W ostatnim poście rozważałam wspólnie z Wami, którą wersję książki (papierową czy elektroniczną) można uznać za bardziej przystępną. Osobiście nie zajęłam ostatecznego stanowiska, ale z komentarzy stanowiących zwieńczenie wpisu wnioskuję, że moi Czytelnicy bardziej cenią sobie tradycyjne wydanie. Dlatego dziś przygotowałam dla Was recenzję książki, która przywędrowała do mnie (po wielkich przebojach pocztowych) w wersji papierowej w twardej oprawie z urzekającą okładką.
Całą prawdę o Francuzkach było mi dane przeczytać dzięki uprzejmości
Wydawnictwa Kobiecego. Co prawda jego przedstawicielka odezwała się do mnie już na początku roku, ale ze względu na błędne zaadresowanie przesyłki recenzja pojawia się dopiero teraz. Na szczęście co się odwlecze to nie uciecze. Zapraszam!
Cała prawda o Francuzkach wyszła spod pióra rodowitej Francuski - Marie-Morgane Le Moel, która zmęczona licznymi publikacjami (głównie krajów anglojęzycznych) stanowiącymi podporę stereotypów o narodzie francuskim postanowiła napisać książkę, która obali wszelkie pomówienia. Już we wstępie autorka przedstawia kilka artykułów, które w bezczelny sposób komentują życie Francuzek, ich sposób wychowywania dzieci i podejście do życia. Z drugiej strony napomyka o pewnej wdzięczności względem utrwalanych stereotypów, pisze: "Trzeba podziękować autorkom, z ust których słyszymy peany na nasz temat", po kropce dodaje, że Francuski po cichu liczą na to, że świat nigdy nie dowie się oczywistej prawdy. Po wspomnianej przedmowie czytelnik już wie, że trafił na dzieło kobiety silnej, pewnej siebie, posiadającej wielką wiedzę na tematy, które porusza. Czy mamy do czynienia z literaturą feministyczną? Myślę, że można tak powiedzieć zastrzegając, iż chodzi o prawidłowo definiowany feminizm, którego celem jest równość, a nie dziwny odłam dążący do hierarchii społecznej, w której dominować miałyby kobiety.
Książka promowana jest pod hasłem: "Oto lektura obowiązkowa dla wszystkich kobiet zafascynowanych Francją i paryskim szykiem" z czym osobiście nie mogę się zgodzić. Sięgając po Całą prawdę o Francuzkach nie łudźmy się, że trafiła w nasze ręce kolejna, kolorowa książeczka mamrocząca, że mała czarna to podstawa garderoby, a wyrachowanie i zdrada to nieodłączny element francuskiego stylu bycia. Wspominam o tym ponieważ wiem, że istnieje pewien odsetek kobiet lubiących prostą literaturę, a dzisiejszy egzemplarz recenzencki zdecydowanie nie należy do tego kręgu. Le Mole stawia przed nami dzieło, któremu zdecydowanie nie brak inteligencji. Autorka na szeroką skalę porusza kwestie historyczne co dla mnie jako pasjonatki francuskiej historii było niebywałą przyjemnością. Opowiada nam o dziejach Joanny d'Arc, Eleonory Akwitańskiej, Anne de France czy Katarzyny Medycejskiej - włoszki związanej z dziejami Francji. Porusza również szalenie interesującą kwestię francuskich salonów, które urządzała m.in Madame de Rambouillet. Jej "pokój niebieski" odwiedzał sam Molier i Corneille! Autorka opowiada również o kobiecie, która jako jedna z nielicznych zdołała zająć znaczące miejsce w świecie matematyki - Emilie du Chatelet. Nie zabrakło również historii życia słynnej George Sand zdecydowanie nie bojącej się szokować np. wychodząc na ulicę w męskim stroju (podkreślmy, że mowa o dziewiętnastowiecznej Francji!) Ta część książki niezwykle przypadła mi do gustu i bardzo żałowałam, że nie była dłuższa. Cieszę się, że pojawiła się stosunkowo szybko, bowiem poprzedni rozdział dotyczący kobiet we współczesnej polityce był nieco nużący i bogaty w statystyki czego osobiście nie trawię.
Dalej Le Moel zabiera nas w świat francuskiego romansu - przytacza kilka anegdot z własnego życia, mówi o grze, w której biorą udział prawie wszyscy Francuzi, polegającej na niewinnym i nic nieznaczącym flircie, który w innych częściach Europy czy Stanach Zjednoczonych byłby nie do pomyślenia. Następnie opowiada o romansie w czasach średniowiecza, o pieśniach trubadurów i damach serca. Porusza również kwestie rozwoju idei galanterii i ruchu libertynów czego przykładem jest powieść Niebezpieczne związki. Pojawiły się również opowieści o kochankach, cielesności i zmianie wizerunku samej kobiety na przestrzeni lat. Oczywiście nie zabrakło tradycyjnych wzmianek o modzie, która jak mawiał Colbert jest dla Francji tym czym dla Hiszpanii są peruwiańskie kopalnie. Na szczęście w tej kwestii Le Moel nie raczy nas banałami jakich wiele w innych książkach dotyczących paryskiego szyku, a raczej podejmuje próbę ich obalenia. Kończąc już tę dość długą recenzję pragnę Was gorąco zachęcić do sięgnięcia po Całą prawdę o Francuzkach, która w sposób fascynujący opowiada o życiu tamtejszych kobiet, począwszy od czasów nam dalekich aż do współczesności. Ponad 200 stron bogatych w interesujące informacje. Serdecznie polecam.
Korzystając z okazji i zważywszy, że jest to już ostatni post przed czasem Wielkanocy pragnę życzyć Wam wszystkiego dobrego na święta - niech będą spokojne, radosne i spędzone z tymi, których naprawdę kochacie. No i trzymajcie się zdrowo bowiem ja właśnie walczę z paskudnym choróbskiem. Najlepszego! :)
Dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu za możliwość przeczytania tej pozycji. A Wy zetknęliście się już z Całą prawdą o Francuzkach? Lubicie książki dotyczące francuskiego stylu życia i samej Francji?
_____________________________________________________________________________
Chcesz być na bieżąco z nowymi postami? Nic prostrzego! Dołącz do obserwatorów Definiuję na bloggerze, snapchacie: definiuje_blog oraz FANPAGE'U i INSTAGRAMIE
Nie tak dawno podjęłam próbę nauki francuskiego - kocham brzmienie tego języka:) co do książki to chętnie o francuskach przeczytam.
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam się nauczyć tego języka, ale czas mi nie sprzyja... Może kiedyś ;)
UsuńZ tego co piszesz wynika, że nie jest to książka tylko o modzie i urodzie, co mnie cieszy. Znalazła się wreszcie autorka, która zobaczyła w swych rodaczkach coś więcej, niż kanony piękna i elegancji.
OdpowiedzUsuńJest taki program o metamorfozach kobiet i mężczyzn we Francji prowadzony przez uroczą wizażystkę, bardzo lubię oglądać, w przeciwieństwie do polskich podobnych produkcji. Program ten obala m.in, mit o tym, że wszystkie Francuzki rodzą się eleganckie i eteryczne...
Pięknych i wiosennych świąt!
W takim razie muszę zapoznać się z tym programem puki jeszcze trwa przerwa świąteczna, a ja mam chwilę czasu :)
UsuńDziękuję serdecznie, wzajemnie wszystkiego dobrego :)
A więc przede wszystkim zdrowych świąt ! Pełnych radości i rodzinnego ciepła :-)
OdpowiedzUsuńJuż tytuł samej książki jest szalenie intrygujący ;-)
Dziękuję serdecznie, wzajemnie wszystkiego dobrego :)
UsuńFrancja mnie nie kręci :) Wolę inne klimaty :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i szybkiego powrotu do zdrowia :)
Dziękuję serdecznie, wzajemnie wszystkiego dobrego :)
UsuńOsobiście cenię sobie i lubię takowe pozycje więc również chętnie przeczytałabym i tę. Ponadto muszę powiedzieć, że Francuzki są bardzo intrygującymi istotami więc informacje "z pierwszej ręki" na pewno są ciekawe.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Intrygujące i niezwykłe :)
UsuńI to jest chyba pierwsza książka o Francuzkach, po którą sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być bardzo kluczową książką, która burzy wszystkie francuskie stereotypy :)
OdpowiedzUsuńZ książką się nie zetknęłam.
OdpowiedzUsuńPonadto nie wpadła mi w ręce żadna inna książka o podobnej tematyce.
Natomiast recenzja napisana przez Ciebie, jest zachęcająca.
Karolina, życzę Ci miłych, słonecznych i radosnych Świąt. I życzę również szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziękuję serdecznie, wzajemnie wszystkiego dobrego :)
UsuńBrzmi dobrze, miło się jednak czyta coś, co odbiega od stereotypowych historii. No i wiem, co przeżywasz z tą chorobą, sama jeszcze niedawno męczyłam się w domu, także zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo na szczęście już jest nieco lepiej :))
UsuńAkurat literatura kobieca mnie w żaden sposób nie pociąga. Szczególnie że Francja, od kiedy wyszła z wieków średnich, mało mnie interesuje, i raczej kojarzy się z niezdarnym krajem, któremu nigdy nie udają się rewolucje :P Myśląc o Francuzach przyjmuję typowo męski punkt widzenia czyli sztukę wojskową i prądy umysłowe. Gdyby mi ta książka wpadła w ręce pewnie nieźle bym się zdziwiła i przeczytała z przyjemnością, ale sama po nią nie sięgnę, wyznając zasadę, że nigdy nie tracę czasu na książki które mnie nie interesują.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja również i zwykle szkole lektury mocno na tym cierpią ;)
UsuńKoniecznie muszę sięgnąć po ten tytuł. Nie lubię czytadeł a ta książka według Twojej recenzji zapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że swoim drugim akapitem zaciekawiłaś mnie oraz zachęciłaś do sięgnięcia po tą książkę, szczególnie zdaniem, że Francuzki po cichu liczą, że prawda o nich nigdy nie wyjdzie na jaw ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wesołych Świąt oraz powrotu do zdrowia, Kochana!
http://crafty-zone.blogspot.com/
Dziękuję serdecznie, wzajemnie wszystkiego dobrego na święta :)
UsuńA mnie Francja nie kręci w ogóle.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, bo byłam w Paryżu i było naprawdę fajnie, jednak to wszystko jest takie... przereklamowane? Niee, to nie dla mnie. Nawet sam język francuski jakiś taki rozlazły jest :D
Pozdrawiam! :))
Pierwszy raz stykam się ze stwierdzeniem, że francuski jest językiem rozlazłym, mi on się zawsze kojarzył z takim hmm zaciśniętym jakby mówić przez zamknięte usta, aczkolwiek jego brzmienie uwielbiam :D
UsuńRównież pozdrawiam :)
Książka dla zafascynowanych Francuzkami ;) Nie wątpię, że są ciekawymi kobietami.
OdpowiedzUsuńZaczytanych Pięknych Świąt!
Dziękuję serdecznie, wzajemnie wszystkiego dobrego na święta :)
UsuńFrancja... Moje niespełnione marzenie. Nawet kiedyś liznęłam języka, niestety jeszcze nie udało mi się odwiedzić osobiście... Na szczęście są książki:) O szyku Francuzek może jakoś niespecjalnie chciałabym poczytywać, ale ujęcie historyczne bardzo mi odpowiada:)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę. I oczywiście wesołych świąt, jeszcze trwają:)
Dziękuję serdecznie i wzajemnie, niech marzenie o Francji szybko się spełni :)
UsuńUwielbiam Francję i jej język (który wybrałam przypadkiem, żeby nie wracać do cholernego niemieckiego...) Chętnie poczytałabym coś o kulturze Francji, ale same kobiety? Są stanowczo za mało pasjonującym tematem. Dla części historycznej może bym przeczytała, ale stereotypów o francuskich kobietach nie znam, więc tym bardziej nie rozumiałabym o co chodzi w ich obalaniu :d
OdpowiedzUsuńOch a ja się nadal meczę na niemieckim z obawy, że francuski mógłby być za trudny :(
UsuńZachęciłaś! Wpisuję na moją listę tym razem książek do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej pozycji ;)
OdpowiedzUsuńNo no no...
OdpowiedzUsuńLubię poznawać takie cudeńka!
A francuski tak bardzo chciałam się nauczyć na własną rękę... lecz odkryłam, że potrzebuję do tego nauczyciela (wymowa).
Niestety jednak przy nauce języka nauczyciel wydaje się niezbędny, właśnie przez wspominaną wymowę.
UsuńPo Twojej recenzji tej książki, mam ochotę natychmiast polecieć do sklepu i zabrać się za jej przeczytanie! Z opisu wynika, że książka jest bardzo ciekawa, a już na pewno podczas czytania nasunie się w głowie milion myśli co, jak dlaczego :)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo się cieszę, że Cię zachęciłam i gorąco polecam :) A pytania owszem pojawią się i to wiele :)
UsuńKiedyś, bardzo dawno temu nawet uczyłam się francuskiego i chciałam wyjechać do Francji, Paryża, pozwiedzać. Ale to było na początku szkoły podstawowej, więc dawno. Potem już nie interesowałam się ani tym państwem ani stylem życia. O stereotypach słyszałam, aczkolwiek nigdy ich nie brałam dosłownie do siebie, chociaż w każdym stereotypie coś musi być. ;) Książkę myślę, że chętnie bym przeczytała i dowiedziała się czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, w końcu kiedyś na czymś je zbudowano, a że dziś są często nieaktualne to inna sprawa ;)
UsuńSłyszałam o tej książce już wcześniej i mam ochotę ją przeczytać ;) A co do tego stereotypu Francuzek jako eleganckich, perfekcyjnych kobietach to już trafiłam kiedyś na pozycję, która go obalała ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś okres fascynacji wszystkim, co francuskie ( teraz wolę Włochy), trochę się też wtedy po francusku nauczyłam, ale naprawdę tylko trochę. Do książki chętnie zajrzę, dzięki.
OdpowiedzUsuńNo proszę w moim wypadku było identycznie. Francja żyła w moim sercu długo, długo, ale obecnie została lekko zsunięta na dalszy plan właśnie przez Włochy :)
UsuńKsiążka zapowiada się ciekawie. Zwrócę na nią uwagę podczas najbliższych książkowych zakupów.
OdpowiedzUsuńMoże do Francji tak bardzo mnie nie ciągnie, ale do publikacji zajrzę z przyjemnością. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o kobietach :) Na przykład bardzo spodobała mi się książka "Dziewczyny z powstania", która opowiadała o wojnie z perspektywy kobiet właśnie. Czytało się jednym tchem ;)
OdpowiedzUsuńBardzo to ostatnimi czasy modne, zbroić się w narodowe mądrości. Niedawno wpadły mi w oko książki o kuchni Francuzek, urodowych trikach Japonek i sztuce sprzątania Koreanek. Jestem za! A przy okazji, zastanawiam się, jaka jest polska narodowa umiejętność, o której można by książkę napisać i na świecie rozsławić... ;-)
OdpowiedzUsuńHmm złośliwość nakazuje mi powiedzieć poradnik porządnego marudzenia :D Ale zastanawiając się nieco bardziej postawiałabym chyba na gotowanie :)
UsuńNauka marudzenia w weekend - to mógłby być światowy bestseller :D
UsuńW takim razie może warto zabrać się za pisanie? :D
UsuńNie czytałam o Francji żadnej książki i jakoś mnie nie ciągnie do takiej literatury. Filmów, gdzie akcja działa się we Francji też widziałam niewiele. Niby mi się ta Francja podoba, a jednak nie interesuje mnie. :P
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę po tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńPowinna to być obowiązkowa lektura dla tych, którzy uwielbiają wszystko to co francuskie. Ja natomiast do tego grona nie należę zbytnio, choć faktami historycznymi dałabym się tej książce uwieść (uwielbiam czytać o Coco Chanel). Coraz częściej zadaje sobie pytania czym jest Francja. Nie wiem, czy tak jak Wielka Brytania, nie jest już miksem kulturowym, co ma swój urok, ale łamie pewne francuskie przyzwyczajenia, mity, fakty. Oglądałam ostatnio dokument na temat paryżanek. Co one takiego mają, że mają tyle uroku? Niestety, konkluzja była taka, że brak zahamowań.
OdpowiedzUsuńNa pewno coś w tym jest, ale myślę, że każdy naród ma swoje za uszami i nie tylko paryżanką brak zahamowań ;)
UsuńJa uwielbiam Francję i wszystko co francuskie, więc z pewnością sięgnę po ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem zauroczona Francją - krajem, kulturą. w wolnym czasie postaram się przeczytać tę książkę, może zmieni mój pogląd na niektóre kwestie :)
OdpowiedzUsuńWidząc tytuł pomyślałam "o nie! kolejna bajka o francuskim szyku", a tu proszę - okazuje się, że nie "o nie" ;) Ogólnie nie czytam tego typu książek, jednak czasami zdarza mi się natknąć na recenzje wszelakich "francuskich lekcji stylu" i śmieję się wraz z polskimi autorami tych recenzji z amerykańskiego zdziwienia, że nie wszędzie trzeba jeździć samochodem etc. ;) Nie dziwię się, że w końcu któraś Francuzka postanowiła zerwać z tymi stereotypami :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Uwielbiam książki z cyklu "Madame Chic", ale ten zachwyt autorki nad co niektórymi banałami jest zastanawiający... Czy Ameryka naprawdę jest tak bardzo odrealniona, że dziwią ją zakupy bez samochodu?
UsuńBiali Francuzi to 3xdziennie sex popijany winem. Nie przepadają za cudzoziemcami i nauką języków obcych. Bicie dzieci po twarzy, jako główna metoda wychowawcza wciąż ma się dobrze. To opinia pewnej pary Polaków mieszkających tam od lat.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, irytuje mnie propagowane przez Paskala Brodnickiego życzenie bon appétit i powszechne polskie naśladownictwo. W dzieciństwie wpojono mi, że życzenie smacznego jest w złym tonie.
Książki nie czytałam, ale to zrobię - wiedzy nigdy za wiele.
Pozdrawiam
Niestety w krajach południowej Europy bicie dzieci po twarzy jest dość powszechnym zjawiskiem co mnie osobiście szokuje, bo co jak co, ale te państwa mają naprawdę wysoki poziom cywilizacji.
UsuńZ tym smacznego to muszę przyznać, że sama nie lubię gdy ktoś mi życzy w momencie gdy jem, jakoś mnie to peszy, że ktoś obserwuje jak spożywam posiłek. Podobnie jest ze słynnym "na zdrowie", które również jest oznakiem braku manier według ostatnich raportów kulturalnych i z tym też się zgodzę choć wiadomo w domowym zaciszu traktuję to już zupełnie inaczej ;))
Również pozdrawiam :)
Wygląda na ciekawą pozycję! Spotkałam się już z tą publikacją na innym blogu, ale Twoja recenzja skutecznie zachęciła mnie do sięgnięcia po nią ;-) PS. Obserwuję i lubię na FP :-)
OdpowiedzUsuń