DOROSNĄĆ W WIECZNYM MIEŚCIE - RZYM (part 2)
Jak już kiedyś wspomniałam pisanie o podróżach nie jest moją mocną stroną. Odwiedzanie nowych miejsc, chłonięcie kultur obcych krajów to niezwykle fascynujące doznanie, którego próby opisania zdają się być mocno patetyczne. To co człowiek czuje w danej chwili - zanurzenie w codziennym rytmie poznawanego miasta, odkrywanie detali w nim ukrytych jak pozłacana kołatka u brązowych drzwi czy rower niedbale oparty o mur starej kamienicy, przytłumiony głos spikera w metrze, dźwięki rozkładanych do obiadu talerzy, chłód marmurowych kolumn, ziemia pokryta historią - tego nie można zamknąć w kilku, nawet kilkunastu zdaniach suchego opisu. Internet pozostawia nam szerokie pole manewru, zawsze mogę sprawdzić kiedy i w jakim stylu architektonicznym wybudowano Bazylikę Św. Piotra, ale te wszystkie cyfry, fachowe określenia nie oddadzą tej potęgi jaką czujesz stojąc nocą u wrót Watykanu, kiedy myślisz jak wiele tajemnic osłaniają mury przed fleszem aparatów i wzrokiem ludzi... A jednak za każdym razem łudzę się, że choć niewielką część własnych odczuć opakowanych w ciąg liter, składających się na kolejne zdania będę w stanie Wam podarować. Tak, więc jeśli tylko macie ochotę otworzyć mój skromny upominek będzie mi niezmiernie miło. No dalej, nie stójcie tak - wstęp to dopiero wstążka na kolorowym papierze wspomnień, zapraszam dalej.