu. Wiele mamy tematów tabu na świecie i nawet jeśli mój post przeczyta ledwie kilkadziesiąt osób to i tak mam poczucie przełamania go. Dziękuję za inspiracje :)
Usuń
Ja! Ja jestem fanką przyjaciół ♥
OdpowiedzUsuń
A co do tematu psota... wydaje mi się, że dużo ludzi 'wstydzi się' smucić publicznie... wstydzi,albo nie chce tego robić publicznie bo w końcu żyjemy w dobie motywujących zdjęć i blogów... a to by psuło ten idealny światek
Z drugiej strony... smutek też jest czymś osobistym.. taką naszą małą tragedią i takie upublicznianie nie jest do końca dobra, bo to jak pokazywanie obcym zupełnie ludziom naszej duszy. Smutek powinno się dzielić z bliskimi i to u nich szukać wsparcia. Smutek jest dobry. Smutek pozwala ulecieć złym emocjom z naszego ciała i nabrać nowej energii na życie :DOdpowiedziDokładnie, bardzo słuszne spostrzeżenie; zaczynamy wstydzić się smutku...
Usuń
Tak! Matko, tak. Też nie lubię tego sztucznego optymizmu i pozytywnego myślenia na siłę. Radosne podejście do świata, oczywiście szczere, nie jest niczym złym (sama staram się patrzeć na sprawy pozytywnie, odnajdywać dobre strony), ale nie lubię tego zmuszania do bycia szczęśliwym. Każdy człowiek bywa zły, wściekły, rozdrażniony, smutny, przybity... często mam tak, że gdy mam doła, to zwyczajnie muszę się wypłakać, ponarzekać, poużalać się, a nie uśmiechać się na siłę. Nikt nie jest radosny cały czas, po co udawać, że jest inaczej? Co do motywujących wpisów i innych tego typu, to niektóre rzeczywiście są irytujące, aczkolwiek takie fajnie napisane, inteligentne pozytywne, szczere teksty mogą nieco podnieść na duchu. Jednak z większości, niestety, aż wylewa się sztuczność i huraoptymizm. No i te motywujące hasła na siłę. No kurczę, nie...
OdpowiedzUsuń
Życie nie składa się tylko z radosnych, ani tylko ze złych chwil, to się w sumie tak równoważy. A smutek jest potrzebny(potwierdzam komentarz wyżej- ,,W głowie się nie mieści" genialnie o tym opowiada, przekazuje naprawdę ważny morał). Więc podpisuję się pod Twymi słowami rękoma i nogami:)
Mamy prawo być smutni i to okazywać:D
Pozdrawiam ciepło i winszuję tak zgrabnego, mądrego posta!:)
P.OdpowiedziDziękuję serdecznie :)
Usuń
Ja również, bardzo zgadzam się z tym co napisałaś. Prawdziwa radość to najpiękniejsze z uczuć, ale sztuczny optymizm staje się chorobą XXI wieku.
Pozdrawiam
Super powtórka do czekającego mnie egzaminu z filozofii kultury jeśli chodzi o pojęcie weltschmerz :)
OdpowiedzUsuń
Zgadzam się, nie ma co zakładać pancerza. Smucić się i popłakać wolno każdemu. Gdyby smutku nie było to jaka byłaby radość ze szczęścia. Są takie sytuacje, kiedy ciężko mówić komuś "Będzie dobrze, ułoży się", wtedy moim zdaniem powinniśmy się dobrze zastanowić, czy nie lepiej pomilczeć z drugą osobą niż pocieszać utartymi frazesami.
Pozdrawiam :)OdpowiedziDokładnie, w końcu nie bez powodu mówi się, że milczenie jest złotem :)
Usuń
Sądzę, że problem jest głębszy. Problem leży w okazywaniu emocji - mało kto okazuje smutek, ale czy tak wiele osób pokazuje radość? Jesteśmy raczej ponurym narodem. Nie tak dawno obserwowałem dzieci zjeżdżające na sankach - jak one potrafiły okazywać radość, a także ból i smutek, gdy któreś spadło na ziemię i się potłukło. Im jesteśmy starsi, tym bardziej umiejętność wyrażania autentycznych emocji zatracamy.
OdpowiedzUsuń
Oczywiście, że smutek jest ważny dla naszej egzystencji, zapewnia równowagę. Tak samo kryzysy w gospodarce są potrzebne, aby po nich mógł nastąpić rozwój. Natomiast nie utożsamiałbym smutku z pesymizmem, czy radości z optymizmem, to są inne odczucia. Nie ma żadnej sprzeczności w tym, że optymista odczuwa smutek. Optymista, to nie człowiek, który nieustannie szczerzy zęby w uśmiechu, lecz człowiek, który w trudnych sytuacjach dostrzega możliwości, okazje, szanse zmiany na lepsze. Natomiast pesymista tych szans nie dostrzega. Najlepszym przykładem tego pierwszego jest postać Viktora Frankla.
Mówienie człowiekowi, który przeżywa smutek "wszystko będzie dobrze", świadczy, że nie szanujemy tego człowieka, nie szanujemy jego aktualnego stanu...OdpowiedziNiestety obecnie lansuje się trent na "optymistę ponad miarę" czyli udawanie, że smutku nie ma..."Mówienie człowiekowi, który przeżywa smutek "wszystko będzie dobrze", świadczy, że nie szanujemy tego człowieka"- bardzo mądre spostrzeżenie.
Usuń
Czysta prawda ujęta w prostych słowach. Doskonały wpis, zmuszający do refleksji. Świadczy to między innymi o Twojej dojrzałości. Jesteś umiejętna w rozpoznawaniu sztuczności ludzkiej. Nigdy wcześniej nie myślałam w ten sposób i chyba to było błędem. Pozdrawiam gorąco! ;)
OdpowiedzUsuń
http://pocomiwiecejx3.blogspot.com/Karolino, rewelacyjny tekst - bardzo prawdziwy, życiowy i dojrzały. Naprawdę dobrze czyta się to, co piszesz. I nie chodzi tu tylko o Twoją dojrzałość , uważność i wnikliwą obserwację, ale również o Twoje lekkie pióro. Nie ukrywam, że mam słabość do naszego ojczystego języka, studiowałam kiedyś filologię polską i uwielbiam czytać wszystko, co napisane jest ładną polszczyzną. Sama nigdy nie miałam wielkich zdolności pisarskich, ale lubię zachwycać się nimi u innych:-). Swoją drogą, jeśli lubisz pisać, to z całego serca polecam Ci rewelacyjną lekturę pt.: "Wszystko zależy od przyimka" (Bralczyk, Miodek, Markowski). To istna wirtuozeria i zabawa słowem.
OdpowiedzUsuń
A teraz wracam do tematu przewodniego, ponieważ dość mocno od niego odbiegłam.
Zgadzam się z Tobą, internet (a w szczególności instagram) aż kipi od optymizmu. Czasem sobie myślę, że chyba jest po prostu taka potrzeba, bo świat moim skromnym zdaniem powoli wariuje, a raczej ludzie zamieszkujący ten świat. Dużo stresu, pracy, pogodni za karierą, pieniędzmi powoduje coraz więcej nieszczęść wokół. I stąd chyba to motywowanie optymizmem. Jeśli jest on szczery - super, sama lubię patrzeć optymistycznie na świat. Jeśli jest wykreowany, na potrzeby- tego nie kupuję.
Optymizm optymizmem, ale życie to nie tylko szczęśliwe chwile. Jest dokładnie tak jak napisałaś, nie ma możliwości żeby przez całe swoje życie przejść z uśmiechem na twarzy, z samymi radosnymi chwilami na koncie.
Ja osobiście pozwalam sobie na przeżywanie smutku, bo tłumienie negatywnych emocji to moim zdaniem krzywdzenie samego siebie. Jestem wrażliwcem, więc albo cieszę się jak małe dziecko kiedy jestem radosna, albo płaczę, kiedy jest mi źle. To oczyszczające.
Czytając Twój post, nasunęła mi się pewna myśl towarzysząca. Piszę towarzysząca, ponieważ nie dotyczy typowo smutku, ale jest spokrewniona z tym tematem.
Na mojej półce oprócz wielu innych, stoją dwie książki do których wracam: "Chustka" oraz "Magda, miłość i rak". Książki trudne, bo dotyczą tematu raka, odchodzenia, cierpienia i godzenia się z losem. Z drugiej strony, to książki o radości, celebrowaniu codzienności i cieszeniu się drobiazgami. Nie da się ukryć, że lektury te wywołują wiele emocji. Spotkałam się z opiniami, że nie każdy jest w stanie je przeczytać, bo temat trudny, bolesny, bo brak odwagi itp. Pewnie tak jest i każdy ma prawo tak czuć. Ja jednak nie żałuję, że je przeczytałam, bo choć wiele razy w trakcie czytania czułam smutek, ciekły łzy, to czułam potrzebę pochylenia się nad tym tematem. Dlaczego? Ponieważ jest tak jak piszesz. Życie to nie tylko piękne, radosne chwile, podróże, zabawa, praca itp. Życie to również czasem wspomniany smutek, żal, rozpacz. Czasami właśnie te emocje pozwalają docenić to co mamy. Teraz zbieram siły do lektury "Zorkowni" Agnieszki Kalugi.
Rozpisałam się, ale temat bardzo ciekawy, więc wybacz:-), pozdrawiam ciepło i czekam na Twoje kolejne wnikliwe obserwacje.OdpowiedziBardzo dziękuję za tyle miłych słów :) Z chęcią zapoznam się bliżej z wymienionymi pozycjami, zwłaszcza, że teraz mam więcej czasu na czytanie.
Usuń
Ja również jestem osobą, która nie umie zbyt długo tłumić emocji i prędzej czy później wpadnę w dziecięcą histerię, ale wiem, że potem poczuję się już tylko lepiej.
Well, po pierwsze oglądnęłam kilka razy wszystkie sezony przyjaciół. Po drugie zawsze byłam trochę takim Werterkiem , jestem szczęśliwa w tym momencie życia, ale nigdy nie próbuję na siłę wszystkiego usprawiedliwiać, smutek i melancholia jest częścią mojej osoby i jest mi z tym bardzo dobrze. Ponadto, bez dramatów, bez smutku i łez...podejrzewam, że dużo dobrych książek i wierszy nigdy by nie powstało.
OdpowiedzUsuńAh! Sama ostatnio myślałam o tym temacie. Na siłę starałam się, wmawiałam sobie, że nieważne co się stanie, życie i tak jest dobre, świat jest cudowny, a ja muszę być szczęśliwa. Żyłam tak sztucznie, tak na siłę, że jak przyszło co do czego, skumulowane emocje wybuchły i przeryczałam miesiąc w łóżku, zastanawiając się, czy to już czas na kolejną konsultację z psychiatrą. No cóż.
OdpowiedzUsuń
Świetny wpis, pozdrawiam!OdpowiedziDziękuję serdecznie :)
Usuń
Niestety, duszenie w sobie emocji kończy się zwykle w podobny sposób, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi. Trzymam kciuki by taki stan już do Ciebie nie wracał.
Dodajmy jeszcze, że nie wiadomo gdzie byśmy dziś byli, gdyby nie ludzki smutek i niedola. Przecież to deprywacja jednostki najbardziej motywuje do pracy, do udowodnienia światu, że nie jesteśmy do niczego! Tyczy to się zarówno brazylijskich piłkarzy kopiących szmacianą piłkę z psem, jak i niespełnionych, przymierających głodem literatów odrzuconych przez atrakcyjne (bo wpisujące się w obowiązujący w danym momencie i miejscu kulturowy wzór piękna) kobiety!
OdpowiedzUsuń
#Zdelegalizować_coaching_i_rozwój_osobisty x)
Pozdrawiam!
www.kulturaifetysze.blogspot.com- Anonimowy15 lutego 2016 19:41
Ludzie mają prawo do smutku, płaczu, cierpienia, ale wydaje mi się że nie okazują prawdziwych uczuć ze względu na to, że nie chcą być "inni". Ze względu na to, że łatwiej jest pokazać szczęście, niż smutek, tęsknotę, żal.. Okazywanie "trudnych uczuć" zaczęło nas po prostu przerastać w dobie wiecznych optymistów. Dlatego pokazujemy tylko te dobre rzeczy, te dobre uczucia. Odebrano nam raczej prawo do publicznego okazywania smutku, czy słabości. Świetny tekst, gratuluję :)
OdpowiedzUsuń Weltschmerz, oczywiście pojęcie znane każdemu, kto czytał ,,Cierpienia młodego Wertera" i tak po części chyba je do siebie odnoszę. Smutek jest naturalny, wiadomo lepiej mieć uśmiech na twarzy, być szczęśliwym - o to w życiu chodzi. Ale radość można udawać, smutku raczej nie. Nie mówię o aktorach, oni muszą, za to im płacą, ale nawet im czasem łzy na zawołanie nie lecą, tylko muszą być ,,wytworzone". Myślę, że smutek też dłużej trwa niż radość. Ona często jest ulotna, a on długo nie chce odejść. Dzisiaj to szczęście jest na pokaz, takie odnoszę wrażenie. Świetny tekst. ;)
OdpowiedzUsuń
Drogi czytelniku,
niezmiernie mi miło, że odwiedziłeś bloga Definiuję, zapraszam Cię do komentowania, Twoja wypowiedź to istotna część tej strony, w końcu tworzymy ją razem. Śmiało dodaj coś od siebie! :)
*Spam czyli komentarze służące wyłącznie autoreklamie nie będą publikowane
Uważam że mówienie o smutku jest ważnym elementem naszego życia, ale masz racje że raczej wszyscy wrzucają fajne, miłe, motytwujące zdjęcia czy wpisy. I z jednej strony dobrze bo i tak na świecie jest zbyt wiele smutku ale z drugiej każdy ma prawo być smutnym z jakiegoś powodu.
OdpowiedzUsuńMotywacja jest dobra o ile nie staje się wymuszona ;)
UsuńBardzo ciekawy wpis, dał mi dużo do myślenia. W trudnych chwilach, nie chciałabym słyszeć oklepanego "będzie dobrze!". Wystarczyłby mi fakt, że mogę się komuś wyżalić, wypłakać, to nic złego. Ciężko myśleć, że będzie dobrze, kiedy jest fatalnie. Wydaję mi się,że nie powinniśmy zapominać o smutku, aby wciąż równie mocno doceniać radość.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim równowaga.
Dokładnie, równowaga to słowa klucz w życiu.
UsuńNie masz wrażenia, że czasem nie do końca wiemy nawet, jak być smutnymi bez wyrzutów sumienia? Od dziecka każe się człowiekowi tłumić emocje, a za nieposłuszeństwo spotyka nas kara. W efekcie zużywamy czasem mnóstwo energii na udawanie, że jest lepiej niż jest, bo inaczej bylibyśmy niefajni, niekulturalni i nie na czasie.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Kiedyś słyszałam, że dzieci dzieli się na dwie grupy jedne to te, które w akcie zemsty porysują rodzicom samochód i nie mają problemu z hamowaniem emocji, drugie zaś duszą w sobie każdy wyrzut, aż któregoś dnia te rujnują mu życie. Niestety, to ta druga grupa częściej zasila "kozetki" terapeutów... Wiadomo, że to dość przerysowane przykłady i bardzo ogólnikowe, ale sens został zachowany.
UsuńSmutek również obecny jest w życiu i nie można tłumić go przymusowym uśmiechem. Są sytuacje, w których to normalne, że jesteśmy smutni. Ważne jednak, by tego smutku naprawdę było jak najmniej. Nie uciekniemy od niego, musimy go przeżyć, każdy po swojemu. Smutek przeżyty świadomie, we właściwy sposób wydaje mi się, że szybciej minie, niż ten ukrywany pod sztucznym szczęściem. A odcinek "Przyjaciół" oglądałam, świetny jak każdy! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze napisane - świadomy smutek przeżyty w zgodzie z samym sobą jest lepszym rozwiązaniem problemu niż sztuczne szczęście. Im bardzie chcemy go ukryć tam bardziej nas pogrąży...
UsuńNie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś tak prawdziwego i życiowego. Wreszcie znalazł się ktoś kto napisał wprost o tym jak się czuje i co o tym myśli. Prawdziwie, a nie przez maskę optymisty. Kiedy ktoś zwraca się do mnie z problemem, nigdy nie mówię mu wyrecytowanej regułki na pamięć: "będzie dobrze", sama też nie znoszę kiedy słyszę to w trudnej sytuacji. Dlatego większość ludzi zwyczajnie woli przemilczeć sprawę niż nasycić się czymś niepomocnym. Ale wiesz jak to jest? Kiedy ktoś otwarcie powie "będzie ciężko" z góry ludzie mają manie etykietkowania takiej persony jako pesymistę. Dla mnie to totalny non sens. Cieszę się, że wreszcie znalazł się ktoś kto myśli podobnie jak ja.
OdpowiedzUsuńZ czym się jeszcze absolutnie zgodzę? Wiek.
Wiek to tylko liczba, więc dlaczego mamy manię zakładania, że jeśli ktoś jest młody nic o nim nie wie? Przecież to o niczym nie świadczy.
Można mieć 50 lat i nie poczuć życia, a można mieć 20 i mieć go już zwyczajnie dosyć.
Pozdrawiam serdecznie.
~ Muśnięcie Śmierci
marzenieliterackie.blogspot.com
Aż trudno napisać coś innego niż "dokładnie", bo naprawdę bardzo zgadzam się z tym co napisałaś. Osobiście nienawidzę słuchać "będzie dobrze" kiedy wiem, że mój rozmówca nie ma takiej pewności. Sama bardzo staram się unikać takich reguł, bo wiem jak bardzo one drażnią...
UsuńTrafiłam tu z bloga jotki i nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym. Na co dzień jestem osobą radosną i pozytywnie nastawioną do świata, ale mam takie dni, że wszystkie emocje, które nie są pozytywne, wychodzą ze mnie łzami. Ostatnio leżałam sobie na łóżku z chłopakiem i oglądaliśmy film, komedię, i akurat wtedy przyszedł ten moment, kiedy skurczył mi się żołądek i popłynęły łzy. On nie do końca to rozumie, bo jemu większość rzeczy powiewa, ale nauczył się, żeby mnie w takich chwilach nie pocieszać.
O bardzo mi miło :)
UsuńMam podobne odczucia, jestem wrażliwą osobą, więc złe emocje często wychodzą ze mnie łzami. Kiedyś mnie to drażniło, bo płacz był dla słabych, ale od kilku lat cieszę się, że umiem się "wyryczeć" i wyjść do świata oczyszczona, wolę to niż duszenie się emocjami. Po za tym patrząc czysto stereotypowo, jestem dziewczyną - wolno mi ;)
Bardzo Ci dziękuję za ten temat i sposób jego ujęcia. Zacznę od końca czyli pocieszania, chyba właśnie dlatego nie znajdujemy czasem słów pocieszenia, bo wydaje nam się, ze musimy powiedzieć coś, w co tak naprawdę nie do końca wierzymy...byłam kiedyś w takiej sytuacji. Myślę też, ze optymistyczne podejście do życia nie oznacza tego, że musimy wszystko obracać w żart lub sztucznie koloryzować, byle tylko komuś poprawić humor. Oszukiwanie się, że będzie dobrze, nie oznacza, ze jesteśmy zwolnieni z wysiłku na rzecz poprawy sytuacji.
OdpowiedzUsuńA płacz i smutek mają własność oczyszczania, to prawda, że najwięcej chyba wierszy powstaje pod wpływem skrajnych emocji, a jak mamy przeżywać jakiekolwiek emocje z uśmiechem na stałe przyklejonym do twarzy...
Oj, ale się rozpisałam, zaprosiłam Cię do zabawy muzycznej, zajrzyj proszę:-)
Optymizm jest tak naprawdę dobry o ile jest szczery, a nie wymuszony. Niestety ostatnio wpadam na całą masę motywujących wpisów, które aż ociekają sztucznością i autentycznie mnie to boli. Bardzo mądre spostrzeżenie uśmiech nie przystoi skrajnym emocją, czasem trzeba go odkleić. Po za tym jeśli smutek ma być ojcem poezji to wykreślenie go z życia byłoby wręcz zbrodnią skierowaną w sztukę i świat.
UsuńDziękuję serdecznie, jest mi przemiło, że zostałam wyróżniona :)
ja już tak mam, że mam gdzieś wszelkiego rodzaju mody. optymizm? chyba pół na pół. nie skaczę ze szczęścia z byle powodu, ale też nie uważam małych niepowodzeń za wielkie klęski. a moda? w końcu minie. był czas, że blogerki lansowały się na depresję i próby samobójcze. teraz jest czas na szczęście. też minie, przyjdzie coś innego.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to strasznie bolesne, że nawet z emocji można zrobić modę...
UsuńNic dodać, nic ująć. Widziałam gdzieś dzisiaj tekst, że nie ma czegoś takiego jak "złe emocje", wszystkie są dobre i potrzebne. Gdyby nie te smutne chwile, nie moglibyśmy bardziej cenić tych, w których wszystko jest dobrze, prawda?
OdpowiedzUsuńJak najbardziej prawda.
UsuńEch, smutek. Mój stary, dobry(niestety)przyjaciel. W pakiecie z melancholią i dziwną, wewnętrzną pustką towarzyszą mi od bardzo dawna.
OdpowiedzUsuńTakże dostrzegam to zjawisko o którym piszesz. W 'internetach' ciągle rzucają mi się w oczy motywujące hasła, cytaty, teksty mówiące,że trzeba się cieszyc itd. Na mnie tego typu rzeczy w ogóle nie działają, jakoś nie mogę utożsamic się z tym autoszczęściem. Większośc ludzi wrzuca do sieci zdjęcia z szerokim uśmiechem na twarzy czy momentów radosnych, dobrych. Natomiast złe chwile zachowują dla siebie, mam wrażenie,że większośc znanych blogerów chce sprawiac wrażenie jakoby posiadali oni życie idealne pozbawione negatywnych uczuc. Ale co na to poradzic..takie właśnie jest to dziwne, internetowe życie - sztucznie kreowane.
Trudno się nie zgodzić. Kiedyś nawet napisałam tekst o idealnym życiu lansowanym przez internet, jak bardzo mnie to irytuje. Jestem wielką przeciwniczką tworzenia takiej internetowej fikcji, która zalewa świat.
UsuńBardzo się z Tobą zgadzam, tym bardziej, że temat jest mi bardzo bliski, nawet wspominałam o tym na blogu, że lubię pielęgnować mój smutek. To czasami pozwala nam na przemyślenie wszystkiego, przeanalizowanie każdej drogi, plus nieraz ten smutek powodował nagły przypływ weny twórczej, i dzięki niemu powstają rzeczy, z których jestem dumna. Co to byłoby za życie, bez smutku.. mało kto doceniałby wtedy szczęście.. Trafny tekst! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńDokładnie, dzięki smutkowi wiemy jak może smakować szczęście. Czasem trzeba go potraktować jako dar, a nie zło konieczne.
Jaki dojrzały i mądry wpis.
OdpowiedzUsuńI szczerze mówiąc notką na temat smutku, pocieszyłaś mnie ;) Dlatego, że mnie dość często towarzyszą rozmaite emocje (nierzadko smutek), co też widać po moich wpisach i niekiedy odnoszę wrażenie, że ludzie wręcz oczekują czegoś wesołego, radosnego. Tyle, że ja nie chce się do niczego zmuszać, nie chcę robić niczego na siłę. Jeśli jestem zła, to nie będę skakała z radości, jeśli będzie mi smutno, to nie będę uśmiechała.
Wszyscy mamy prawo do przeżywania całego wachlarza uczuć i emocji.
Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo:)
UsuńCzuję podobnie, kiedy jest mi źle naprawdę z trudem powstrzymuje się przed okazaniem tego światu. Po prostu nie umiem udawać własnych emocji.
Zgadzam się z tobą w pełni! A nawet przyznam, ze nic mnie tak ni denerwuje jak motywujący ludzie pełni pozytywnej energii. Niestety, kiedy wypowiadam tą opinię na głos spotykam się z całkowitym niezrozumieniem - przecież coś co jest pozytywne MUSI się podobać. Mi się nie podoba, mnie denerwuje te ciągłe powtarzanie mdłych frazesów, mnie to nudzi - niemożliwe, takich ludzi nie ma. Wszyscy czują się bardzo szczęśliwi czytając wpisy ładnych 14- latek o motywacji i pożeraniu zdrowej marchewki.
OdpowiedzUsuńZaraz przypomina mi się ,,Kandyd", powiastka filozoficzna Woltera. Jeden z jej bohaterów wciąż powtarzał, ze żyjemy w najlepszym ze światów: co z tego, że spalili mu dom, siostrę zgwałcili i poranili, co z tego ze został wygnany, przecież ten świat jest najlepszy! Własnie tak zachowuje się obecnie większość blogerów. W ogóle nie widząc, jacy są śmieszni i jednocześnie smutni w tym ciągłym optymizmie.
I nie, to nie jest gderanie wiecznego smutasa, bo właśnie jestem chyba najszczęśliwsza w całym życiu - ale z moich własnych, indywidualnych przyczyn, nie pod wpływem rzeczy które chcieliby mi narzucić inni. I banany ani truskawki nie grają w tym żadnej roli!
W takim razie koniecznie muszę przeczytać "Kandyd". Doskonale ujęłaś zaistniały problem. Ja również mam najzwyczajniej w świecie dość motywujących tekstów mających się nijak do rzeczywistości, to całe udawanie, że marchewka jest lepsza niż czekolada, a uśmiech jest lekarstwem na wszystko...
UsuńJa uważam, że o smutku powinno się mówić, bo najgorsze jest ukrywanie i udawanie, że jest ekstra a serce nam rozrywa. Co z pocieszeniem - trudno coś radzić, zależy od sytuacji. Co jednak czasem słowa "nie martw się" dużo dadzą, jednak na pewno nie powinno się pocieszać, kiedy nie wiadomo, czy faktycznie będzie dobrze no i to, co mnie bardzo wkurza - słowa "a co ja mam zrobić". No kurcze, jeśli nie wiesz co, to nie komentuj, po prostu nie rób.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie!
Dokładnie, czasem lepiej przemilczeć niż rzucać frazesami bez pokrycia w rzeczywistości...
UsuńRównież dziękuję i pozdrawiam :)
Twój post świadczy o Twojej dojrzałości, moja droga, masz rację - chyba jest jakaś moda na szczęście, jakbyśmy udawali, że smutek nie istnieje. (A swoją drogą widziałaś "W głowie się nie mieści"? Ta bajka uzmysławia nam,że potrzebujemy WSZYSTKICH uczuć, polecam:)). Masz rację - nie można oszukiwać samego siebie, że zawsze jest dobrze,czasami trzeba popłakać i wyrzucić z siebie emocje.
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :)
UsuńA nie, akurat tej bajki nie widziałam, ale chętnie nadrobię, osiemnastak na karku o niczym nie świadczy ;)
Dokładnie, zgadzam się ze wszystkim co napisałaś.
OdpowiedzUsuńW życiu powinna być równowaga, raz jest smutek, a raz radość. Niektórzy myślą, że jak płaczą albo po prostu są smutni to jest to dla nich porażka, bo wszędzie tylko szczęście, w gazetach 10 porad na szczęśliwy dzień itd. Sporo ludzi często udaje "szczęśliwych" bo tego wszyscy od nich wymagają.
Jesteś bardzo dojrzała i dobrze, że zauważasz takie rzeczy :)
Dokładnie, społeczeństwo zaczyna wymagać szczęścia...
UsuńDziękuję serdecznie :)
Nie jesteś jedyną, która pomyślała o moim tatuażu jako o trójkącie xD Ale mój tatuaż jest to przede wszystkim triada - symbol Thirty seconds to Mars (być może znasz ten zespół Jareda Leto?), symbol ziemi, a ja nadałam jeszcze inne, spersonalizowane znaczenie :)
OdpowiedzUsuń+ o smutku trzeba rozmawiać. Chociaż z reguły lepiej jest usłyszeć od kogoś, że wszystko w porządku, ponieważ większość ludzi nie potrafi rozmawiać o trudnych sprawach.
Twój tatuaż jest świetny, ja również chciałabym mieć coś spersonalizowanego, może niedługo mi się to uda :)
UsuńJak najbardziej, wiele osób nie potrafi lub nie chce potrafić rozmawiać na nieco trudniejsze tematy.
Kiedy miałam naście lat miałam wrażenie, że moja dusza ma znacznie więcej. Męczyło mnie otoczenie i jego pustość, to czym fascynowali się inni nie miało dla mnie żadnego sensu. Jestem wesołą osobą, ale nie zawsze potrafię się odnaleźć we wszystkich sytuacjach. Smutek to piękne uczucie oczywiście w odpowiednich dawkach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie, w odpowiednich dawkach jest pięknym uczuciem :)
UsuńJakiś czas temu rozmawiałam z pewną pracownicą jednej z krakowskich uczelni, która mówiła o tym, jak zmieniła się nasza pruderia. Uważa się, że ludzie XIX wieku byli pruderyjni, a my jesteśmy tacy oświeceni i wyzwoleni. I to prawda, w pewnych sferach byli pruderyjni. Ale my też jesteśmy pruderyjni, tylko w innych wymiarach naszej rzeczywistości. Na przykład, nie dopuszczamy, nie chcemy dopuścić do siebie myśli, że ludzie są owłosieni, a to dla człowieka XIX wieku nie stanowiło akurat żadnego problemu. My natomiast oglądamy ludzi poprzez ekrany i sądzimy, że są one rzeczywiste.
OdpowiedzUsuńTo samo jest ze sferą emocji. Mówi się, że człowiek przeszłości był zakłamany. Bo był - w odniesieniu do pewnych sfer życia. Zakłamanie zostało, zmienił się tylko jego obszar. Dziś nie wypada być brzydkim, grubym (pardon - otyłym czy z nadwagą - tu też działa polityczna poprawność!), biednym (jak jesteś biedny/biedna to jest to tylko Twoja wina, jak twierdzą apologeci współczesnego ustroju, którzy dla mnie niczym nie różnią się od apologetów marksizmu-leninizmu sprzed ponad 60 lat), smutnym. Smutek, tak jak starość, choroba i brzydota stały się tabu. Czymś niedopuszczalnym w świecie ekranu.
Twój komentarz inspiruje mnie do napisania kolejnego felietonu. Wiele mamy tematów tabu na świecie i nawet jeśli mój post przeczyta ledwie kilkadziesiąt osób to i tak mam poczucie przełamania go. Dziękuję za inspiracje :)
UsuńJa! Ja jestem fanką przyjaciół ♥
OdpowiedzUsuńA co do tematu psota... wydaje mi się, że dużo ludzi 'wstydzi się' smucić publicznie... wstydzi,albo nie chce tego robić publicznie bo w końcu żyjemy w dobie motywujących zdjęć i blogów... a to by psuło ten idealny światek
Z drugiej strony... smutek też jest czymś osobistym.. taką naszą małą tragedią i takie upublicznianie nie jest do końca dobra, bo to jak pokazywanie obcym zupełnie ludziom naszej duszy. Smutek powinno się dzielić z bliskimi i to u nich szukać wsparcia. Smutek jest dobry. Smutek pozwala ulecieć złym emocjom z naszego ciała i nabrać nowej energii na życie :D
Dokładnie, bardzo słuszne spostrzeżenie; zaczynamy wstydzić się smutku...
UsuńTak! Matko, tak. Też nie lubię tego sztucznego optymizmu i pozytywnego myślenia na siłę. Radosne podejście do świata, oczywiście szczere, nie jest niczym złym (sama staram się patrzeć na sprawy pozytywnie, odnajdywać dobre strony), ale nie lubię tego zmuszania do bycia szczęśliwym. Każdy człowiek bywa zły, wściekły, rozdrażniony, smutny, przybity... często mam tak, że gdy mam doła, to zwyczajnie muszę się wypłakać, ponarzekać, poużalać się, a nie uśmiechać się na siłę. Nikt nie jest radosny cały czas, po co udawać, że jest inaczej? Co do motywujących wpisów i innych tego typu, to niektóre rzeczywiście są irytujące, aczkolwiek takie fajnie napisane, inteligentne pozytywne, szczere teksty mogą nieco podnieść na duchu. Jednak z większości, niestety, aż wylewa się sztuczność i huraoptymizm. No i te motywujące hasła na siłę. No kurczę, nie...
OdpowiedzUsuńŻycie nie składa się tylko z radosnych, ani tylko ze złych chwil, to się w sumie tak równoważy. A smutek jest potrzebny(potwierdzam komentarz wyżej- ,,W głowie się nie mieści" genialnie o tym opowiada, przekazuje naprawdę ważny morał). Więc podpisuję się pod Twymi słowami rękoma i nogami:)
Mamy prawo być smutni i to okazywać:D
Pozdrawiam ciepło i winszuję tak zgrabnego, mądrego posta!:)
P.
Dziękuję serdecznie :)
UsuńJa również, bardzo zgadzam się z tym co napisałaś. Prawdziwa radość to najpiękniejsze z uczuć, ale sztuczny optymizm staje się chorobą XXI wieku.
Pozdrawiam
Super powtórka do czekającego mnie egzaminu z filozofii kultury jeśli chodzi o pojęcie weltschmerz :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie ma co zakładać pancerza. Smucić się i popłakać wolno każdemu. Gdyby smutku nie było to jaka byłaby radość ze szczęścia. Są takie sytuacje, kiedy ciężko mówić komuś "Będzie dobrze, ułoży się", wtedy moim zdaniem powinniśmy się dobrze zastanowić, czy nie lepiej pomilczeć z drugą osobą niż pocieszać utartymi frazesami.
Pozdrawiam :)
Dokładnie, w końcu nie bez powodu mówi się, że milczenie jest złotem :)
UsuńSądzę, że problem jest głębszy. Problem leży w okazywaniu emocji - mało kto okazuje smutek, ale czy tak wiele osób pokazuje radość? Jesteśmy raczej ponurym narodem. Nie tak dawno obserwowałem dzieci zjeżdżające na sankach - jak one potrafiły okazywać radość, a także ból i smutek, gdy któreś spadło na ziemię i się potłukło. Im jesteśmy starsi, tym bardziej umiejętność wyrażania autentycznych emocji zatracamy.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że smutek jest ważny dla naszej egzystencji, zapewnia równowagę. Tak samo kryzysy w gospodarce są potrzebne, aby po nich mógł nastąpić rozwój. Natomiast nie utożsamiałbym smutku z pesymizmem, czy radości z optymizmem, to są inne odczucia. Nie ma żadnej sprzeczności w tym, że optymista odczuwa smutek. Optymista, to nie człowiek, który nieustannie szczerzy zęby w uśmiechu, lecz człowiek, który w trudnych sytuacjach dostrzega możliwości, okazje, szanse zmiany na lepsze. Natomiast pesymista tych szans nie dostrzega. Najlepszym przykładem tego pierwszego jest postać Viktora Frankla.
Mówienie człowiekowi, który przeżywa smutek "wszystko będzie dobrze", świadczy, że nie szanujemy tego człowieka, nie szanujemy jego aktualnego stanu...
Niestety obecnie lansuje się trent na "optymistę ponad miarę" czyli udawanie, że smutku nie ma..."Mówienie człowiekowi, który przeżywa smutek "wszystko będzie dobrze", świadczy, że nie szanujemy tego człowieka"- bardzo mądre spostrzeżenie.
UsuńCzysta prawda ujęta w prostych słowach. Doskonały wpis, zmuszający do refleksji. Świadczy to między innymi o Twojej dojrzałości. Jesteś umiejętna w rozpoznawaniu sztuczności ludzkiej. Nigdy wcześniej nie myślałam w ten sposób i chyba to było błędem. Pozdrawiam gorąco! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pocomiwiecejx3.blogspot.com/
Karolino, rewelacyjny tekst - bardzo prawdziwy, życiowy i dojrzały. Naprawdę dobrze czyta się to, co piszesz. I nie chodzi tu tylko o Twoją dojrzałość , uważność i wnikliwą obserwację, ale również o Twoje lekkie pióro. Nie ukrywam, że mam słabość do naszego ojczystego języka, studiowałam kiedyś filologię polską i uwielbiam czytać wszystko, co napisane jest ładną polszczyzną. Sama nigdy nie miałam wielkich zdolności pisarskich, ale lubię zachwycać się nimi u innych:-). Swoją drogą, jeśli lubisz pisać, to z całego serca polecam Ci rewelacyjną lekturę pt.: "Wszystko zależy od przyimka" (Bralczyk, Miodek, Markowski). To istna wirtuozeria i zabawa słowem.
OdpowiedzUsuńA teraz wracam do tematu przewodniego, ponieważ dość mocno od niego odbiegłam.
Zgadzam się z Tobą, internet (a w szczególności instagram) aż kipi od optymizmu. Czasem sobie myślę, że chyba jest po prostu taka potrzeba, bo świat moim skromnym zdaniem powoli wariuje, a raczej ludzie zamieszkujący ten świat. Dużo stresu, pracy, pogodni za karierą, pieniędzmi powoduje coraz więcej nieszczęść wokół. I stąd chyba to motywowanie optymizmem. Jeśli jest on szczery - super, sama lubię patrzeć optymistycznie na świat. Jeśli jest wykreowany, na potrzeby- tego nie kupuję.
Optymizm optymizmem, ale życie to nie tylko szczęśliwe chwile. Jest dokładnie tak jak napisałaś, nie ma możliwości żeby przez całe swoje życie przejść z uśmiechem na twarzy, z samymi radosnymi chwilami na koncie.
Ja osobiście pozwalam sobie na przeżywanie smutku, bo tłumienie negatywnych emocji to moim zdaniem krzywdzenie samego siebie. Jestem wrażliwcem, więc albo cieszę się jak małe dziecko kiedy jestem radosna, albo płaczę, kiedy jest mi źle. To oczyszczające.
Czytając Twój post, nasunęła mi się pewna myśl towarzysząca. Piszę towarzysząca, ponieważ nie dotyczy typowo smutku, ale jest spokrewniona z tym tematem.
Na mojej półce oprócz wielu innych, stoją dwie książki do których wracam: "Chustka" oraz "Magda, miłość i rak". Książki trudne, bo dotyczą tematu raka, odchodzenia, cierpienia i godzenia się z losem. Z drugiej strony, to książki o radości, celebrowaniu codzienności i cieszeniu się drobiazgami. Nie da się ukryć, że lektury te wywołują wiele emocji. Spotkałam się z opiniami, że nie każdy jest w stanie je przeczytać, bo temat trudny, bolesny, bo brak odwagi itp. Pewnie tak jest i każdy ma prawo tak czuć. Ja jednak nie żałuję, że je przeczytałam, bo choć wiele razy w trakcie czytania czułam smutek, ciekły łzy, to czułam potrzebę pochylenia się nad tym tematem. Dlaczego? Ponieważ jest tak jak piszesz. Życie to nie tylko piękne, radosne chwile, podróże, zabawa, praca itp. Życie to również czasem wspomniany smutek, żal, rozpacz. Czasami właśnie te emocje pozwalają docenić to co mamy. Teraz zbieram siły do lektury "Zorkowni" Agnieszki Kalugi.
Rozpisałam się, ale temat bardzo ciekawy, więc wybacz:-), pozdrawiam ciepło i czekam na Twoje kolejne wnikliwe obserwacje.
Bardzo dziękuję za tyle miłych słów :) Z chęcią zapoznam się bliżej z wymienionymi pozycjami, zwłaszcza, że teraz mam więcej czasu na czytanie.
UsuńJa również jestem osobą, która nie umie zbyt długo tłumić emocji i prędzej czy później wpadnę w dziecięcą histerię, ale wiem, że potem poczuję się już tylko lepiej.
Udanego wieczorku, Karolinko ;)
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
Well, po pierwsze oglądnęłam kilka razy wszystkie sezony przyjaciół. Po drugie zawsze byłam trochę takim Werterkiem , jestem szczęśliwa w tym momencie życia, ale nigdy nie próbuję na siłę wszystkiego usprawiedliwiać, smutek i melancholia jest częścią mojej osoby i jest mi z tym bardzo dobrze. Ponadto, bez dramatów, bez smutku i łez...podejrzewam, że dużo dobrych książek i wierszy nigdy by nie powstało.
OdpowiedzUsuńDokładnie, wiele dzieł literackich to potomstwo bólu, smutku i łez.
UsuńAh! Sama ostatnio myślałam o tym temacie. Na siłę starałam się, wmawiałam sobie, że nieważne co się stanie, życie i tak jest dobre, świat jest cudowny, a ja muszę być szczęśliwa. Żyłam tak sztucznie, tak na siłę, że jak przyszło co do czego, skumulowane emocje wybuchły i przeryczałam miesiąc w łóżku, zastanawiając się, czy to już czas na kolejną konsultację z psychiatrą. No cóż.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, pozdrawiam!
Dziękuję serdecznie :)
UsuńNiestety, duszenie w sobie emocji kończy się zwykle w podobny sposób, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi. Trzymam kciuki by taki stan już do Ciebie nie wracał.
Dodajmy jeszcze, że nie wiadomo gdzie byśmy dziś byli, gdyby nie ludzki smutek i niedola. Przecież to deprywacja jednostki najbardziej motywuje do pracy, do udowodnienia światu, że nie jesteśmy do niczego! Tyczy to się zarówno brazylijskich piłkarzy kopiących szmacianą piłkę z psem, jak i niespełnionych, przymierających głodem literatów odrzuconych przez atrakcyjne (bo wpisujące się w obowiązujący w danym momencie i miejscu kulturowy wzór piękna) kobiety!
OdpowiedzUsuń#Zdelegalizować_coaching_i_rozwój_osobisty x)
Pozdrawiam!
www.kulturaifetysze.blogspot.com
Te które wybrałam spełniają oba wymagania :)
UsuńLudzie mają prawo do smutku, płaczu, cierpienia, ale wydaje mi się że nie okazują prawdziwych uczuć ze względu na to, że nie chcą być "inni". Ze względu na to, że łatwiej jest pokazać szczęście, niż smutek, tęsknotę, żal.. Okazywanie "trudnych uczuć" zaczęło nas po prostu przerastać w dobie wiecznych optymistów. Dlatego pokazujemy tylko te dobre rzeczy, te dobre uczucia. Odebrano nam raczej prawo do publicznego okazywania smutku, czy słabości. Świetny tekst, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńWeltschmerz, oczywiście pojęcie znane każdemu, kto czytał ,,Cierpienia młodego Wertera" i tak po części chyba je do siebie odnoszę. Smutek jest naturalny, wiadomo lepiej mieć uśmiech na twarzy, być szczęśliwym - o to w życiu chodzi. Ale radość można udawać, smutku raczej nie. Nie mówię o aktorach, oni muszą, za to im płacą, ale nawet im czasem łzy na zawołanie nie lecą, tylko muszą być ,,wytworzone". Myślę, że smutek też dłużej trwa niż radość. Ona często jest ulotna, a on długo nie chce odejść. Dzisiaj to szczęście jest na pokaz, takie odnoszę wrażenie. Świetny tekst. ;)
OdpowiedzUsuń