Kilka tygodni temu
zaproponowałam na blogu nową serię, poświęconą aktywnemu życiu, którą optymistycznie przyjęliście. Kiedy pół roku temu rozpoczęłam swoją przygodę ze sportem i racjonalnym żywieniem czułam się zupełnie jak turysta, który zapomniawszy mapy błądzi po obcych sobie ulicach. Odwiedziłam mnóstwo stron w poszukiwaniu rzetelnych rad na temat początków, ale trafiałam głównie na wzmianki dotyczące
fitmody,
przepisy na zdrowe koktajle z białkiem oraz
aplikacje do biegania odmierzające pokonane dystanse. Oczywiście wszystko to wydawało mi się bezsensowne na samym początku tej bardzo wyboistej drogi jaką jest zdrowy styl życia. Przed kilkoma laty przeżyłam podobną potrzebę rozwoju w tym obszarze, ale zamiast lepszego samopoczucia napytałam sobie niezłej biedy... Ćwiczenia siedem razy w tygodniu przy rygorystycznym ograniczeniu jedzenia (w tym węglowodanów i białka) były dla mojego organizmu jazdą bez trzymanki trwającą grubo ponad rok. Mimo, że odeszłam od tego fanatycznego podejścia i czuję się znacznie lepiej mój żołądek nadal potrafi wariować - apeluję, więc:
TRZYMAJCIE SIĘ Z DALEKA OD NIEBEZPIECZNYCH DIET!
Cykl ten ma stanowić opowieść o zdrowym stylu życia z punktu widzenia laika, ale jednocześnie osoby, która wie czym grozi brak odpowiedzialności w owej dziedzinie, czyli podejście do tematu od strony zwykłego człowieka chcącego żyć lepiej natomiast z doświadczeniami, przed którymi będę gorąco przestrzegać. A temat na dziś to:
jak rozpocząć przygodę ze sportem?
PRZYGOTOWANIE
SPORT TO NIE LEKCJA WF:
Podstawowa kwestia to uświadomienie sobie, że sport nie jest synonimem lekcji wychowania fizycznego jaką pamiętamy ze szkoły. Niestety obecnie zamiast zachęcać dzieciaki do aktywności nauczyciele skutecznie je od tego odwodzą... Po pierwsze zajęcia są nudne, w końcu ile można grać w siatkówkę jeśli nie jest to życiowa pasja. Szkoła ogranicza się do trzech dyscyplin sportowych: piłka nożna, koszykówka (którą uwielbiam, więc psioczyć nie będę) i siatkówka (o zgrozo!). Ta ostatnia wydaje mi się potwornie nudna, nie uczy się kompletnie zasad gry, więc polega ona na przebijaniu piłki w tę i z powrotem (o ile komuś uda się zagrywka...). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli znajdzie się ktoś, kto nie lubi żadnej z wymienionych dyscyplin może uznać, że sport nie jest dla niego. Druga sprawa to nauczyciele: często sfrustrowani i niedowartościowani czując się gorszymi od swoich kolegów z pracy wyżywają się na uczniach. A prawda jest taka, że sport jest znacznie ważniejszy niż matematyka tylko trzeba pokazać jak wiele może mieć on oblicz. Nie oszukujmy się kto na co dzień liczy ciągi, pole ostrosłupa i inne logarytmy... a kondycja zawsze się przyda! Tak, więc jeśli masz złe wspomnienia ze szkolnego wf uświadom sobie, że sport to coś o wiele, wiele ciekawszego i relaksującego.
"NAUKA" ANATOMII:
Kiedy zaczynamy swoją przygodę ze sportem często zapominamy, że oprócz spalania tłuszczu i poprawy kondycji wpływa on na całe nasze ciało. Wydać by się mogło, że ma zbawienne skutki, a jednak nieumiejętne przystąpienie do aktywności fizycznej może skończyć się tragicznie albo tylko źle. Tak czy owak warto najpierw poznać swoje ciało. Przede wszystkim nauka oddychania. Robimy to od samego początku i jesteśmy przekonani, że tak automatyczną czynność wykonujemy dobrze skoro dożywamy chwili obecnej, a jednak kiedy ćwiczymy wszystko się zmienia. W internecie znajdziecie całą masę krótkich instruktarzy jak oddychać podczas ćwiczeń - warto trochę potrenować aby nie zniechęcić się zbyt szybko do uprawiania sportu. Druga kwestia to nauka pracy mięśniami. O ile spinanie mięśni pośladów nie wydaje się specjalnie trudne, o tyle brzuch może dać się we znaki. Najprościej spinać mięśnie podczas wydychania powietrza. Początkowo wydawało mi się to awykonalne dlatego ćwiczyłam "na sucho" tzn. zamiast irytować się podczas treningu, w wolnych chwilach uczyłam się operowaniem mięśniami brzucha - efekty nastąpiły naprawdę szybko.
NAJPIERW SPRÓBUJ, POTEM KUPUJ:
Jak wspomniałam na początku w Internecie nie brakuje przydatnych informacji na temat fitmody, doboru bidonu, zegarka mierzącego puls czy wspomagającej aplikacji. Nie twierdzę, że te wszystkie dodatki i inne wspaniałości są złe, niepotrzebne i bezsensowne, ale na początku przygody ze sportem naprawdę nie są konieczne. Na sam początek wystarczą ci leginsy/spodnie dresowe i luźniejszy t-shirt, a muzyki możesz słuchać na telefonie (o ile nie okaże się dla Ciebie rozpraszająca). Według mnie kluczem do równowagi jest próbowanie bez zobowiązań. Nie musisz od razu wykupywać karnetu na najbliższą siłownię. Skoro każda oferuje pierwszą wizytę gratis lepiej będzie przetestować usługi różnych siłowni, a przy okazji dowiesz się czy taka forma ruchu jest właśnie dla Ciebie. Myślisz, że bieganie da Ci satysfakcję? Najpierw potruchtaj po okolicy i przekonaj się czy zakup sprzętu do słuchania muzyki jest konieczny. Podoba Ci się nordic walking? W takim razie zamiast lecieć do sklepu po kijki popytaj znajomych, być może znajdzie się ktoś, kto pożyczy Ci sprzęt do przetestowania. Wyjątek w całej gadżetomani stanowią buty. Bez względu na to jak bardzo początkujący jesteś powinieneś ćwiczyć w porządnym obuwiu. Nie musisz od razu rzucać się na air maxy albo inne profesjonalne buty, ale pamiętaj, że trampki z sieciówki nie będą w stanie stabilnie utrzymać Twojej kostki i uchronić Cię przed kontuzją.
GOTOWI DO STARTU
ZDROWY ROZSĄDEK:
Jesteś gotowy do działania? Super! Nie zapominaj jednak o podstawowej kwestii, a mianowicie o racjonalnym podejściu do ćwiczeń. Pamiętam, że kiedy kilka lat temu zdecydowałam się podjąć aktywność, postawiłam na zestaw Kiler opracowany przez Ewę Chodakowską. Nie trudno sobie wyobrazić jak wyglądałam po pierwszych dziesięciu minutach... Nie oszukujmy się osoba początkująca nie podoła ćwiczeniom przeznaczonym dla ludzi nieco bardziej zaawansowanych. Dlatego zamiast porywać się z motyką na słońce, a później pluć sobie w brodę i rozpaczać nad własną kondycją lepiej zacząć spokojnie. Osobiście polecam wykonywać przez kilka pierwszych dni, może nawet tygodni treningi zwane rozgrzewką i stretching. To pozwoli na spokojne wdrożenie się w cały proces i przygotuje nas do bardziej wyczerpujących ćwiczeń. Początkującym odradzam również zapisywanie się na zajęcia zorganizowane. Warto najpierw poćwiczyć w zaciszu domowym i oswoić się z ruchem zanim wejdziemy w grupę. Istniej bowiem możliwość, że wszyscy inni uczestnicy przewyższą nas swoim poziomem, a my zawstydzeni i rozczarowani zniechęcimy się do dalszych ćwiczeń.
WYROZUMIAŁOŚĆ ŚWIĘTOŚCIĄ:
Tuż obok zdrowego rozsądku znajduje się poczciwa wyrozumiałość. Większość z nas nauczona została, że odpuszczać należy innym, ale od siebie wymagać maksimum. Jasne, tak też się da, ale sęk w tym, że cel może być odwrotny niż sobie założyliśmy... Na siłowni, na której ćwiczę znajduje się
sprzęt do podnoszenia ciężarów mięśniami ud i pośladków. Kiedy po raz pierwszy zasiadłam do dźwigania przy 12 kg myślałam, że zaraz rozerwie mnie na pół. Zatem posłusznie ustawiłam maszynę na najniższe, z możliwych - 5 kg. Pomału zwiększałam sobie obciążenie, nie złoszcząc się na siebie i będąc naprawdę wyrozumiałą. Dziś bez żadnego problemu jestem wstanie unieść 54 kg, a to więcej niż sama ważę. Morał jest z tego taki, że sumienność i rozwaga przynoszą efekty. Robienie czegokolwiek na siłę może być katastrofalne w skutkach. Znów pokażę to na swoim przykładzie, otóż nie jestem wstanie prawidłowo wykonać ćwiczenia zwanego
deską Zamiast "dźwigać" ciało mięśniami brzucha ja robię to dolną częścią kręgosłupa. Początkowo nie przejmowałam się swoim błędem myśląc, że muszę odczuwać ból krzyża, a jednak ten robił się coraz bardziej dokuczliwy. W końcu poszłam po rozum do głowy tłumacząc sobie, że nie muszę umieć wszystkiego, to jedno ćwiczenie nie skreśla marzeń o umięśnionym brzuchu, zrobi to zaś uszkodzony kręgosłup...
SZTUKA WYBORU
DECYZJA (NIE) NA CAŁE ŻYCIE:
Dziś świat stoi otworem! Bieganie, jazda na rowerze czy inne ćwiczenia wykonywane na świeżym powietrzu już nikogo nie są w stanie zdziwić. Nie musisz się obawiać, że przyciągniesz uwagę gapiów albo ktoś wytknie Cię palcami. Obecnie osoba biegająca po osiedlu jest czymś tak oczywistym jak zbiorowisko gołębi nad okruchami chleba. W internecie nie brakuje ciekawych filmów z ćwiczeniami skupiającymi się na przeróżnych partiach ciała, zależnych od wieku, kondycji czy stanu zdrowia. Niedługo pojawi się, więc również post, w którym polecę moje ulubione treningi. Momentami nie trudno poczuć się przytłoczonym taką ilością możliwości. Warto więc pamiętać, że Twój wybór nie jest ostateczny, w każdej chwili możesz dokonać zmiany. Jeśli czujesz, że dana dyscyplina nie daje Ci satysfakcji nie zmuszaj się do dalszych treningów, znalezienie alternatywy nie powinno być trudne .
MOJE SPORTOWE WYBORY:
W swoim życiu już trochę się na ćwiczyłam. Przeżyłam przelotny romans z tańcem, fintnsem, pilatesem, pływaniem, bieganiem, tabatą, treningami cardio, koszykówką, badmintonem, wspinaczką górską etc. Nie każda z wymienionych dyscyplin okazała się dla mnie idealną aczkolwiek nie żałuję, że próbowałam. Obecnie zdecydowałam się na treningi na siłowni (nie korzystam jednak z usług trenera personalnego), w zaciszu domowym ćwiczę gotowe zestawy na mięśnie brzucha, ud, pośladków, czasem również treningi cardio. Wieczorami wybieram stretching lub jogę, które są niezwykle odprężające i doskonale wpływają na jakość snu. W planach mam jeszcze wypróbowywanie dwóch dyscyplin, które myślę mogą okazać się czymś dla mnie. Jednak na razie nie będę zbyt wiele zdradzać.
Zdjęcie z dzisiejszego postu były wykonane na stadionie w Monako - relacje ze zwiedzenia możecie przeczytać tutaj.
A jakie Wy macie rady dla osób rozpoczynających przygodę ze sportem? Trenujecie coś lub macie w planie? Koniecznie podzielcie się własnymi doświadczeniami w komentarzach!
________________________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostrzego! Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz FANPAGE'U i INSTAGRAMIE
Chwilowo nie pada, więc przebieram się i idę pobiegać. Wczoraj się nie wybiegałem, bo zlała mnie po drodze koszmarna ulewa. Punkt dla Ciebie za motywowanie. Dzięki! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mam już pierwszy sukces - szerokiej drogi! ;)
UsuńNaprawdę fajny i wartościowy post. Myślę, że KAŻDY może znaleźć aktywność dla siebie. I nie wolno się zrażać niepowodzeniami. Dodałabym też punkt, by nie oczekiwać jakiś spektakularnych efektów po 2 treningach, tylko cieszyć się własną aktywnością.
OdpowiedzUsuńA i do stroju podstawowego dodałabym dobre buty, nawet przysiady, pajace czy skakankę lepiej wykonywać amortyzując stawy.
Słuszna uwaga, oczekiwania nie powinny być wygórowane w stosunku do naszej aktywności, cierpliwość to rzecz święta ;)
UsuńFajny tekst, dużo w nim zdrowego rozsądku. Zupełnie nie rozumiem szału na kupowanie sportowych ciuszków, jeśli nawet nie zrobiło się rozgrzewki. Wszystko na spokojnie, no i wszystko dla ludzi - jednak, tak jak pisałaś o kręgosłupie - nic na siłę. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba nowy szablon, jest przejrzyściej, ale nie ukrywam że z niecierpliwością czekam na Disqusa ;)
A wiesz, że zastanawiam się nad Disqusem już długi czas, ale jak pomyślę, że znów przyjdzie mi się grzebać w tym HTML-u to od razu mi się odechciewa jakiegokolwiek działania. Ale nie mówię nie :D
UsuńMasz rację, w-f to najlepsza forma zniechęcania ludzi do sportu. Ja go osobiście nienawidzę i jeszcze długo nikt mnie nie przekona do regularnej, sportowej aktywności. Jeszcze nie zapomniałam męczenia się ze skakaniem na skakance (!!) na ocenę. Inna sprawa, lubię różnorodność, więc większość sportów jest dla mnie beznadziejnie nudna i nie mam szansy uprawiać ich zawodowo. Jedynym sportem który naprawdę mnie interesuje jest jeździectwo, ponieważ dostarcza wiele emocji, jest bardziej niebezpieczne i specyficzne :)
OdpowiedzUsuńMyślę, ze ważne dla osoby która zaczyna jest trafienie na odpowiednich przewodników. Na ludzi, którzy naprawdę pomogą, a nie zdołują. Trudno polubić pływanie, kiedy wciąż słyszysz ,,ja w twoim wieku..." albo ,,ja na tym poziomie pływałem po kilka kilometrów, a ty ledwo jeden basen przepływasz". Są ludzie, którzy naprawdę sa antytalentami sportowymi i nigdy nie przepłyną więcej niż trzy długości basenu. Słuchanie takich komentarzy skutecznie zachęca do spędzenia całego życia przed komputerem...
Prawda jest taka, że każdy z nas jest inaczej zbudowany i ma inne predyspozycje... To, że nie jest się mistrzem pływania nie znaczy że nie będzie się wspaniałym tancerzem, piłkarzem albo fintessowym góru. Jeśli szkoła ogranicza się do zaledwie kilku dyscyplin dzieci, później młodzież nie są wstanie czerpać przyjemności z przedmiotu, który powinien być najukochańszą lekcją pod słońcem. Śmiać mi się chce jak czytam wszystkie zażalenia o nadmiarze zwolnień z wf... a wystarczyłoby tylko lepiej przystosować nauczycieli i zakupić porządniejszy sprzęt sportowy.
Usuńzgłaszam się! to ja jestem tą osobą, którą WF na długie lata odstraszył od sportu. nienawidziłam siatkówki (zero rozwoju, bezsensowne stanie na boisku i odbijanie piłki raz na kilka minut - tak jak napisałaś). dbanie o kondycję fizyczną jest ważne, jednak wf w takiej formie, w jakiej jest praktykowany w szkołach daje efekt odwrotny do zamierzonego - zupełne zaniechanie ćwiczeń i nienawiść do wszystkich dyscyplin, co przydarzyło się mi. dopiero pod koniec studiów zupełnie przypadkiem odkryłam pole dance i przepadłam - w końcu znalazłam coś, co mnie wciągnęło. w życiu nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę wysportowana, a tu jakimś cudem się stało ;) teraz bardzo żałuję straconego czasu, bo bardzo trudno jest nadrobić tyle lat bez ćwiczeń (kondycja, rozciąganie - dramat).
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ten pole dance jest na mojej sportowej liście marzeń? Ale na razie mam za słabe mięśnie rąk na te wszystkie wygibasy, muszę jeszcze trochę potrenować ;)
UsuńDokładnie, cóż fajnego jest w grze w siatkówkę... Ja tylko cały czas się bałam, że złamię paznokieć waląc w tę lecącą z impetem piłkę. A w 1 klasie LO siatkówka była na okrągło, święto lasu jak pozwolona nam dwa może trzy razy zagrać w kosza. Dwa raz prowadziłam także lekcje tańca dla koleżanek połączone z fitnessem i mega dobrze się po tym czułyśmy, więc nie rozumiem czemu nie praktykuje się podobnych lekcji...
Akurat w-f nawet lubiłam, bo i tak wiedziałam, że dostanę ocenę 3 z litości, bo jestem kompletnie niewysportowana i niezdarna, i choćbym na głowie stanęła (niedosłownie...) to nie dostanę piątki. Mogłam więc olewać oceny i porządnie się wyżyć przed innymi, mega frustrującymi lekcjami. Mam nieco ADHD, więc to było naprawdę ważne ;)
OdpowiedzUsuńChwilowo nie uprawiam sportu, bo jeszcze ogarniam swoje życie i próbuję dostosować rytm życia do rytmu pracy. Ale jesienią ćwiczyłam sporo i byłam z tego zadowolona. Polubiłam bieganie, ale szybko nie znajdę pieniędzy na jakiekolwiek buty, więc pożegnałam się z nim na długo. Ogólnie lubię taki typowy aerobic (chodziłam kiedyś na zajęcia z tego, więc znam sporo ćwiczeń) i interesuje mnie joga, chociaż w ogóle nie przemawia do mnie joga stosowana by się wyciszyć, medytacje itp. Kompletnie na mnie to nie działa :P
To że miałaś okazje się porządnie wyżyć przed innymi lekcjami to i tak duży plus dla nauczyciela - przynajmniej lekcja wzbudzała jakieś emocje. A stanąć na głowie jest prościej niż na rękach, więc myślę, że dałabyś radę ;)
UsuńMądre podejście w kwestii biegania i butów, naprawdę się chwali :)) Na mnie joga działa niezwykle kojąco, ale medytować nie umiem, za bardzo się nudzę :D
Nadal szukam dyscypliny dla siebie :D Byłam na fitnessie, na siłowni, ćwiczyłam w domu, chodziłam z kijkami i to chyba jeszcze nie to ;) Inną sprawą jest też motywacja do ćwiczeń, czasem trudno ją znaleźć ;)
OdpowiedzUsuńJak na razie najlepiej działa na mnie "zasada 21 dni", którą podsunęła mi mama - jeśli robisz coś przez 21 dni to zaczyna Ci to wchodzić w nawyk, po prostu się do tego przyzwyczaisz, co prawda przez te pierwsze 3 tygodnie trzeba się się przemęczyć, ale naprawdę skuteczne! :))
UsuńWpis bardzo dający do myślenia :) Ja ogólnie ani nie robię sobie żadnych diet, ani nie ograniczam (chociaż te fastfoody nie są najlepszym pomysłem) Jem to co lubię i (nie)stety nie patrzę na ilość kalorii czy tłuszczy :P Co do sportu uwielbiam tenis ziemny, gdy tylko nadchodzi lato (w sumie sezon się już zaczął miesiąc temu:P) to staram pojawiać się na kortach w każdej wolnej chwili :) I nie robię tego aby zrzucić jakieś kilogramy, tylko żeby poczuć się szczęśliwą, bo sport oprócz zdrowia daje nam masę pozytywnej energii :D
OdpowiedzUsuńPS. kiedyś chciałam chodzić na siłownie, ale jak sobie pomyślałam jak taki patyczak jak ja tam będzie wyglądał to zrezygnowałam, haha :D
(lawendowe-pola.blogspot.com)
Nie przejmuj się tym kompletnie! ;) Ja ćwiczę na siłowni w warkoczykach, a że jestem drobnej budowy to wyglądam tam jak 13 - nastolatka, czasem patrzą na mnie ze zdziwieniem, ale idzie się przyzwyczaić :D
UsuńJa swoją rozpoczęłam już jakiś czas temu :) Jak? Sama nie wiem. po prostu byłam zdeterminowana. Zaparłam się, zapisałam na siłownię i zaczęłam regularnie chodzić. Nie było, że się nie chcę. Na początku było ciężko, ale potem jakoś to polubiłam i nie wyobrażam sobie, że teraz można jakoś inaczej! :) Pozdrawiam cieplutko :) Megly (megly.pl)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja również nie wyobrażam sobie swojej codzienności bez siłowni. Wiadomo, czasem nie chce mi się wyjść z domu, raz prawie się rozpłakałam tak strasznie brakowało mi motywacji, ale to uczucie po treningu jest naprawdę budujące :))
UsuńAch ta siatkówka na wf-ie... Pamiętam, że polegało to u nas jedynie na serwowaniu - rzadko kiedy ktokolwiek potrafił posłać piłkę za siatkę, nikt nigdy nas tego nie uczył :(
OdpowiedzUsuńBardzo rozsądnie piszesz, całkowicie się z Tobą zgadzam. Najważniejsze jest robić wszystko powoli i przechodzić do następnego poziomu, gdy jesteśmy na to gotowi, nie rzucać się od razu na największe obciążenia albo nie rozkazywać sobie na pierwszym treningu przebiec 10 km ;)
To wiele dla mnie znaczy, że tekst jest rozsądny, także dziękuję bardzo :))
UsuńJa prawdopodobnie już nigdy nie nauczę się serwowania, ale grunt to sobie pozwolić na brak jakiejś umiejętności ;)
Bardzo podoba mi się Twój wpis Karolinko! Przede wszystkim masz rację - sport to nie lekcja w-f - osobiście nigdy nie lubiłam w-f, wydaje mi się, że oceny, które są tam wystawiane powinny być za frekwencję, nie za to jak kto komu wychodzi np. odbijanie piłki. I teraz, w dorosłym życiu, przez to, że nigdy nie byłam fanką w-f to dość trudno mi się przekonać, żeby zacząć ćwiczyć, ale taki post jak Twój jak najbardziej mnie motywuje, żeby zacząć (tak jak napisałaś - na początku spróbować, później ewentualnie zainwestować w karnety, czy coś).
OdpowiedzUsuńPS: Dźwigasz 54 kg? Wow, jestem pod wrażeniem ;)
http://crafty-zone.blogspot.com
Och w takim razie bardzo się cieszę i mocno trzymam kciuki! :))
UsuńPs: Za każdym razem gdy ćwiczę to podnoszenie czuję się tak podekscytowana, że najchętniej obwieściłabym ten fakt całej siłowni przez megafon :D Jestem dość drobnej budowy i ciężary nie są moją mocną stroną, więc jak to się mówiło w gimnazjum "jaram się jak pochodnia" że udaje mi się tyle dźwignąć :D
Masz bardzo pokrewne do mojego podejście do sportu, bo towarzyszy mi dewiza: nie dajmy sie zwariować, a wszelki wysiłek powinien dawać radość i relaks. Próbowałam różnych aktywności, za moich czasów hitem były najpierw filmy z Jane Fondą - aerobic, później ,jako mężatka oddawałam sie ćwiczeniom według wskazówek Marioli Bojarskiej, obok tego rower i dużo spacerów, chodzenia po górach, pływanie.
OdpowiedzUsuńW szkole WF-u nie lubiłam, bo nie było zajęć dla dziewcząt, które chcą schudnąć, a nie są sportmenkami, poza tym niefajnie było ćwiczyć o 8 rano, a potem mieć jeszcze kilka lekcji, a o prysznicach nawet dziś można pomarzyć.
Bardzo rzetelnie podchodzisz do każdego tematu, podziwiam:-)
Dziękuję serdecznie :)
UsuńMuszę koniecznie sprawdzić te filmy J. Fondy i M.Bojarskiej :)
Ja nie wyobrażam sobie już dnia bez jogi. Nawet na urlopie muszę swoją sesję odbyć :)
OdpowiedzUsuńJa już się zastanawiam jak tu upchnąć matę podczas pakowania, bo potrzebna mi będzie zarówno do jogi jak i fitnessu, a jednak 2 tyg bez aktywności to zdecydowanie za dużo ;)
UsuńJa niestety z kondycją fizyczną mam poważny problem..ale tego lata postanowiłam wreszcie coś z nią zrobić :-) Zaczęłam od czegoś, co lubię najbardziej, czyli od roweru :-) W weekend trochę przesadziłam i mam zakwasy, ale w najbliższych dniach będę bardziej na siebie uważać ;-) Po tej swobodnej rozgrzewce marzy mi się regularny basen..
OdpowiedzUsuńJa również z chęcią włączyłabym basen w mój plan treningowy, ale niestety brakuje mi już czasu...
UsuńPod koniec kwietnia chciałam zacząć biegać, więc kupiłam buty i pobiegłam dwa razy. Potem drastycznie popsuła się pogoda i nie chciałam sobie psuć przyjemności i zdrowia. Skończyła się sesja, mój tryb życia stał się nagle bardzo regularny, więc myślę, że powrócę do biegania. To, co mi najbardziej przeszkadzało w kwietniu to zajęcia o innych godzinach każdego dnia i nijak nie dało się tego dopasować do planu biegania, którego zakładałam się trzymać. Ale zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mocno trzymam kciuki za powodzenie! :)
UsuńBardzo dobry, merytoryczny post :) Ja co prawda początkująca nie jestem, ale przyjemnie mi się czytało ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
www.czterydni.pl
W takim razie bardzo się cieszę :)
UsuńTo fakt. Pod definicja "Sportu" kryje się całe mnóstwo znaczeń i dziedzin. Niestety młodzi ludzie mają to z lekka wypaczone przez NUDNE lekcje wuefu. Co prawda mój wuef nudny nie jest, lubię siatkówkę i koszykówkę, często spacerujemy, nordic walking i inne tego typu urozmaicenia. Na basenie całe szczęście zajęć nie mamy - zdążyłam się już przekonać, że to nie moja działka! Myślę, że bardzo fajnie skonstruowałaś ten poradnik :) Od początku do końca opisałaś jak powinno wyglądać nastawienie i przygotowanie :) Osobiście nigdy się aż tak bardzo nie wgłębiałam w te tajniki, ale wiem też, że poza domowymi ćwiczeniami i w miarę zdrowym odżywianiem Chodakowską nie będę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :))
UsuńJa również nie mam ambicji do bycia drugą Chodakowską, najważniejsze czuć się dobrze w swoim ciele i dbać o zdrowe, a cała reszta do dodatek :)
no proszę, jaki ciekawy i profesjonalny wpis :D ja nigdy nie umiałam się porządnie zabrać za sport. sporo ćwiczę w domu, poza tym jeżdżę na nartach, ale do wszystkiego podchodzę właśnie jak laik, bez ogarniętego przygotowania. muszę sobie wszystko od nowa poukładać :D
OdpowiedzUsuńZ tym profesjonalizmem bym nie przesadzała, ale bardzo Ci dziękuję za dobre słowo ;))
UsuńSuper wpis i w ogóle świetny blog :) Pozdrawiam z Hiszpanii!!!
OdpowiedzUsuńwww.ladyagat.com
popieram ten apel - by próbować, bez zobowiązań, żeby wszystkiego nie traktować tak strasznie poważnie. wiele osób rzuca się też z motyką na słońce, wymaga od siebie za wiele. myślę, że spokój jest kluczowy i systematyczność, ale z tą to już gorzej
OdpowiedzUsuńTak, to prawda systematyczność jest trudną kwestią, ale zasada 21 dni, o której pisałam kilka komentarzy wyżej potrafi zdziałać cuda :)
UsuńPodoba mi się ten cykl ;). ,,Kiedy pół roku temu rozpoczęłam swoją przygodę ze sportem i racjonalnym żywieniem czułam się zupełnie jak turysta, który zapomniawszy mapy błądzi po obcych sobie ulicach." - ulubione zdanie z tego wpisu. Sporo tych dyscyplin uprawiałaś, i fajnie na to patrzysz. Sport jest czymś dobrym, ba sport to zdrowie, ale nie można przesadzać, łatwo też o kontuzję. Na początku ostry rygor sobie narzuciłaś, nie powiem, że nie. Ja tam koszykówki nie cierpię, zawsze tylko stałam pod koszem i udawałam, że coś robię, bo inaczej nauczyciel by się czepiał xD. Interesujące zdjęcia. Trzymam kciuki. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :))
UsuńTo prawda na początku wpadłam w obłęd, ale grunt, że ten etap jest już za mną
Och, tyle dyscyplin sportowej w takiej drobnej osóbce?
OdpowiedzUsuńŚwietny post. Piszesz bardzo przekonująco, może i ja zacznę ćwiczyć?
Pozdrawiam:)
Dziękuję bardzo i gorąco zachęcam :)
UsuńJuż jestem wierną fanką Twoich postów a kiedy zostaniesz dziennikarką wiem, że bez problemu poradzisz sobie z konkurencją bo piszesz świetnie. Na potwierdzenie moich słów, powyższe komentarze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję ogromnie - przemiło czytać takie komentarze :))
UsuńFajnie, że zwracasz uwagę na ewentualne błędy, które mogą być popełnione przez początkującego. Fragment z dietą jest również budujący i na błędach innych możemy się uczyć. Myślą, że największy problem jest taki, że dużo osób nie szanuje swojego ciała. Wystawia go na ciężką próbę i efekt jest taki, że później dużo rzeczy w nim zaczyna szwankować. Zdrowi mamy tylko jedno, więc tak jak we fraszce Kochanowskiego trzeba je zawczasu szanować!
OdpowiedzUsuńDokładnie, bardzo słuszna refleksja
UsuńJakiś czas temu zaczęłam chodzić na korepetycje z angielskiego aby odświeżyć nie używany od kilku lat język. Korepetytorka na pierwszym spotkaniu zapytała mnie jak najlepiej lubię się uczyć. "No głupota - pomyślałam. Przecież od górnie wiadomo, że trzeba uczyć się u kogoś aby czegoś się nauczyć." Od zawsze nauka w samotności, w domu, bez nikogo, z książek, kursem itd, była dla mnie najlepszą formą nauki, ale od zawsze żyłam w przekonaniu, że to strata czasu, że tylko ci, którzy uczą się u kogoś będą umieć więcej niż ja, która uczy się sama w domu.
OdpowiedzUsuńTak wiem: Ty o sporcie ja o językach. Ale wydaje mi się, że można to pytanie odnieść też do sportu. "Co sprawia Ci największą radość?" "Jaki rodzaj sportu daje Ci największą satysfakcje i efekty?" - zresztą to właśnie napisałaś. W tym szale na sport, siłownie, trenerów personalnych - zapominamy, że siłą własnej woli, własnych mięśni i własnego podwórka możemy często zdziałać więcej niż poddając się biernie poleceniom trenerów. Często byśmy chcieli tak w domu, na macie te brzuszki, czy przysiady - ale tak często wstyd przed przyznaniem się, że tak tylko w domu a nie na siłce czy w renomowanym klubie fitness.
PS. Ja bardzo lubię siatkę, choć dawno w nią już nie grałam.
PSS. Zrezygnowałam z korepetycji na rzecz samodzielnego uczenia się w domu:)
Ja z kolei nie przepadam za ćwiczeniem w domu czy fizycznie czy umysłowo bo rozprasza mnie zbyt wiele bodźców, na zajęciach dodatkowych albo siłowni czuję się dużo, dużo lepiej :)
UsuńWszyscy mówią, że teraz zajęcia w-f odstraszają dzieci i chyba faktycznie tak jest. Tylko, ze mi trafił sie jakiś wyjątek, który bez sportu żyć nie może. Moja córka niedługo skończy 14 lat, a bez ruchu i piłki( nożnej na dokładkę) nie potrafi przetrwać ani jednego dnia:)Ja lubię ruch: narty, jazdę na rowerze, wędrówki po górach, ale do systematycznych ćwiczeń nie potrafię się zmusić. Mam nadzieje, że pod Twoim wpływem coś się u mnie zmieni:)
OdpowiedzUsuńTo super, naprawdę dziś tak wiele młodych ludzi stroni od ruchu także naprawdę wyjątek pozytywny :))
UsuńA ja się wypowiem z perspektywy instruktorskiej, uważam że osoby początkujące jak najbardziej powinny skorzystać z zajęć zorganizowanych. Dobry trener zadba o zróżnicowanie ćwiczeń i poziomów - przykładowo mój Spinning, trening uniwersalny i dla każdego, niezależnie od wieku, płci czy stopnia wytrenowania. Chodzi o to, aby każdy kto skorzystał z treningu wyszedł usatysfakcjonowany. Jestem na sali po to, aby prawidłowo wprowadzić "świeżynkę" w mój świat, nauczyć jak prawidłowo ustawiać rower, itp. Zaczynając w domu, najczęściej korzystamy z gotowych zestawów na YT i niestety trener z ekranu nie jest w stanie skorygować naszej postawy, poprawić błędów. Dbajmy o zdrowie i szanujmy nasze ciało. Jak już zdobędziemy świadomość naszych mięśni, to trening, niezależnie gdzie go wykonujemy, będzie dla nas bezpieczny i efektywny :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten post spokojnie może zachęcić tych, którzy jeszcze nie podjęli się żadnej aktywności fizycznej ;) Sama ją uwielbiam, od biegania, przez jazdę na rowerze czy rolkach, po domowe treningi, jogę, czy też zajęcia na siłowni, w końcu zawsze warto się trochę poruszać :)
OdpowiedzUsuńBiegam już od jakiegoś czasu ale na siłownię zaczęłam regularnie chodzić od stycznia :) Bez katowania się dietami 9 kg poszło w kosmos
OdpowiedzUsuńJa na siatkówkę na w-fie nie mogę narzekać - to była moja ulubiona dyscyplina sportowa, zwłaszcza w liceum :-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście w szkołach pojawia się coraz więcej osób, które potrafią zachęcić uczniów do aktywności fizycznej... :-)
Tak, wiem, że ten post pojawił sie już dawno, ale wtedy mnie omineło, a że jestem obecnie zaciekawiona tym tematem, postanowiłam wrócić do niego i przeczytać.
OdpowiedzUsuńLubię koszykówkę i siatkówkę, dlatego te dyscypliny nie kojarzyły mi się z nudnymi lekcjami wf-u. Za to w szkole najbardziej zniechęcała mnie postawa uczniów, którzy byli tak leniwi i niechętni do czegokolwiek, że po prostu człowiekowi odechciewało się ćwiczyć i robić cokolwiek. Nie podobało mi się też to, że najlepsze oceny dostawały osoby, które mają predyspozycje, a nie zaangażowanie. Ale to już osobny temat, więc póki co nie będę go rozwijać. Moja ulubiona dyscyplina to narciarstwo. Tylko, ze tu jest jeden problem. Jeździ się w zimie, a przydałoby się miec też coś na inne sezony. W lecie gram za to trochę w kosza z chłopakiem. Kiedyś chodziłam na aerobik sportowy i mi sie to podobało, ale poszłam do liceum, gdzie juz tych zajęć nie było, a szkoda. Poza tym szukam swojej dyscypliny. Biegać próbowałam, ale koleżanka się wykruszyła, a sama nie chcę tego robić. Do ćwiczeń w domu nie udało mi się przekonać.